Skandal! Tak niszczy się drzewa w Opolu

Archiwum prywatne
Zdjęcie wykonano kilka dni temu na ulicy Sobótki. Kierowca wysypywał ziemię z wykopów wprost na drzewa.
Zdjęcie wykonano kilka dni temu na ulicy Sobótki. Kierowca wysypywał ziemię z wykopów wprost na drzewa. Archiwum prywatne
Firma budująca dla miasta kanalizację niszczyła drzewa, zasypując je ziemią. - Szok! To się nadaje do prokuratury - przyznają urzędnicy.

Zdjęcia z ulicy Sobótki kilka dni temu dotarły do urzędu miasta. Widać na nich wyraźnie, jak ciężarówka wysypuje ziemię z wykopów wprost na rosnące drzewa. Trudno dokładnie określić, ile roślin zniszczono, bo wysypisko jest już sporej wielkości. Na pewno jednak nie chodzi o pojedyncze sztuki.

Fotografie otrzymała też Małgorzata Rabiega, naczelnik wydziału ochrony środowiska w urzędzie miasta.

- Szok, nigdy czegoś takie go nie widziałam - przyznaje Rabiega. - Wysłałam na miejsce pracowników, aby sprawdzili, która to firma tak postępuje. Ta sprawa nadaje się do prokuratury.

Jak podkreśla Rabiega, w żadnym wypadku nie wolno zasypywać drzew ziemią. Jeśli jest konieczna wycinka, to należy na nią uzyskać pozwolenie w ratuszu. Wówczas naliczane są wysokie opłaty i dodatkowo trzeba posadzić nowe rośliny.

- W tym przypadku nic takiego nie nastąpiło - przyznaje Rabiega i dodaje, że sprawa ma jeszcze drugi wątek: - Na tej działce wysypano nie tylko ziemię. Zauważyliśmy tam także odpady pochodzące z budowy, a to kolejne złamanie prawa.

Jak ustaliliśmy, ciężarówki należą do firmy pracującej na rzecz... miasta. To spółka, która buduje kanalizację w ulicy Sobótki i Żerkowickiej. Firma ma podpisaną umowę z miejską spółką Wodociągi i Kanalizacja o wartości kilku milionów złotych.

Według naszych informacji w piątek w siedzibie WiK odbyło się burzliwe spotkanie z przedstawicielami wykonawcy.

- Wyjaśniali, że mają zgodę właściciela działki na wysypywanie ziemi, ale to w żaden sposób nie tłumaczy niszczenia drzew - opowiada Piotr Kętrzyński, prezes WiK. - To się nie miało prawa wydarzyć! Dla mnie cała sytuacja też jest zaskoczeniem, bo to solidna firma, z którą nigdy nie mieliśmy problemów. Niestety czasem tak to jest, że za działanie jednego pracownika płaci cała firma.

Pikanterii sprawie dodaje fakt, że firma buduje kanalizację w ramach unijnego projektu, którego celem jest ochrona środowiska naturalnego, a konkretnie podziemnego zbiornika wody pitnej.

Co więcej, wiemy, że niszczenia drzew nie zauważyli przedstawiciele tzw. inżyniera kontraktu, czyli firmy, której WiK płaci za nadzorowanie inwestycji.

- O tym, że na ulicy Sobótki dzieje się coś złego, powiadomili mnie moi pracownicy - przyznaje Kętrzyński. - Dobrze, że zachowali czujność, ale to inżynier kontraktu powinien pilnować, aby nie dochodziło do takich sytuacji. Firma, która pełni tę funkcję, już została zobowiązana do złożenia nam pisemnych wyjaśnień.

Na dziś zaplanowano kolejne spotkanie - tym razem w ratuszu - w sprawie tego, co wydarzyło się na ul. Sobótki. Być może po nim urząd miasta zawiadomi prokuraturę.

Na razie wiadomo tylko, że firmie lub właścicielowi terenu grożą wysokie kary finansowe za zniszczenie drzew.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska