Pod Oleszką wyasfaltowali las

Krzysztof Zyzik
Krzysztof Zyzik
Dziesiątki ton odpadów asfaltowych z budowy autostrady wywieziono potajemnie do lasu i położono na leśną drogę w parku krajobrazowym Góra Świętej Anny.

Malowniczy do niedawna szlak ze wsi Oleszka na Górę Świętej Anny wyglądał wczoraj jak po ekologicznej katastrofie. W środku lasu, na odcinku około 500 metrów, leżała ciemnoszara breja, na poboczach i w rowach wielkie, posklejane bruzdy asfaltu. W pobliżu uwijało się kilku robotników z budowy autostrady.
- "Góra" kazała, to my zalewali - mówi Wiesław Rykowski. - Był spokój, do czasu, jak nie przyjechała tu jakaś kobitka od ekologów. Mówiła, że robimy tu nielegalnie.

W ubiegłym tygodniu ciężarówki firmy Ilbau-Kirchner, wykonawcy autostrady, nawiozły do lasu pod Oleszką tony odpadów asfaltowych. Na polance utworzyła się ogromna hałda. Potem z tej hałdy zaczęto asfaltować leśną drogę. Mieszkańcy Oleszki nie potrafią o tym spokojnie mówić.
- Żeby coś takiego zrobić we wsi, tak zanieczyścić nasz piękny las, to jest okropność! - denerwuje się Krystyna Wyszkowska. - Myśmy już coś podejrzewali, jak tu nagle zaczęły jeździć wielkie ciężarówki, jedna po drugiej. Ale nikt nie wpadł na to, że oni nam las asfaltują...
Wyasfaltowana leśna droga leży na obszarze szczególnie chronionym, w parku krajobrazowym Góra Świętej Anny. Na tym terenie nie można zbudować nawet metra drogi bez akceptacji władz parku. Tym razem złamano wszelkie reguły.
- O tej asfaltowej drodze w lesie dowiedziałam się przypadkowo, z anonimowego telefonu od któregoś z mieszkańców Oleszki - mówi Beata Wojtasik, główny specjalista w zarządzie Opolskich Parków Krajobrazowych. - Nie wiem dlaczego, ale w tej sprawie zupełnie nas zignorowano. Powinniśmy dostać do zaopiniowania projekt budowy tej drogi. Komuś zależało na zatajeniu tej sprawy.

Burmistrz Zdzieszowic przyjechał pod Oleszkę w ubiegły piątek. Zarządził natychmiastowe wstrzymanie robót.
- Jak ja to zobaczyłem, to aż mną tąpnęło - mówi Dieter Przewdzing. - Pomyślałem: kurde, oni pogłupieli, normalnie pogłupieli. Po co to zrobili, przecież my jako gmina byśmy wzięli ten zużyty asfalt z pocałowaniem ręki.
Okazuje się, że firma Ilbau-Kirchner zadbała o całkowitą anonimowość leśnej wylewki. O robotach nie poinformowano nawet nadleśnictwa.
- Dowiedziałem się o tym po fakcie, jak już asfalt leżał - mówi nadleśniczy Ryszard Miller. - Dla mnie to był kompletny szok.
Nadleśniczy potwierdza, że umawiał się wcześniej z opolskim Biurem Budowy Autostrady na reperację leśnych dróg. Bo woda ściekająca z przepełnionych kolektorów wypłukała w nich duże wyrwy. Szlak pod Oleszką był wyjątkowo uszkodzony, dlatego nadleśniczy Miller wysłał pismo do Biura Budowy Autostrady z prośbą o naprawę tej drogi.
- Spotkaliśmy się w lipcu - mówi Ryszard Miller. - Zapadły ustalenia, że Ilbau-Kirchner wypełni te wyrwy naturalnym kamieniem wapiennym. Takim samym, z jakiego jest zbudowana góra. Te ustalenia mamy na piśmie. Nie było mowy o żadnym asfalcie!
Z wypowiedzi przedstawicieli gminy, nadleśnictwa i parku wynika, że firma Ilbau-Kirchner wywoziła odpady asfaltowe do lasu na własną rękę, w tajemnicy. Artur Stoiński, z-ca dyrektora projektu budowy autostrady w firmie Ilbau-Kirchner, nie był wczoraj zbyt rozmowny.
- Zacząłem badać tę sprawę, nie znam jeszcze szczegółów - stwierdził. - Jeśli ta wylewka odbyła się wbrew woli nadleśnictwa, to oczywiście nie pochwalam czegoś takiego. Ale na razie nic więcej nie wiem.

W ubiegły piątek do lasu pod Oleszką zjechali przedstawiciele zainteresowanych stron. Uzgodniono, że budowlańcy tak szybko jak to możliwe usuną wielką hałdę i zerwą asfaltową nawierzchnię z kilkuset metrów leśnej drogi.
- Jeśli to będzie jeszcze możliwe, to chcemy przywrócenia poprzedniego wyglądu tego miejsca - mówi Beata Wojtasik z parku Góra Świętej Anny. - Trzeba jak najszybciej naprawić szkodę. Potem będziemy się zastanawiać, czy nadać tej sprawie jakiś oficjalny bieg, czy zakończyć wszystko polubownie.
Nadleśniczy Miller będzie żądał dokładnych wyjaśnień, z jakich konkretnie odpadów zbudowano hałdę i leśną drogę.
- Może to jest niebezpieczne, szkodliwe dla zdrowia? - zastanawia się. - Nikt nam na ten temat nawet słowa nie powiedział. Jedno jest pewne: taki materiał nie może być wykorzystywany w lesie. A już na pewno nie w parku krajobrazowym.

Przedstawiciel Ilbau-Kirchner nie chciał nam powiedzieć, jaką mieszankę asfaltową wywieziono do lasu.
- Mnie tam nie było, więc nie wiem - skwitował Artur Stoiński. - Będę to dopiero ustalać.
Wczoraj po południu robotnicy uwijali się przy... wywożeniu asfaltu z lasu. Ciężarówki jeździły tam i z powrotem. Około 15.00 hałda była już prawie wywieziona. Pozostało jeszcze do zdarcia kilkaset metrów leśnej drogi.
- Teraz "góra" kazała nam zwijać ten asfalt, cośmy go dopiero położyli - śmieją się robotnicy z Ilbau-Kirchner. - Ale nie będziemy już więcej paplać, bo nas jeszcze zwolnią.
Burmistrz Zdzieszowic poinformował nas, że z wywożonych właśnie odpadów asfaltowych remontowana jest droga w pobliskiej Jasionej.
- Zgłosił się do nas właściciel tartaku, żeby mu drogę wysypać, bo ma dziury - mówi Przewdzing. - Mam jeszcze kilku rolników, którzy też chcieliby drogi na pola. Gdyby biuro budowy uderzyło do mnie z tymi odpadami, toby nie było całej afery.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska