Valeska von Bethusy-Huc. Hrabina rodem ze Zdzieszowic

Archiwum
Twarz, z której tryskała fantazja i temperament, okalały jasne, krótko przycięte loki - trafnie opisał portret Valeski von Bethusy-Huc Anton Hellmann.
Twarz, z której tryskała fantazja i temperament, okalały jasne, krótko przycięte loki - trafnie opisał portret Valeski von Bethusy-Huc Anton Hellmann. Archiwum
Valeska von Bethusy-Huc pisała wiersze, bajki i opowiadania. W Zdzieszowicach mieszkała 39 lat. W swym salonie gościła artystów z całego świata.

Pewnego pięknego wiosennego popołudnia roku 1900 po wąskim peronie zdzieszowickiego dworca maszerowała dziwna jakaś kobieta.

Jej krępą postać opinał szarozielony kostium z lodenu. Twarz, z której tryskała fantazja i temperament, okalały jasne, krótko przycięte loki (zważmy - był to rok 1900!!).

Maszerowała krokiem męskim, na nogach miała obuwie o brązowych, szorstkich cholewkach; jej ruchy były pozbawione kobiecego wdzięku. Pod pachą trzymała teczkę z książkami. Mówiła do siebie - głosem ożywionym, głęboko zamyślona, nie zważając na otoczenie[…]".

W taki sposób scharakteryzował pięćdziesięcioletnią wówczas hrabinę Valeskę Bethusy-Huc publicysta Anton Hellmann we wspomnieniu o szeroko znanej wówczas pisarce. Hrabina Valeska nie była zwykłą kobietą.

Urodzona w rodzinie arystokratycznej, daleko wykraczała poza ramy narzucone jej przez środowisko. Lina Morgenstern (ur. 1830), działaczka społeczna i pisarka pochodząca z Wrocławia, tak się o niej wyraziła: "choć należała do warstwy wytwornych arystokratów, obracała się we wszystkich kręgach społecznych […]; miała przemiły sposób bycia, była prosta, naturalna, bardzo młodzieńcza".

Jeszcze po drugiej wojnie światowej wspominali ją starsi mieszkańcy Zdzieszowic, gdzie hrabina spędziła 39 lat. "Była nieco zwariowana, jeździła na rowerze, a gdy spotkała kogoś ze wsi, stawała i rozmawiała jak równym z równym" - tak najczęściej ją charakteryzowano. Ludzie pamiętali, że pisała książki, że mają je w domu. Hrabina brała nawet lekcje języka, którym posługiwała się ludność śląska. Uczył ją zdzieszowicki nauczyciel, który nie potrafił hrabinie wyjaśnić, dlaczego w każdej wsi mówi się nieco inaczej…

Urodziła się 15 czerwca 1849 r. w Kiełbasinie, wiosce położonej między Wędrynią a Łowoszowem w powiecie oleskim. Jej ojcem był Berthold Freiherr von Reiswitz, matką Bertha Gräfin von Reichenbach z pobliskiej Wierzbicy.

Dzieciństwo spędziła w Wędryni. Przyszła pisarka otrzymała w domu rodzinnym staranne wykształcenie, pogłębione i poszerzone w szkole prywatnej w Żaganiu i w Berlinie. Mając 19 lat wyszła za mąż za hrabiego Eugena von Bethusy-Huc i zamieszkała z nim w Zdzieszowicach, gdzie ich rodzice nabyli dla nich majątek ziemski.

Valeska wcześnie zaczęła tworzyć wiersze, bajki i opowiadania. Zadebiutowała w roku 1873, mieszkając w Zdzieszowicach, kiedy była już matką dwojga dzieci. Początkowo swoje utwory podpisywała pseudonimem Moritz von Reichenbach - nazwiskiem swojego dziadka, ukrywając tym samym, że jest kobietą. Pisarstwo kobiet nie było wówczas przyjmowane życzliwie i wydawcy, wiedząc, kim jest, chyba uniemożliwiliby jej literacki start.

Jak sama wyznała, w Zdzieszowicach przeżyła 39 najpiękniejszych lat swego życia. Stworzyła tu salon kulturalny, często goszcząc wybitne osobistości z kręgów literackich, artystycznych i intelektualnych z Niemiec, Francji, Anglii a nawet Ameryki. W 1906 r. majątek został sprzedany, bo przestał przynosić zyski; bowiem po regulacji biegu Odry spadł poziom wód gruntowych i plony były z roku na rok gorsze.

Ponadto funkcja generalnego reprezentanta Górnego Śląska w centralnych władzach prowincji bardzo absorbowała jej męża, który nie znajdował już czasu na zajmowanie się gospodarstwem.

Małżonkowie zamieszkali we Wrocławiu, przy Eichendorffstrasse, w obecnej dzielnicy Krzyki, lecz hrabina nie czuła się tam dobrze. Brakowało jej wędrówek po lasach, polach i łąkach. Przyzwyczajona do spędzania czasu w pięknie urządzonym zdzieszowickim parku zamkowym, nie potrafiła się odnaleźć w małym ogródku przydomowym.

Niemniej prowadziła bardzo aktywne życie towarzyskie. W jej domu nadal gościli wybitni przedstawiciele życia kulturalnego, a hrabina stworzyła szeroko znany i wysoko ceniony salon literacki.

