Nie potrzebuję różowych okularów

Fot. Sebastian Stemplewski
prof. Józef Musielok
prof. Józef Musielok Fot. Sebastian Stemplewski
Z prof. Józefem Musielokiem, nowym rektorem Uniwersytetu Opolskiego, rozmawia Iwona Kłopocka

- Rektor Nicieja podkreśla, że obejmował obowiązki rektora niemal "z ulicy", nie mając żadnych doświadczeń. Pan przez sześć lat był prorektorem, co stawia pana w komfortowej sytuacji. Czy w związku z tym nie ma Pan najmniejszej tremy przed objęciem, już od poniedziałku, funkcji rektora?
- Mam tremę. Inaczej podejmuje się decyzje, wiedząc, że one mogą być skorygowane. Rektor Nicieja prawie w ogóle nie ingerował w to, co należało do moich kompetencji, i nie zdarzyło się, żeby musiał coś korygować. A jednak przeświadczenie, że ktoś to może zrobić, daje duży komfort. Decyzje, jakie podejmuje rektor, są jednak dużo bardziej ważkie, często dotyczą osób, ich żywotnych spraw. Do tej pory podejmowałem decyzje merytoryczne, ale nie dotykające osób. Przed tym mam trochę tremy. Drugi powód do tremy jest taki, że sytuacja finansowa w szkolnictwie wyższym nie jest dobra i czekają nas trudne czasy. Musimy być przygotowani na rywalizację między uczelniami o studenta. Zdaję sobie sprawę z zalet naszej kadry, ale widzę też jej słabe strony. Musimy więc dorównać, by być zdolnymi do konkurowania.
- Pana poprzednik przyznaje, że przyszedł taki moment, kiedy chciał zostać rektorem. Czy to było też pana ambicją?
- Nigdy to nie było moim celem w życiu. Jeszcze półtora roku temu dość kategorycznie mówiłem, że nie będę startować w wyborach. Przeważyły inne względy. Na tej uczelni spędziłem dwie trzecie mojego życia, jestem z nią silnie związany emocjonalnie. Sześć lat byłem prorektorem, przedtem trzy lata dyrektorem instytutu, jeszcze wcześniej dwa lata dziekanem. Miałem liczne kontakty z Komitetem Badań Naukowych, centralną komisją ds. stopni naukowych. Trzy lata pracowałem w Radzie Głównej Szkolnictwa Wyższego. Wydaje mi się, że mam pewien potencjał, który mógłbym uczelni poświęcić. Ostatecznie jednak przekonali mnie moi koledzy z wielu wydziałów.
- Jaka będzie pana polityka? Czy należy się spodziewać rewolucji czy raczej kontynuacji działań dotychczasowej ekipy kierującej uniwersytetem?
- Przede wszystkim będzie to kontynuacja, ale trzeba brać pod uwagę nowe uwarunkowania. Od października 2004 roku zacznie bezwzględnie obowiązywać rozporządzenie Rady Ministrów, dotyczące liczby studentów, których wolno nam kształcić. W tej chwili mamy czas na dostosowanie się do tego. To rozporządzenie mówi, że liczba studentów na poszczególnych kierunkach studiów będzie uzależniona od liczby samodzielnych pracowników. Dla każdego kierunku jest inny przelicznik. Teraz można było dość dowolnie to traktować. Na wielu kierunkach jesteśmy bardzo silni kadrowo, ale mamy i takie, jak anglistyka, germanistyka czy administracja, gdzie pojawią problemy.
- Rozumiem, że uczelnia nie będzie ograniczać liczby studentów, ale postara się dorównać do wymaganych standardów, pozyskując kadrę?
- To kwestia jak najszybszego awansu własnej kadry. Przede wszystkim zrobimy jej przegląd i będziemy chcieli sami przymierzyć się do tych limitów. Obowiązkiem uniwersytetu, jego misją jest stworzenie młodym ludziom optymalnych warunków studiowania.
- W ostatnich latach liczba studentów UO uległa podwojeniu. Czy dalej jest możliwy taki przyrost?
- O, nie. Z pewnością to nam nie grozi. Od dwóch lat zmniejsza się liczba studentów zaocznych. Poza tym nie ma tyle młodzieży. Myślę, że zbliżamy się do stanu nasycenia.
- Co chce pan osiągnąć w ciągu najbliższych trzech lat?
- Po pierwsze chcę postawić na jakość badań i dydaktyki. To jest imperatyw. Nie da się oddzielić kształcenia od badań naukowych. Studenci muszą zetknąć się z badaniami, żeby mogli sami tworzyć coś nowego. Wśród młodych pracowników jest wielu ludzi utalentowanych, rzutkich, znających po dwa języki i w nich pokładam dużą nadzieję, że sprostają temu zadaniu. Musimy też stworzyć lepsze warunki lokalowe dla nowego wydziału, gdyż chcemy podzielić wydział historyczno-pedagogiczny na dwa wydziały. Kiepskie warunki ma też wydział przyrodniczo-techniczny. Tam też jest konieczna pewna reforma strukturalna.
- W swoim programie wyborczym podkreślał pan, że bardzo ważna będzie walka o studenta. Z jednej strony idzie niż demograficzny, a z drugiej strony do rywalizacji zmusza mnogość uczelni. Z kim my możemy konkurować, bo przecież nie z uniwersytetami Jagiellońskim czy Warszawskim?
- Uważam, że konkurować trzeba z każdym. To nie jest tak, że uczelnia, jak ma dobrą nazwę, to ma wszystkie kierunki dobre. Ja nie mam kompleksów. Mamy kierunki, na których naprawdę dobrze kształcimy i nie musimy się obawiać konkurencji. Mało tego. Rynek potem weryfikuje te oceny. Spotykamy się często z opiniami, że nasi absolwenci są dobrzy. Walkę o studenta widzę szerzej. Z niepokojem obserwuję ucieczkę młodych ludzi na studia zagraniczne. Z jednej strony to jest dobre i każdy ma prawo być kowalem swego losu, ale szczególnie z tego terenu bardzo wielu utalentowanych ludzi idzie na studia poza krajem, głównie do Niemiec. Szkoda mi tego potencjału. Upływ krwi intelektualnej z Opolszczyzny w latach 70.-80. był już wystarczająco duży.
- Co zrobić, by zatrzymać młodych ?
- Właśnie oferować dobre studia. Za kilka lat w Unii Europejskiej nie będzie różnicy, czy ktoś z Opolszczyzny pójdzie na studia do Lublina czy do Berlina. Musimy być do tego przygotowani, a to wymaga zmiany mentalności.
- Do tej pory nie udało się utworzyć prawa, kierunku bardzo ważnego dla uniwersyteckości ośrodka akademickiego. Czy za pana kadencji to się powiedzie?
- To jest marzenie, ale ja jestem realistą i wiem, że w ciągu trzech lat to się prawdopodobnie nie uda. Są ogromne problemy z kadrą w tym zakresie, a wiąże się to przede wszystkim z płacami.
- Czego jeszcze nam brakuje?
- Kadrowo nie stać nas na szybkie utworzenie nowych kierunków. Dlatego w programie podkreślałem, że zamiast mnożyć kierunki studiów, lepiej jest tworzyć specjalności na kierunkach już istniejących. Taka jest tendencja w kraju. Na uczelni młodzi ludzie powinni ćwiczyć umysły. Zawężanie do ściśle określonych kierunków nie jest dobre. Jestem przeciwny systemowi szkolnemu. Ważna jest różnorodność, a tę można osiągnąć właśnie dzięki specjalnościom.
- Czy uniwersytet w swej polityce edukacyjnej powinien dawać po prostu jak najszerszą ofertę, czy także kierować się wskazaniami rynku pracy i mieć na uwadze przyszłe zatrudnienie absolwentów?
- To drugie jest raczej zadaniem szkół zawodowych. 50 lat temu wystarczało kształcenie ludzi, którzy będą stosowali naukę i jej osiągnięcia. Teraz należy kształcić ludzi kreatywnych, którzy będą zdolni do permanentnego samokształcenia. Na Zachodzie człowiek zmienia zawód kilka razy w życiu. To nie tak, że kogoś wykształcimy i on już do końca na tym poprzestanie. Trzeba kształcić kreatywnych, którzy sami sobie poradzą.
- Przez ostatnie lata na wszystkich uroczystościach uczelnianych powtarzano, że uniwersytet jest wielkim placem budowy. Czy robotnicy już zeszli z tego placu?
- Pewien etap zamknęliśmy, ale otwieramy następny. Jeszcze w tym roku rozpoczniemy remont dawnego szpitala dziecięcego, czyli budynku administracyjnego uczelni. Czeka nas też ukończenie akademika, który jest bardzo potrzebny. Brakuje jeszcze 5 milionów złotych. Docelowo myślimy o zagospodarowaniu całej górki i przejęciu budynku obecnego Zespołu Szkół Mechanicznych.
- Po wygranych wyborach dostał pan w prezencie od byłej dyplomantki gumowy młotek, jako symbol władzy i narzędzie do wybijania podwładnym z głowy głupich pomysłów, oraz różowe okulary. Będzie pan z nich korzystać?
- Po młotek na pewno nie będę sięgać, chyba że do weryfikacji własnych pomysłów. Różowe okulary też raczej się nie przydadzą, bo jestem człowiekiem z gruntu bardzo krytycznym i samokrytycznym.
- Co w takim razie będzie atrybutem pana rektorowania?
- Waga, którą dostałem od ustępującego rektora. Zdaję sobie sprawę z wielkiej odpowiedzialności, jaka na mnie ciąży. Ważenie decyzji jest sprawą bardzo trudną i może czasem ucieknę się do położenia ich na szalki wagi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska