Przemysł ciężki miał z nas zrobić potentatów

kopia: R. Dimitrow
Budowa strzeleckiej cementowni trwała dokładnie 1206 dni. Przy jej stawianiu pracowało 3,2 tys. ludzi. W latach 70-tych ubiegłego stulecia zakład był uznawany za nowoczesny, ale przegrywał technologicznie z cementownią w Górażdżach.
Budowa strzeleckiej cementowni trwała dokładnie 1206 dni. Przy jej stawianiu pracowało 3,2 tys. ludzi. W latach 70-tych ubiegłego stulecia zakład był uznawany za nowoczesny, ale przegrywał technologicznie z cementownią w Górażdżach. kopia: R. Dimitrow
Budowę cementowni w Strzelcach Opolskich nadzorowali radzieccy eksperci. Miała dużą wydajność - 1,5 mln ton rocznie. Ale na działalność zakładu skarżyli się okoliczni mieszkańcy.

Budowa cementowni w Strzelcach Opolskich ruszyła dokładnie 1 kwietnia 1973 roku. Prace miały potrwać 42 miesiące. Ale działacze PZPR robili wszystko, żeby budowę zakończyć wcześniej i odtrąbić sukces. Pierwsza wizytacja partyjnych dygnitarzy pojawiła się na budowie jeszcze w tym samym miesiącu, kolejni działacze przyjeżdżali tam wraz rozpoczynaniem kolejnych etapów budowy.

Pod koniec budowy członkowie PZPR-u prawie wcale nie schodzili z budowy, pilnując tempa prac.

Jak się później okazało pośpiech nie sprzyjał bezpieczeństwu robotników i przyczynił się do kilku wypadków. Jeden z nich okazał się nawet śmiertelny. Trybuna Odrzańska odnotowała, że majster o nazwisku Niestrój stracił w Strzelcach życie. Wiadomo, że na budowie doszło do wypadku, ale jego okoliczności nie zostały już opisane.

Budowa strzeleckiej cementowni na początku szła opornie. Okazało się, że inwestycja była źle przygotowana od strony organizacyjnej. Na budowie było za mało samochodów, co uniemożliwiło pracę niektórych maszyn. Innym problemem były nieregularne dostawy stali od krajowych producentów - pracownicy skarżyli się, że nie mogli wylewać betonowych fundamentów, bo brakowało elementów zbrojeniowych.

Odpowiedni sprzęt i regularne dostawy udało się załatwić dopiero rok później. Wiadomo, że maszyny przywożone były m.in. z zakładu Waz z Togliatti (miasto nad Wołgą).

W maju 1974 r. do Strzelec Opolskich zjechali pierwsi specjaliści ze Związku Radzieckiego, którzy mieli nadzorować montaż urządzeń i uruchomić zakład. Była to czwórka inżynierów o nazwiskach Kazanski, Borsuk, Romanow i Kazarian.

Od tego momentu prace szły lepiej, choć gdy nastała jesień i zima padające deszcze sprawiły, że robotnicy pracowali po kolana w glinie (o ciekawe, gdy w 2008 r. powstawał Kronospan wykonawca natrafił na podobne problemy).

- Jeśli w ciągu najbliższych trzech miesięcy uda się wykonać roboty wartości 440 mln zł, termin uruchomienia cementowni zostanie dotrzymany, a... nie dotrzymać go po prostu nie można - stwierdził Waldemar Kowalczyk, pełnomocnik rządu, który w kwietniu 1975 r. wizytował budowę.
Władze wojewódzkie wystosowały natomiast apel w iście PRL-owskim klimacie, który brzmiał "Wszystkie siły wykonawcze dla Strzelec".

Od tego czasu na budowie prace przyspieszyły. W listopadzie 1975 r. na budowie pracowało 3,2 tys. ludzi.

W grudniu uruchomiono w zakładzie pierwsze maszyny i wyprodukowano pierwszą partię klinkieru (surowiec do wytwarzania cementu). Polskim inżynierom towarzyszyli radzieccy eksperci - Wiktor Pirogocki i Nikołaj Kowalenko. W marcu 1976 roku I nitka klinkieru osiągnęła już prawie pełną zdolność produkcyjną, a bocznicę kolejową opuściły pierwsze wagony z cementem, który był potrzebny w Hucie Katowice.

Choć 180 metrowe, obrotowe piece, które zamontowane zostały w zakładzie, były w stanie wyprodukować 1,5 mln ton cementu rocznie, to radziecka myśl techniczna była niezbyt przyjazna dla środowiska. Mieszkańcy Strzelec Opolskich i Rozmierki przez wiele lat skarżyli się na pył wydobywający się z cementowni. Najgorzej było, gdy wiatr wiał w kierunku domów - mieszkańcy opowiadali nawet dowcipy, że w Strzelcach Opolskich, aby mieć cement wcale nie trzeba było go kupować - wystarczyło pozamiatać podwórko przed domem.

W latach gierkowskiej dekady miejscowy zakład był jednak uważany za jeden z lepszych w kraju.
Z przyczyn propagandowych otwarcie zakładu zaplanowano na przededniu 22-lipca, czyli Narodowego Święto Odrodzenia Polski - najważniejszej daty dla PRL-owskich dygnitarzy. Władze chwaliły się, że zakład oddano do użytku 3 miesiące przed terminem.

W oficjalnych komunikatach podano, że budowa strzeleckiej cementowni pochłonęła ponad 3,5 mld zł przy czym średnie wynagrodzenie pracownika wynosiło w tamtych latach 4,3 tys. zł miesięcznie. Nie wiadomo jednak, czy wartość nie była zawyżona.

Na uroczystości otwarcia zjechali najważniejsi ludzie w kraju - na czele z wicepremierem Tadeuszem Wrzaszczykiem oraz radcą ambasady ZSRR w Polsce. W dowód wdzięczności od mieszkańców Strzelec Opolskich wicepremier dostał lalkę odzianą w śląski strój ludowy.

W latach 90-tych cementownia w Strzelcach Opolskich została sprywatyzowana. Zaprzestała produkcji w 2001 r., a zakład ostatecznie przestał działać w 2004 r. - uznano, że był nierentowny.

Tekst powstał we współpracy z Piotrem Smykałą - znawcą lokalnej historii.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska