Prokurator sprawdzi WOPR

Tomasz Kapica
Tomasz Kapica
- Panuje u nas świetna atmosfera, te zarzuty to bzdury - mówi Stanisław Wolkiewicz.
- Panuje u nas świetna atmosfera, te zarzuty to bzdury - mówi Stanisław Wolkiewicz.
Były ratownik z Dębowej oskarża swoich byłych szefów o mobbing i malwersacje finansowe.

Liczba zarzutów byłego członka Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego z Kędzierzyna-Koźla do swoich byłych przełożonych jest bardzo długa.
Większość z nich dotyczy Stanisława Wolkiewicza, doświadczonego ratownika z Dębowej, który szefuje swoim młodszym kolegom. Były woprowiec powiadomił prokuraturę, ale w gazecie chce pozostać anonimowy.
- Doskonale wiem, o kogo chodzi, pracował u nas od dwóch lat, ale niczym szczególnym się nie wykazał - komentuje Wolkiewicz.
Poszkodowany tłumaczy, że wobec młodych ratowników stosuje się mobbing, wyzywając ich w pracy od nieudaczników. Jego zdaniem zmuszani są oni do prac nie związanych z ich profesją.

Wolkiewicz przyznaje: - Jestem znany z twardej ręki, ale nie ma mowy o żadnym mobbingu - zapewnia. - No, chyba że donosiciel ma na myśli fakt, że kazałem ratownikom pomalować ławki albo skosić trawę. Ale jak nie było słońca, to niby mieli dłubać w nosie?
Kolejny zarzut dotyczy zbyt małej liczby ratowników na kąpielisku w Dębowej. Oskarżający alarmuje, że na 300-metrowej linii brzegowej powinno być więcej niż czterech ratowników. Woprowcy twierdzą, że to bzdury, a ich były kolega bierze sobie te wyliczenia z sufitu. - Liczba ratowników jest wystarczająca - mówią szefowie kędzierzyńskiego WOPR.

Poszkodowany skarży się też na sposób, w jaki został niedawno zwolniony z pracy. - Wyrzucono mnie, bo przedstawiłem zwolnienie lekarskie - wyjaśnia.
Szef woprowców z Dębowej śmieje się na taki zarzut. - Ratownik jest od tego, by siedzieć nad jeziorem i w razie zagrożenia ratować życie amatorom kąpieli. Nasza praca jest bardzo odpowiedzialna i nie ma tutaj miejsca dla tych, co chorują - tłumaczy Wolkiewicz. - Chory nikogo nie uratuje.

Zdaniem byłego ratownika członkowie WOPR łamią prawo, kupując benzynę do motorówek za pieniądze pochodzące z wypożyczalni sprzętu pływającego.
- Żeby patrolować akwen, musimy brać na to pieniądze - mówi Wolkiewicz. - Nie możemy zostawić ludzi bez opieki.
Prokuratura dostała pismo oskarżające szefów WOPR-u na początku lipca.
- Zajęliśmy się tą sprawą, ale jeszcze za wcześnie, by stwierdzić, czy będziemy wszczynać śledztwo - tłumaczy HenrykMrozek, szef kędzierzyńsko-kozielskiej prokuratury rejonowej. - Zbadamy te oskarżenia i do końca miesiąca podejmiemy decyzję, co dalej.
To nie pierwszy przypadek, w którym kędzierzyńsko -kozielscy ratownicy oskarżają swoich przełożonych o mobbing. Dwa miesiące temu szefowi kędzierzyńskiej pływalni, Bronisławowi Zię-cinie, postawili się pracownicy basenu.

Tłumaczyli, że szef ich poniża i w ogóle nie dba o bezpieczeństwo na basenie. Kierownik Zięcina odrzucał wszystkie oskarżenia, aż sprawą zajął się szef Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji - Dariusz Broj. Ratownicy i część personelu pływalni domagali się wyrzucenia z pracy nielubianego szefa. Broj udzielił Zięcinie jedynie pouczenia, by ten odnosił się do swoich ludzi z większym szacunkiem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska