- Jestem przeciwnikiem używania określenia kresy wschodnie - mówił prof. Kunert, autor wielu książek, zwłaszcza o dziejach konspiracji w czasie II wojny światowej i o Polskim Państwie Podziemnym. - Bo to brzmi tak, jakbyśmy mieli przed oczami jakiś wąski nadgraniczny pasek terytorium. A przecież mówimy o połowie powierzchni jednego z sześciu największych krajów Europy. Profesor Nicieja od wielu lat z konsekwencją i przekonaniem troszczy się o pamięć o tamtych ziemiach i ich zasługach dla Rzeczypospolitej, jej dziejów i kultury.
Profesor Stanisław Nicieja przypomniał, że pomysł opisania 200 kresowych miast z ich mieszkańcami i indywidualnościami zrodził się w ramach współpracy z "Nową Trybuną Opolską". - Ale kiedy zaczynałem pracę nad tym cyklem, nie myślałem, że popycham śniegową kulę, która będzie się obracać i powiększać - dodał.
W tym wzbogacaniu śniegowej kuli opolskiego historyka - co rektor UO kilka razy podkreślił - wspierają czytelnicy, Kresowiacy, którzy dzwonią, piszą, przywożą dokumenty i zdjęcia. Prawie każde z nich jest początkiem nowej niepowtarzalnej opowieści.
- Pewnego dnia zadzwonił do mnie pan Rusinek z Otmuchowa - opowiadał rektor. - Zaproponował, że przyjedzie i przywiezie mi trochę dokumentów. W czasie rozmowy okazało się, że ma 84 lata. Ale przyjadę ze starszym bratem, zaproponował, bo on więcej pamięta. Przyjechali maluchem i przywieźli walizkę zdjęć i dokumentów. I zaczęli opowiadać. Musiałem ich hamować, bo to był materiał jak na Trylogię. W końcu zaczęliśmy opisywać zdjęcie po zdjęciu, by jakoś ten ogromny materiał uporządkować.
Obecni na sali bracia zostali nagrodzeni przez publiczność rzęsistymi brawami, a profesor snuł opowieść o zdjęciach, które przywieźli. Na przykład z Worochty, kresowego Zakopanego szczycącego się skocznią narciarską, która gościła Birgera Ruuda, trzykrotnego medalistę olimpijskiego i wielką gwiazdę narciarstwa, Małysza dwudziestolecia międzywojennego.
Przypomniał Ewę Michalewską-Zienkiewiczową, dzielną kobietę, która na tejże skoczni w Worochcie wygrała w konkursie skoków z mężczyznami. Na jej start w igrzyskach w Chamonix w 1924 nie zgodził się Międzynarodowy Komitet Olimpijski.
Takich opowieści o wydarzeniach zaistniałych w scenografii kresowych miasteczek usłyszeliśmy w piątkowy wieczór mnóstwo: o romansie pisarza Emila Zegadłowicza z urodziwą aktorką Stanisławą Wysocką, o naszym redakcyjnym koledze Bogusiu Kasprzysiaku, miłośniku Sambora, który znalazł się na kartach "Kresowej Atlantydy", ale nie zdążył wziąć taj książki do ręki pokonany przez bezlitosną chorobę. Wreszcie o Emilu Zołoteńce, szefie kelnerów w lwowskim hotelu "Goerge".
- Profesor Nicieja okazał się twardym zawodnikiem - przyznał Krzysztof Kunert. - Bo rozumiem, żeby napisać jedną książkę o Cmentarzu Orląt, ale żeby zaraz kolejną, o Orlętach to już przesada - żartował. - Rada Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa przyznała mu nagrodę za "Ogród snu i pamięci". Ale już teraz się martwię, jaką nagrodę wymyślić, gdy kilkudziesięciotomowa - jak sądzę - seria o Kresowej Atlantydzie będzie ukończona.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?