Sufit spadł na podłogę

Edyta Hanszke
Edyta Hanszke
Czy gimnazjaliści w Ujeździe mogą uczyć się bezpiecznie po tym, jak w jednej z sal zawalił się strop? - pytają rodzice.

Na początku ubiegłego miesiąca sufit z płyt kartonowo-gipsowych w pracowni językowej zwalił się na podłogę. Dziwne odkształcenie płyt przed godziną ósmą zauważyli nauczycielka i woźny. Na szczęście nie zezwolili na wprowadzenie uczniów do sali. O godzinie 9 wszystkie płyty się oderwały.
W tym samym dniu zwołano nadzwyczajną radę budowy (wykonawca sufitu kontynuuje prace przy budowie sali sportowej przy gimnazjum).

- Ustalono, że przyczyną oberwania sufitu była zbyt mała liczba zawieszeń łączących go z belkami stropowymi. - W rozluźnieniu konstrukcji pomogły wichury, które szalały w tych dniach, bo strop jest wentylowany - uzasadnia burmistrz Ujazdu, Tadeusz Kauch.
Wyjaśnień udzielił nam prezes zarządu Korporacji Produkcyjno-Budowlanej "Plus", firmy, która jest głównym wykonawcą budowy gimnazjum. - Sufit montował podwykonawca. Jego pracownicy prawdopodobnie nie wzięli pod uwagę dodatkowego obciążenia, jakim była docieplająca wełna mineralna. Należało zainstalować więcej zawieszeń - tłumaczy Gerhard Gola.

Budowlańcy sprawdzili pozostałe sale na drugim piętrze, w których są takie same sufity. Uzupełnili zawieszenia w ciągu dwóch dni. - Na wszelki wypadek dołożono ich więcej o dwa i pół razy, niż powinno być - tłumaczy prezes firmy budowlanej.
Na pytanie, kto jest odpowiedzialny za oberwanie sufitu, Gerhard Gola odpowiada: - Nie orzekałem w tej sprawie. Całe gimnazjum budowaliśmy przez pięć miesięcy, od kwietnia do sierpnia. To bardzo szybkie tempo. Mogły obluzować się śruby w belkach stropowych. Prawdopodobnie zawinili też monterzy sufitu.
Jego zdaniem, gdyby pracownicy szkoły zgłosili usterkę wcześniej, udałoby się uratować obluzowane płyty. W gimnazjum dowiedzieliśmy się, że nie była to pierwsza interwencja u wykonawcy. Osoba odpowiedzialna za utrzymanie porządku w budynku prowadzi specjalny zeszyt, w którym zapisuje zauważone usterki. Informacja o suficie w pracowni językowej pojawiła się w nim tydzień przed upadkiem płyt. - Budowlańcy uważają, że jesteśmy przewrażliwieni, bo biegamy do nich z każdą uwagą - opowiada woźny szkoły.

Po zawieszeniu sufitu burmistrz i dyrektor szkoły otrzymali od firmy oświadczenie na piśmie, że klasy są całkowicie bezpieczne. - Jestem o tym przekonany - zapewnia Tadeusz Kauch. - Wykonawca poniesie koszty spowodowane upadkiem płyt, zapłaci za zniszczenie mebli - dodaje burmistrz.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska