O słóweczkach i słówskach

Krzysztof Szymczyk

Są słowa jak pieszczoty i są słowa jak kamienie.
Jeżynko, Jeżyku (pochodne od wyrazu jeż, które to stworzonka - jak wiadomo - kochają się ostrożnie...), Gwiazdeczko, Słoneczko. A potem: gdzieś był, odczep się, wynocha... - Oto symbole początku i końca niejednego szczęśliwego małżeństwa.
Nie miej mi za złe, mowo, że pożyczam patetycznych słów, A potem trudu dokładam, żeby wydały się lekkie. - Taką definicję dobrej, pięknej literatury niechcący (?), jakby mimochodem sformułowała Wisława Szymborska w wierszu "Pod jedną gwiazdką". I jest jej wierna, jak ksiądz Twardowski, jak nasz Jacek Podsiadło, jak kiedyś Tuwim, który prosił w jednym z tysięcy swoich mniejszych i większych utworów:
Módl się za moje litery, Żeby się zeszły w pieśni.
Wrażliwość na słowa - te wypowiadane i te usłyszane - jest wśród ludzi przeróżna. Tak jak wiele jest sposobów i stylów mówienia: poprawny, składny, staranny - i byle jaki, niechlujny; wyszukany, elegancki, kwiecisty - i pospolity, prostacki, wulgarny. Gdy kogoś dobrze znamy, znamy też jego sposób mówienia i jego językową wrażliwość. Jeśli do tego kogoś czujemy sympatię, to znaczy, że akceptujemy również te jego cechy - wiemy mniej więcej, jakich słów możemy się po nim spodziewać i jakich on oczekuje od nas. Weźmy parę przykładów z własnego podwórka: Nikogo w redakcji NTO nie razi ani nie szokuje, gdy red. G. lub red. M. rzuci od niechcenia, a zwłaszcza w zdenerwowaniu "k... mać", "ch..." czy "ja pie...ę", zaś straszne na ogół słówko "sp...aj" - w ustach red. J. brzmi miło i przyjaźnie. Co innego, gdyby tak samo "wypowiedział się" na przykład red. Kog, gdyby mięsem rzuciła pani red. N. lub wiązankę puścił niżej podpisany... Toż to by była sensacja!
Można by rzec: co człowiek, to styl. Przy czym wcale nie chcę tu nikogo oceniać ani broń Boże - potępiać. Cieszy mnie i bawi wielobarwność, różnorodność i - że tak powiem - ubogacająca wielokulturowość w naszej redakcji.
Jedną ważną rzecz pragnę przypomnieć wszystkim tym, którzy na co dzień posługują się językiem jędrnym, rubasznym, dosadnym. Co uchodzi w gronie znających Cię przyjaciół, nie zawsze jest mile widziane w innych środowiskach. Są wakacje, wyjazdy, podróże, rozmawiasz z przeróżnymi nie znanymi Ci ludźmi. Wśród nich bywają osoby bardzo delikatne, wrażliwe na słowa. Uszanuj ich - niech Ci będzie - przewrażliwienie. Oszczędź im "mięsa", stonuj nieco, pofolgujesz sobie w innych okolicznościach.
Także wśród Twoich znajomych, nawet tych najbliższych, możesz spotkać ludzi, którzy "modlą się za swoje litery, żeby się zeszły w pieśni". Ich bardziej niż innych ranią złe słowa. I nie chodzi tu tylko o wulgaryzmy. Oni potrzebują słów jak pieszczoty. Do swoich ukochanych mówią: Jeżynko, Słoneczko, córeczko, Jej imię potrafią wypowiedzieć na sto sposobów, wiedzą też, co to intonacja - czuła, ciepła, delikatna, serdeczna, do tego spojrzenie, dotyk... Nigdy nie mów, proszę, do takich ludzi odczep się, spadaj, wynocha. Twoja mowa do nich niech nie będzie oschła, skrzekliwa, agresywna, z grymasem zaciśniętych ust. Nawet najbardziej przykre rzeczy można przecież powiedzieć zwyczajnie, spokojnie, bez awantur, bez zadawania cierpienia. Twoje słowa są naprawdę bardzo ważne.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska