TTIP: Układ USA - Europa. Ludzie protestują, rządy są za

Edyta Hanszke
Edyta Hanszke
Przedsiębiorcy i rząd (poprzedni i obecny) widzą w TTIP szansę na rozwój, związkowcy obawiają się zbytniego liberalizmu. - Może być tak, że Amerykanie będą podważali nasze prawo - mówi Sebastian Koćwin z OPZZ.

Polskie życie polityczne od wielu tygodni żyje sporami wokół Trybunału Konstytucyjnego i konfliktem o prawo do obrotu ziemią. W ferworze tych kłótni zapomniano o protestach przeciwko ACTA, które zalewały ulice polskich miast, w tym także Opola, cztery lata temu. W dyskursie publicznym cicho natomiast o innym wielkim zagrożeniu, swego rodzaju „drugim ACTA”. To TTIP, czyli Transatlantyckie Partnerstwo w dziedzinie Handlu i Inwestycji - przypomina Patryk Kosela, rzecznik prasowy Komisji Krajowej WZZ „Sierpień 80”.

To negocjowane w sekrecie porozumienie pomiędzy Unią Europejską a Stanami Zjednoczonymi, z których to negocjacji do opinii publicznej docierają jedynie odpryski, które wywołują miniburze, jak informacja holenderskiego oddziału Greenpeace sprzed kilku dni, że wspomniana umowa obniży bezpieczeństwo żywności i standardy środowiskowe. - Dokument jest negocjowany w największej tajemnicy. Opowiadał mi niemiecki poseł „Zielonych” , że dokumenty można oglądać tylko w specjalnych pomieszczeniach, nawet bez możliwości robienia notatek - relacjonuje Sebastian Koćwin, przewodniczący wojewódzkich struktur Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych.

W ocenie Witolda Michałka, eksperta ds. gospodarki, legislacji i lobbingu Business Centre Club (organizacji skupiającej przedsiębiorców), współwłaściciela firmy lobbingowej i doradczej, znającego realia USA, „tajemniczość” tych negocjacji nie jest niczym dziwnym. - Takie są zasady. Dopóki wszystko nie zostanie podpisane, dopóty nic nie jest ustalone - mówi Michałek.

Zdaniem części związkowców „międzyoceaniczne” porozumienie niesie ze sobą zagrożenie dla polskich pracowników.

- Możemy sobie wyobrazić sytuację, że wynegocjujemy w Polsce wyższą stawkę wynagrodzenia godzinowego czy pensji minimalnej, a amerykańska korporacja uzna, że to godzi w jej interesy. Nie będzie ona wówczas odwoływała się do polskich sądów, ale ponadnarodowych sądów arbitrażowych. Przyznanie amerykańskiej firmie racji będzie oznaczało zablokowanie podwyżek w naszym kraju i narazi nas na wielomilionowe odszkodowania - analizuje Sebastian Koćwin i przypomina, że już podczas zorganizowanej w kwietniu ubiegłego roku antyrządowej manifestacji wskazywali oni na zagrożenia wynikające z przyjęcia TTIP dla Polski i Europy i porównywali umowę do konia trojańskiego, który może rozbić Europę od środka.

- Układ ma bardzo wiele negatywnych wątków, m.in. w kwestiach pracowniczych i socjalnych - wtóruje Patryk Kosela z Sierpnia 80. - Tu TTIP wydaje się pisanymi pod dyktando międzynarodowych korporacji i banksterów scenariuszami mającymi na celu majstrowanie w krajowych przepisach prawa pracy. Wszystko to dziać się ma pod hasłami usunięcia barier regulacyjnych, które ograniczają potencjalne zyski korporacji. Wniosek jest prosty: po podpisaniu przez Polskę TTIP grozi nam utrata miejsc pracy oraz pogorszenie jej warunków. Ułatwione będzie bowiem przenoszenie dotąd europejskich czy amerykańskich produkcji do innych regionów świata, gdzie płace są niższe, a pracę wykonują nawet małe dzieci!

Uzasadnieniem dla obaw związkowców ma być analiza efektów bliźniaczego porozumienia USA z Kanadą i Meksykiem (NAFTA). - W Kanadzie cała legislacja podporządkowana jest ocenie ekspertów w dziedzinie handlu, by mieć pewność, że zapisów tych nie będzie można podważyć na mocy NAFTA - wyjaśnia Patryk Kosela. - W Meksyku ubyło miejsc pracy w rolnictwie, po tym jak kraj zalała żywność z USA - dodaje Sebastian Koćwin.

Nie taki diabeł straszny

Patryk Kosela widzi dla TTIP tylko jedną drogę: - Związki zawodowe - tak polskie, jak i europejskie - powinny głośnym głosem wołać o spuszczenie TTIP w muszli klozetu.

Sebastian Koćwin jest bardziej ostrożny: - Być może przesadzamy z obawami, ale lepiej chuchać na zimne. Plusami porozumienia będzie szansa na rozwój gospodarki, ale raczej silnej, takiej jak niemiecka, a nie polskiej.

Grzegorz Adamczyk, wiceprzewodniczący opolskiej „Solidarności”, przyznaje, że temat był podnoszony na szczeblu krajowym organizacji i zdania w sprawie porozumienia są podzielone: - Dopóki nie będziemy mieli projektu tej umowy, to możemy tylko dywagować na podstawie „przecieków”.

Tymczasem polski rząd (i ten poprzedni za czasów Platformy, i obecny - pisowski) TTIP przyklaskuje. Wicepremier Mateusz Morawiecki cytowany przez PAP mówił niedawno podczas spotkania z amerykańskim biznesem, że „jesteśmy zwolennikami podpisania tej umowy, ponieważ przepływ dóbr, zwiększenie wolnocłowej strefy na obszar rynku amerykańskiego czy trochę szerzej również kanadyjskiego dałby nam kolejny impuls rozwojowy”. Wicepremier dodał, że ma wprawdzie obawy, między innymi dotyczące wspomnianych przez związki zasad rozstrzygania sporów w ramach umów międzynarodowych.

Zwolennikami zawarcia porozumienia są przedsiębiorcy (przynajmniej ci reprezentowani przez BCC). - Uczestniczymy w globalnej rywalizacji. Jeśli nie porozumiemy się z USA, bliskimi Europie kulturowo, to za jakiś czas będziemy musieli zgodzić się na zawarcie podobnego układu z krajami azjatyckimi czy Ameryki Południowej na ich zasadach - wyjaśnia Witold Michałek, ekspert BCC. - Chiny i Rosja tylko czekają, aby ta umowa nie doszła do skutku.

Michałek przypomina, że USA i UE razem tworzą 60% światowego PKB (po mniej więcej połowie), 33% handlu produktami i 42% handlu usługami. Razem tworzy to najbogatszy i najbardziej chłonny rynek na świecie, daje szanse europejskim firmom na swobodne wejście na amerykański rynek, ale też odwrotnie. - Polska też na tym zyska, bo jeśli Niemcy będą na przykład eksportowali za ocean swoje auta, to nasi producenci podzespołów będą mieli więcej zamówień - przekonuje ekspert BCC.

Pytany z kolei o komentarz do obaw związkowców o negatywny wpływ umowy na sytuację polskich pracowników, odpowiada tak: - Amerykanie, którzy zdecydują się zainwestować u nas miliardy, muszą być w pewien sposób zabezpieczeni, że nagła zmiana prawa nie doprowadzi do tego, że ich inwestycje trafią bezkarnie na śmietnik.

Na profity wynikające z TTIP wskazuje także opolska europosłanka Danuta Jazłowiecka. - To szansa na powstanie największej na świecie strefy wolnego handlu, z powodzeniem konkurującej z takimi potęgami rynkowymi jak Chiny, Indie czy Brazylia. Większe zaangażowanie kapitału amerykańskiego w Europie da nam większe bezpieczeństwo i stabilność, wzmacniając naszą pozycję geopolityczną. Stricte finansowo da ono możliwości zwiększenia eksportu do USA poprzez ułatwienia dla przedsiębiorców przy wejściu na amerykański rynek oraz niższe cła - przekonuje europosłanka.

Ale europarlamentarzystka nie kryje, że z negocjowaną umową wiążą się też zagrożenia: - USA jest potęgą gospodarczą z nieporównywalnie większą skalą produkcji i z mniejszymi kosztami energii, co znacznie wpływa na obniżenie kosztów produkcji, a tym samym towarów. Ponadto europejskie regulacje dotyczące zdrowia, bezpieczeństwa produktów i środowiska czy właśnie prawa pracy sprawiają, że w efekcie rynek europejski jest jeszcze mniej konkurencyjny - analizuje Danuta Jazłowiecka. - Ostateczny kształt TTIP-u musi więc chronić interesy nie tylko przedsiębiorców, ale również konsumentów, utrzymując obowiazujące normy produktów i usług.

I ten kompromis może się okazać najtrudniejszy do wypracowania. Po opublikowaniu przez holenderski Greenpeace poufnych dokumentów w sprawie TTIP, zawierających żądania USA dotyczące bezpieczeństwa żywności i standardów środowiskowych w Europie, Francja zapowiedziała, że nie zgodzi się na taki dokument i uznała, że wstrzymanie rozmów to obecnie „najbardziej prawdopodobna opcja”.

- Do końca kadencji obecnego prezydenta USA pewnie umowy nie da się podpisać, a co zrobi jego następca - nie wiadomo - analizuje Witold Michałek z BCC.

Transatlantic Trade and Investment Partnership (Transatlantyckie Partnerstwo w dziedzinie Handlu i Inwestycji) - to porozumienie handlowe negocjowane od 2013 roku, którego głównym celem jest utworzenie strefy wolnego handlu pomiędzy USA i Unią Europejską. Umowa ma nie tylko ograniczyć cła, ale usunąć bariery regulacyjne czy wzajemne uznawanie standardów w celu obniżenia kosztów dla eksporterów, importerów i inwestorów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska