Ta droga dzieli Opole i jego mieszkańców

Artur  Janowski
Artur Janowski
Przebieg nowej obwodnicy, którą planuje miasto, jest zaprzeczeniem definicji takiej drogi. Inwestycja jest mało realna i warto szukać nowych rozwiązań, a te są - i to od bardzo dawna.

W Opolu trwają obecnie konsultacje, na których ratusz prezentuje m.in. przebieg odcinka obwodnicy południowej. Nowa trasa miałaby połączyć rondo Jerzego Szczakiela (ulica Strzelecka) z ulicą Krapkowicką. Dzięki temu droga krajowa 45 (przebiega od województwa łódzkiego aż do granicy z Czechami) byłaby lepiej skomunikowana z drogą wojewódzką 423. I to jest fakt, z którym nie sposób polemizować.

Ratusz przekonuje również, że inwestycja pozwoli domknąć układ obwodnic Opola, nie wymaga wyburzeń budynków, a co ważne zapewni tranzyt samochodom ciężarowym, które nadal dewastują ulice miasta. Drogowcy optują za tzw. północnym wariantem. Wprawdzie nie jest najkrótszy, ale jest najmniej inwazyjny wobec dzielnicy Groszowice. Mimo to powstać będzie musiał tzw. węzeł drogowy na ulicy Popiełuszki, gdzie – jak przyznają sami drogowcy – niektóre domy trzeba obstawić ekranami dźwiękochłonnymi. Urząd miasta forsuje ten wariant drogi i mocno akcentuje, że dwa pozostałe zakładają wyburzenia budynków, a na to krzywo patrzą nie tylko mieszkańcy dzielnicy, ale również Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska. Tymczasem właśnie od decyzji RDOŚ zależy, czy inwestycja kiedykolwiek powstanie.

Nie ma ringu
Mieszkańcy innych dzielnic – a już szczególnie ci, którzy znają temat wyłącznie z informacji dostarczanych przez urząd miasta - nie za bardzo wiedzą, dlaczego południowe dzielnice nie chcą obwodnicy. Ale wystarczy pochylić się nad mapą, aby zobaczyć, że nowa droga obwodnicą jest głównie z nazwy.
Obwodnica służy bowiem do tego, aby odciążyć od ruchu komunikacyjnego osiedle czy miasto. Jej celem powinno być poprawienie warunków mieszkańców, a nie budowa drogi pod samymi oknami. Nie dziwmy się więc protestom, bo trudno uwierzyć, że gdyby teraz nagle miasto chciało budować obwodnicę północną pomiędzy osiedlem Malinka a Kolonią Gosławicką (np. w śladzie alei Witosa), to wywołałaby ona jeszcze większą awanturę, a taka droga nie miałaby szans na pozytywną decyzję RDOŚ.

Wprawdzie w Groszowicach mieszka znacznie mniej osób, ale to również od 1975 roku część miasta i trudno zapominać, że tę dzielnicę władze już „uszczęśliwiły” wysypiskiem śmieci, izbą wytrzeźwień czy noclegownią, a teraz próbują podzielić obwodnicą.

Trzeba również pamiętać, że planowana droga nie obejmie ringiem takich dzielnic jak Metalchem, Grotowice czy Malina. Spora grupa mieszkańców obawia się, że obwodnica południowa w proponowanym przez miasto kształcie wcale nie spowoduje zmniejszenia się ruchu w dzielnicach, a uciążliwości przeważą nad korzyściami z jej budowy.
O ile sześciokilometrowa droga powstanie, bo na razie mówimy o niej czysto teoretycznie. Inwestycja może być warta około 700 milionów, a może nawet miliard, a takich pieniędzy miasto w budowę drogi nie zainwestuje. Pozostają zewnętrzne fundusze, a o te będzie bardzo trudno. Droga przebiega wyłącznie przez teren miasta, a właśnie ten fakt – przynajmniej od strony formalnej - skutkował brakiem ministerialnego dofinansowania dla odcinka obwodnicy Piastowskiej pomiędzy ulicą Niemodlińską a obwodnicą północną.

Jest alternatywa
Tymczasem od wielu lat mieszkańcy dzielnic południowych, a także sąsiedniej gminy Tarnów Opolski proponują zupełnie inne rozwiązanie problemów komunikacyjnych w tej części miasta, o którym ratusz nie informuje. Nowa droga nie dzieliłaby zamieszkanych terenów, ale przebiegałaby łukiem (tzw. obejście Maliny) od ronda Szczakiela do Grotowic, a druga nitka stanowiłaby obejście Grotowic i Przywór, gdzie mogłaby się łączyć z planowaną obwodnicą Malni i Choruli.

Jest też pomysł lepszego skomunikowania Metalchemu poprzez budowę mostu na Odrze w Grotowicach, który byłby połączony z drogą pomiędzy Opolem a Krapkowicami. Mieszkańcy zwracają uwagę, że proponowane inwestycje mogłyby być finansowane i organizowane w ramach Aglomeracji Opolskiej, która przecież właśnie do takich celów została powołana. Wprawdzie pieniądze na inwestycje w najbliższych latach są podzielone, ale przecież aglomeracja – przynajmniej tak zapewniali politycy - ma działać przez lata i była powołana do większych celów niż dzielenie unijnych funduszy. Nie zapominajmy o tym.

Drogowcy nie akceptują koncepcji mieszkańców. Boją się wyższych kosztów, a także jeszcze większych problemów z decyzją środowiskową, bo drogi przebiegałyby lasami.

To są ważne problemy, ale warto o nich publicznie dyskutować i sprawdzić, czy da się je rozwiązać, a nie mówić, że nie ma innych wariantów obwodnicy niż te, które przedstawia obecnie ratusz.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska