Siedem rzeźb na Domu Wagi w Nysie

Sebastian Miechkota
Na górze: fragment fotografii, dzięki której udało się odtworzyć rzeźby.  To jedyne zdjęcie oddające wiernie ich szczegóły. . Na dole: Widok figur po zakończeniu rekonstrukcji.
Na górze: fragment fotografii, dzięki której udało się odtworzyć rzeźby. To jedyne zdjęcie oddające wiernie ich szczegóły. . Na dole: Widok figur po zakończeniu rekonstrukcji.
Najtrudniejszym etapem rekonstrukcji rzeźb z elewacji XVII-wiecznego Domu Wagi w Nysie okazało się poszukiwanie archiwalnych fotografii. Szczegóły figur znaleziono tylko na jednej.

Niemal każda wysłana z przedwojennej Nysy pocztówka, ozdobiona była wizerunkiem pięknego szczytu Domu Wagi.

Kamienica urosła wówczas do rangi swoistego symbolu miasta. Historia budowli sięga jednak XVII wieku, kiedy to wzniesiono ją jako obiekt służący za siedzibę kanclerza kurii.

W czasie oblężenia napoleońskiego w 1807 r. kamienica została poważnie zniszczona, elewacja nie prezentowała się okazale, polichromie były w kiepskim stanie. Pod koniec XIX wieku dokonano kompleksowego remontu.

Prof. Irmann z Wrocławia za pomocą farb mineralnych odtworzył polichromie, w dużej części uzupełniając je nowymi motywami. Twarz Matki Boskiej została wystylizowana na wizerunek żony malarza. Domalowane wówczas twarze cesarzy niemieckich upodobniono do ówczesnych rajców miejskich.

Podczas II wojny światowej budowla została najprawdopodobniej najpierw podpalona, a później ostrzelana z armaty, choć w chwili wejścia Armii Czerwonej do miasta była w nienaruszonym stanie. Zabytek popadał w ruinę przez wiele lat po wojnie.

Jego odbudowę rozpoczęto głównie dzięki staraniom niepokornego inż. Stanisława Kramarczyka, ówczesnego dyrektora Muzeum w Nysie. Za starania o zachowanie i odbudowę najpiękniejszych zabytków Nysy został on z miasta wygnany, a potem zawodowo zdegradowany.

Dopiero w ostatnich latach pojawiły się nowe możliwości odtworzenia figur. Autorzy zrekonstruowanych rzeźb - Renata i Jan Szelwachowie, są zgodni co do tego, że najciężej było pozyskać szczegółowy materiał fotograficzny, który pozwoliłby jak najwierniej odtworzyć te cenne dzieła.

Szukano u historyków sztuki Uniwersytetu Wrocławskiego, w zbiorach Muzeum w
Nysie
, a także w prywantych kolekcjach i archiwach. Nieoceniona okazała się dopiero fotografia odnaleziona w bogatych zbiorach Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Opolu, która pozwoliła autorom dostrzec rysy twarzy, atrybuty, układy szat jak i innych detali figur.

Pierwszym etapem było wykonanie małych modeli (tzw. bozetto), które służyły do wstępnego ustalenia proporcji oraz wykonania zbrojenia. Następnie figury rzeźbione były w glinie, co pozwalało modelować je odpowiednio do nisz na ścianie szczytowej budynku. Okazało się bowiem, że po wojnie wykonano je o 30 cm płytsze, niż pierwotnie. Wykonanie rzeźb zajęło artystom pół roku.

Operacja montażu figur nie należała do najłatwiejszych. Pierwszych sześć rzeźb osadzono w niszach jeszcze wówczas, gdy budynek okryty był rusztowaniem - jesienią 2011 r. Montażyści mieli zdecydowanie lepszy dostęp z rusztowań do miejsc, w których przyspawali figury.

- Kilka dni później wiało tak strasznie, że nie mogłem spać, w obawie, czy wszystko jest na swoim miejscu - wspomina Jan Szelwach. Ostatecznie wszystko wytrzymało nawet najsilniejsze podmuchy.
Największe problemy były z Michałem Archaniołem. Jesienią 2011 r. okazało się, że sam szczyt budynku wykonano po wojnie z cegły, pochodzącej z rozbiórki kamienic i jest zbyt lichy, by utrzymać ciężar rzeźby ważącej ponad 200 kg. Należało go najpierw wzmocnić.

- Nasze obawy o bezpieczeństwo potęgował fakt, że rzeźba Michała Archanioła, zgodnie z pierwowzorem, wyposażona została o skrzydła, które przy dużym podmuchu wiatru mogłyby zadziałać jak żagiel - mówi Szelwach. Ostatecznie skrzydła przytwierdzono do samego budynku, w sposób niezależny od rzeźby, a jednocześnie sprawiający wrażenie, jakby stanowiły integralną całość z rzeźbą. Jest to rozwiązanie bardzo bezpieczne, a jednocześnie estetyczne.

Dziś Dom Wagi staje się na nowo wizytówką miasta, a przyjeżdżający do Nysy turyści z zachwytem podnoszą głowy w kierunku jednego z symboli potęgi Nysy w dawnych wiekach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska