Właściciel to wcale nie brzmi dumnie

Krzysztof Zyzik
Krzysztof Zyzik
- Ta ustawa to katastrofa! Budynek mi się rozsypie, zawali się w cholerę! - piekli się Zdzisław Trojanowski, zarządca prywatnej kamienicy w Opolu.

Trojanowski jest jednym z kilkunastu właścicieli prywatnych kamienic w mieście. Zdenerwował się, bo po raz kolejny nie doszło do zapowiadanego uwolnienia czynszów w prywatnych kamienicach. Jutro miał się skończyć okres ochronny dla lokatorów, którzy mieszkają na podstawie tzw. decyzji administracyjnej.

Wczoraj jednak, niemal w ostatniej chwili, weszła w życie ustawa o ochronie praw lokatorów. Okres ochronny dla mieszkańców prywatnych kamienic przedłużono do 31 stycznia 2004. Do tego czasu kilkuset lokatorów nie musi się obawiać gwałtownych podwyżek czynszów.
Pani Maria Krzemień, mieszkanka kamienicy zarządzanej przez Trojanowskiego, odetchnęła. Nie można jednak zapewnić, że będzie spała spokojnie. Jej zdaniem, właściciel od dawna robi wiele, aby zniechęcić lokatorów z "miejskimi przydziałami" do mieszkania w jego kamienicy.
- Wyzywa mnie ze swoją żoną od najgorszych - mówi Krzemieniowa. - Jak jeszcze żył mój świętej pamięci mąż, to potrafili za nim wołać: "kona, kona i skonać nie może". Oni chcą nas stąd wykurzyć, żeby sobie wziąć nowych lokatorów, już z wolnym czynszem...
Trojanowski przyznaje, że stosunki zarządcy z lokatorami nie zawsze są dobrosąsiedzkie.
- Zostałem przez Krzemieniów zaatakowany, rzucili we mnie drabiną - mówi kamienicznik. - Doznałem wstrząsu mózgu i potłuczenia ręki. A wszystko przez to, że syn Krzemieniowej, który waży chyba ze sto pięćdziesiąt kilo, łaził w czasie powodzi po dachu. A to jest prywatny dach i ja sobie na jego dewastację nie pozwolę!

Wystarczy rzut oka na posesję Trojanowskiego, by stwierdzić, w jakiej kondycji są dziś prywatne opolskie kamienice. Budynek Trojanowskiego jako jedyny na ul. Spychalskiego nie doczekał się od powodzi remontu. Kamienica straszy odrapanym tynkiem, wypaczonymi oknami.
- Niech pan uważa, bo może panu ten tynk spaść na głowę - ostrzega Trojanowski. - Nie stać mnie na remont kamienicy, bo niby z czego mam go zrobić - z mojej emerytury? Bo na pewno nie z czynszów, które zbieram od lokatorów. To są śmiesznie małe pieniądze.
Trojanowski mówi, że większość znanych mu prywatnych kamienic w Opolu popada w ruinę, gdyż nie ma pieniędzy na remonty.
- Pan patrzy: jeżdżę rozklekotanym dużym fiatem, ja nie zarobiłem na moich lokatorach... Nie rozumiem, dlaczego "miasto" wyznacza wysokość czynszu w moim prywatnym budynku, a nie chce dać ani grosza na remonty. Nawet po powodzi nic mi nie dali, choć byłem wiele razy u prezydentów, nawet do Unii Europejskiej w tej sprawie pisałem.

Dwupokojwe mieszkanie pani Krzemień. Czysto utrzymane, jednak po ścianach wędruje grzyb.
- Boże, ile ja bym dała, żeby znów mieszkać "na państwowym" - rozmarza się Krzemieniowa. - Przecież my tu na prywatnym popadamy w ruinę. Cztery lata od powodzi minęło, a zarządca nam jeszcze gazu nie podłączył. Powiedział, że nie będzie gazu, bo sobie kupił piecyk elektryczny...
Krzemieniowa mówi, że w prywatnej kamienicy panuje zasada, że lokator ma płacić i trzymać język za zębami.
- Długie lata syn parkował samochodem na podwórzu. Teraz zarządca zakazał nam wjazdu i zrobił płatny parking, dla obcych...
Trojanowski podkreśla, że do czasu uwolnienia czynszów nie będzie robił żadnych poważnych remontów, nie podłączy też w kamienicy gazu. Zarządca prywatnej kamienicy mówi, że w Polsce nie szanuje się prywatnej własności.
- Ja bym tych wszystkich ministrów w Odrze potopił! Pięć lat się o tę kamienicę procesowałem - nie chcieli mi dać. A teraz, chyba za karę, że śmiałem ją odzykać, miasto robi mi cały czas na przekór.
Właściciel kamienicy podaje przykład: na parterze od czterech lat stoi puste, ponadstumetrowe mieszkanie. Jest w nim zameldowana rodzina, która mieszka w domkach dla powodzian przy ul. Wygonowej.
- Ta rodzina nie chce tu wracać - mówi Trojanowski. - Więc chodziłem do urzędu i błagałem, żeby mi ich stąd wymeldowali. A miasto mówi "nie i koniec". A ja mogłem zarobić na tym mieszkaniu, bo obok budują most i chcieli ode mnie to wynająć na biura...

Za trzy i pół roku większość lokatorów prywatnych kamienic pójdzie z torbami - przewiduje Krzemieniowa. Wynika to według niej z czystego rachunku ekonomicznego. Regulowany czynsz za stumetrowe mieszkanie w Opolu nie może być dzisiaj wyższy niż 375 złotych. Za ten sam lokal przerobiony na biuro można wziąć nawet dwa tysięce.
- Oni ten budynek na biura przerobią, a my pójdziemy na bruk - lokatorka macha ręką.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska