Protokół
Protokół
Chojniczanka Chojnice - Ruch Zdzieszowice 2-2 (1-2)
0-1 Kasprzyk - 19., 1-1 Gibczyński - 30., 1-2 Bodzioch - 33., 2-2 Andruszczak - 85.
Chojniczanka: Baran - Andruszczak, Sierant, Jakosz (57. Ziemak), Mikołajczyk (65. Noga) - Lenart, Parzy, Atanackovic, Trojanowski - Kowal (53. Pestka), Gibczyński (53. Magdziński). Trener Grzegorz Kapica.
Ruch: Mika - Bella, Jakubczak, Bodzioch, Bobiński - Giesa (83. Rogowski), Bukowiec, Ł. Damrat, Kapłon Kasprzyk (78. Kiliński) - Buchała (71. Juszczak). Trener Andrzej Polak.
Sędziował Maciej Mikołajewski (Świebodzin). Żółte kartki: Lenart, Sierant, Parzy - Jakubczak, Buchała, Giesa, Rogowski. Widzów 1000.
Punkt zdobyty na trudnym terenie należy uznać za dobre osiągnięcie. Gospodarze spisywali się bardzo dobrze, prowadzili grę i sprawnie operowali piłką.
- Piłkarsko rywale byli zespołem dojrzalszym - ocenił szkoleniowiec Ruchu Andrzej Polak. - My cały czas szukamy jakości w naszej grze. W pierwszej połowie dopisało nam szczęście, ale po przerwie graliśmy bardzo mądrze i mieliśmy okazje do podwyższenia wyniku.
Ruch pojechał do Chojnic osłabiony. Nie mógł zagrać kontuzjowany, najbardziej doświadczony zawodnik Ruchu - stoper Tomasz Drąg, a zmagający się z urazem podstawowy bramkarz
Marcin Feć tylko usiadł na ławce rezerwowych. Debiut w meczu ligowym między słupkami zaliczył więc Mateusz Mika i swój występ może on uznać za udany. Chojniczamka rozpoczęła mecz od szturmu. W 10. min w słupek z czterech metrów po podaniu Marcina Trojanowskiego uderzał Marek Kowal. Za chwilę natomiast Mika w ostatniej chwili ubiegł Kowala.
W 19. min padł gol dla Ruchu. Tomasz Kasprzyk otrzymał dokładne podanie od Mariusza Kapłona i wykorzystał okazję. Gospodarze wyrównali w 30. min. W zamieszaniu podbramkowym gola zdobył Szymon Gibczyński. Po chwili jednak znów zdzieszowiczanie byli na prowadzeniu. Kasprzyk minął dwóch rywali i dośrodkował futbolówkę wprost na głowę Mateusza Bodziocha, który nie miał problemów ze skierowaniem jej do siatki.
Po przerwie Chojniczanka była w ciągłym natarciu, ale obrona gości była szczelna, a gdy już udało ją się wyprowadzić w pole, to na miejscu był Mika. Nasz zespół swojej szansy szukał natomiast w kontratakach. Najbliżej szczęścia była w 64. min. Wówczas po podaniu Kapłona w dobrej sytuacji był Mateusz Bukowiec, ale spudłował z pięciu metrów.
Wyrównał (ponownie po zamieszaniu podbramkowym) Artur Andruszczak i choć do końca gospodarze nacierali, to ostatecznie spotkanie zakończyło się podziałem punktów.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?