Valeska Bethusy-Huc wiele i chętnie podróżowała. Poznała Francję. Zwiedziła też Polskę będącą wówczas pod zaborami, była w Krakowie i Warszawie.

Kilkakrotnie przebywała we Włoszech, zwłaszcza Rzym fascynował pisarkę. W podróżach często towarzyszyła jej pokojówka, Anna, dziewczyna ze wsi, która hrabinę nieraz przyprawiała o ból głowy. W swoich Wspomnieniach Valeska Bethusy-Huc zapisała, jak to Anna będąc w Rzymie, na widok ruin Formu Romanum wykrzyknęła: "Co to za niechluje tu mieszkają, dlaczego tego jeszcze nie posprzątali?"

W 1912 r. małżonkowie von Bethusy-Huc przenieśli się do Szwajcarii, gdzie w styczniu 1926 r. hrabia zmarł. Hrabina postanowiła wówczas jeszcze raz zobaczyć Włochy. Zmarła w drodze powrotnej, w Lugano, 27 maja 1926 r.

Valeska von Bethusy-Huc pisała m. in. powieści, opowiadania, nowele, reportaże. Sporo jej utworów poruszało temat Górnego Śląska i jego mieszkańców, np. Oberschlesische Dorfgeschichten (Górnośląskie opowieści wiejskie - rok 1901), Oberschlesische Geschichten (Górnośląskie historie - rok 1903) i wiele innych. Jak napisała w swoich Wspomnieniach, wątki często czerpała wprost z życia.

Obserwowała życie mieszkańców najpierw w rodzinnej Wędryni, potem w Zdzieszowicach i okolicy. Jej syn Albrecht, prawnik, który jakiś czas pracował w sądzie grodzkim w pobliskiej Leśnicy, nierzadko opowiadał w domu o sprawach, które znalazły finał w sądzie.

Wiele relacji syna stało się tematem jej opowiadań i powieści. Nakreśliła w nich sylwetki osób, których potomkowie jeszcze dziś żyją w Zdzieszowicach i okolicy lub we wsiach wokół Olesna.

Bohaterowie jej opowiadań noszą bardzo swojskie imiona: Marianka, Franzischek (czyli Franciszek), Pietrek, Rouja (czytaj: Róża), Franzka, Paulek. Podobnie swojsko brzmią ich nazwiska: Solowsky, Wolonsky, Pacholik. Zwiedziła kopalnię górnośląską i zjechała nawet pod ziemię, aby zobaczyć pracę górników.

Była też w hucie, przyglądała się rozżarzonej, płynnej stali. Widziała wspaniałe pałace wielkich potentatów przemysłowych i skromne familoki robotników. Opisała wyjątkowe na tamte czasy, nowoczesne osiedle robotnicze, Giszowiec.

Dzięki jej pisarstwu, przypadającemu na przełom XIX i XX wieku, mamy wierny dokument literacki ówczesnego Śląska. Valeska von Bethusy-Huc próbowała zrozumieć przemiany społeczne i cywilizacyjne zachodzące na Śląsku pod koniec XIX i na początku XX w. Związana była z liberalnym skrzydłem ówczesnej pruskiej arystokracji.

Uważała, że nie arystokracja, do której przecież sama należała, ale pracowici, ambitni i wykształceni mieszkańcy dynamicznie rozwijających się miast górnośląskich mogą stać się prawdziwą elitą społeczeństwa.

Dodajmy, że jej córka, urodzona w Zdzieszowicach Irma stworzyła szczęśliwą rodzinę z Fritzem Hegenscheidtem, synem przedsiębiorcy z górnośląskiego okręgu przemysłowego. Teść hrabianki rozpoczął karierę od skromnego warsztatu koło Gliwic, na urządzenie którego pożyczył pieniądze od krewnych.

Hrabina miała własne spojrzenie na narastające wówczas na Śląsku problemy narodowościowe i wyznaniowe: wierzyła w harmonijne współżycie ludzi różnych wyznań i nacji. Nie oceniała ludzi według przynależności klasowej ani narodowościowej, lecz według ich zalet. Potępiała lenistwo, oszustwo, nieuczciwość, chęć zysku. Nie miała zrozumienia dla postaw nacjonalistycznych, fanatyzmu i nietolerancji. Wysoko natomiast ceniła rzetelną pracę i uczciwość.

Z każdej stronicy jej utworów przebija szczera miłość i przywiązanie do Górnego Śląska; hrabina często z dumą powiadała o sobie: "ich bin Oberschlesierin", (jestem Górnoślązaczką). Lektura jej dzieł, napisanych z prawdziwym talentem, może być bardzo frapująca dla współczesnego mieszkańca Śląska. Szczególną wartość posiadają jej Wspomnienia, pisane w Szwajcarii, a publikowane na Śląsku w latach 1914-1916.

Wspomnienia te w przekładzie na język polski zostały opublikowane w dwujęzycznym kwartalniku "Eichendorff-Hefte - Zeszyty Eichendorffa", wydawanym przez Górnośląskie Centrum Kultury i Spotkań im. J. v. Eichendorffa w Łubowicach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska