Damian Szepelawy został w ostatni piątek odwołany z funkcji członka zarządu powiatu prudnickiego, gdzie pracował od 2 lat. To efekt wniosku stowarzyszenia „Prudniczanie” do rady powiatu o odwołanie go z zarządu. Zarzucono mu, że łamie zapisy tzw. ustawy antykorupcyjnej, zakazującej między innymi łączenia stanowisk w samorządach z pracą zawodową w spółkach czy prowadzeniem działalności gospodarczej. Radny Szepelawy wchodząc do zarządu powiatu pracował jako koordynator ds. ratownictwa medycznego w Prudnickim Centrum Medycznym, czyli w spółce należącej do powiatu. Obecnie pracuje już w innym miejscu. W głosowaniu w sprawie odwołania nie wziął udziału.
- Z naszej opinii prawnej wynika, że doszło do naruszenia prawa - mówi starosta Radosław Roszkowski. - To błąd nawet nie samego radnego, ale naszego nadzoru prawnego, który przegapił sprawę. Choć obecnie sprzeczność ustała, ale zrobiłem to, co do mnie należało i złożyłem wniosek o odwołanie go z zarządu.
- Moja kandydatura do zarządu padła dość niespodziewanie. Nie wiedziałem, że są takie ograniczenia, nie znałem tej ustawy - komentuje sam radny Damian Szepelawy. - W PCM pracowałem wcześniej 4 lata i nigdy tego nie ukrywałem. Nadzór prawny powinien to wykryć w okresie zatwierdzania uchwały. Coś przeoczono, a cała wina spada teraz na mnie.
Stowarzyszenie „Prudniczanie” wystąpiło o odwołanie radnego jeszcze w maju. W międzyczasie sprawę badała komisja rewizyjna rady, która ostatecznie uznała się za niewłaściwą do rozpatrywania takich wniosków. Tymczasem w poprzedniej skardze „Prudniczan” na radną Marzenę Kędrę, komisja przyjęła, że radna nie straciła prawa do piastowania mandatu.
-Dzisiaj uważam, że wydanie opinii w sprawie pani Marzeny Kędry było błędem. Podobnie jak w sprawie radnego Szepelawego komisja rewizyjna nie była moim zdaniem właściwa do jej rozpatrzenia, o czym wcześniej nie wiedzieliśmy. Ale lepiej przyznać się do błędu niż nadal w nim tkwić - tłumaczy jej przewodniczący radny Mirosław Czupkiewicz. Tymczasem Paweł Licznar, wiceprezes stowarzyszenia „Prudniczanie”, zapowiada, że sprawę radnego Szepelawego będą kontynuować. - Będziemy się nadal domagać, aby zwrócił dietę za prace w zarządzie w okresie, kiedy nie mógł łączyć tych funkcji. Szykujemy dalsze kroki prawne, niebawem wystąpimy do rady powiatu z kolejnym pismem - mówi Paweł Licznar.
-Z naszej opinii prawnej nie wynika, żeby radny był zobowiązany do zwrotu diety członka zarządu - komentuje starosta Roszkowski.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?