Nikt go nie chce

Fot. Beata Szczerbaniewicz
- Obiekt niszczeje, bo grasują tu wandale - pokazuje Ryszard Otremba, kierownik działu organizacyjno-administracyjnego.
- Obiekt niszczeje, bo grasują tu wandale - pokazuje Ryszard Otremba, kierownik działu organizacyjno-administracyjnego. Fot. Beata Szczerbaniewicz
Już drugi rok z rzędu nie można się kąpać w basenie w Krapkowicach. Wypełnia go deszczówka i śmieci, otaczają chwasty.

Blisko trzyhektarowy, atrakcyjny niegdyś ośrodek rekreacji, do którego schodziły się tłumy z całej okolicy, dziś po pas porasta zielsko. Niszczeją trzy niecki, dwukondygnacyjna kawiarnia, fontanna i budynki zaplecza. Właściciel - Zakłady Papiernicze SA - od kilku lat usiłuje się pozbyć tego obiektu, ale nikt go nie chce.

- Basen nigdy nie był dochodowy, ale 30 lat temu, gdy powstawał w czynie społecznym, nikt na to nie patrzył, sam też go budowałem - wspomina Lech Wieczorek, członek zarządu spółki. - Od początku lat 90. przejmowali go kolejni dzierżawcy, mówiąc, że jeśli będzie przynosił dochody, to go kupią. Żaden się nie zdecydował, choć warunki, jakie im oferowaliśmy, były bardzo dogodne. Nie tylko nie pobieraliśmy opłat, ale jeszcze nieodpłatnie dostarczaliśmy wodę! W zeszłym roku już nikt nie odpowiedział na ogłoszenie. Gdyby dziś zgłosił się chętny na dzierżawę lub kupno, przyjmiemy go z otwartymi ramionami. Zakład nie może już dłużej dokładać do tego interesu, to byłaby niegospodarność. Takie zadanie jak utrzymanie basenu powinno być zadaniem samorządu lokalnego.
Władze gminy dostawały po wielokroć propozycje przejęcia ośrodka rekreacyjnego od zarządu spółki, ale odpowiedź zawsze była odmowna. Ostatnia oferta pochodzi z przełomu roku 2001 i 2002 i była w niej mowa o przejęciu nieodpłatnym:

- Najpierw chcieli go nam sprzedać, potem przekazać za długi, w końcu dać za darmo - przyznaje sekretarz gminy Krapkowice Mieczysław Kożuch. - Ale przejęcie obiektu pociąga za sobą ogromne koszty jego funkcjonowania i remontów. Jesteśmy za małym miastem, by utrzymać taki basen, tym bardziej że już jeden mamy, po zakładach "Otmęt". Pewnie, że szkoda patrzeć, jak niszczeje. Stanowisko zarządu miasta jest takie: jeśli znalazłby się chętny, który chciałby go uruchomić, wtedy moglibyśmy go przejąć i użyczyć mu nieodpłatnie na przykład na 10 lat i nawet zwolnić z podatku!

Koszty utrzymania i remontu są koronnym argumentem wszystkich stron. Zapytana o ich szacunek administrująca basenem w Otmęcie (który ma znacznie niższy standard niż ten, należący do Zakładów Papierniczych) Małgorzata Meissner, kierowniczka Międzyszkolnego Ośrodka Sportowego, wylicza:
- Za samą wodę zapłaciłam w ubiegłym roku 17 tys. zł, a ja mam tylko jedną dużą nieckę i brodzik, tam są trzy duże niecki. Ja mam dwóch ratowników, tam trzeba by ich chyba z dziesięciu! A remont? Nikt nie powie, ile tam trzeba włożyć, aby w ogóle uruchomić ośrodek, na pewno dużo. I prawda jest taka, że dziś żaden basen w Polsce nie jest dochodowy, chyba że aquapark w Polkowicach.
Lech Wieczorek zaprzecza: ośrodek nie jest mocno zdewastowany. Został odremontowany po powodzi. Co jakiś czas grasują tam chuligani. Rozbijają płytki, wrzucają do niecek ławki, wytłukli szyby w kawiarence, ale basen wciąż jest jeszcze w dobrym stanie. Tyle że jeśli nikt się nim nie zajmie, za parę lat będzie nadawał się już tylko do rozbiórki.

od 7 lat
Wideo

Młodzi często pracują latem. Głównie bez umowy

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska