Wojna brunetki z blondynką. Dwie urzędniczki z Kędzierzyna-Koźla poszły na udry

fot. Daniel Polak
fot. Daniel Polak
Przez lata Elżbieta Czeczot i Teresa Koczubik były niemal jak papużki nierozłączki. Ale półtora roku temu ich przyjaźń legła w gruzach. Od tego czasu prominentne urzędniczkiwalczą ze sobą na oczach całego miasta, ciągając się po sądach.

Gdyby chodziło o facetów, daliby sobie po razie i już dawno w zgodzie pili piwo. - Ale one za daleko zabrnęły w tej wojnie. Teraz liczy się tylko to, która którą upokorzy - uważa urzędniczka starostwa w Kędzierzynie, dobrze znająca obie panie.

Elżbieta Czeczot, blondynka, i Teresa Koczubik, brunetka, w pierwszej połowie tej dekady ręka w rękę rządziły Powiatowym Centrum Pomocy Rodzinie (PCPR) w Kędzierzynie-Koźlu. Ela była kierowniczką, Terenia jej zastępczynią.

Znają się niemal od 30 lat. Obie zaczynały drogę zawodową w oświacie, ale karierę na dobre zrobiły dopiero w samorządzie, gdy objęły władzę nad powiatową pomocą społeczną w Kędzierzynie-Koźlu. Ta praca dawała prestiż, przekładający się na profity finansowe. Elżbieta Czeczot była bowiem nie tylko kierowniczką PCPR-u. Z racji tej funkcji miała prawo mianowania przewodniczącego i członków Powiatowego Zespołu ds. Orzekania o Niepełnosprawności. Przewodniczącą mianowała... siebie, a wśród członków zespołu znalazła się m.in. Teresa Koczubik. Obie panie za decydowanie, komu należy się renta, dostawały dodatkową kasę, którą potem wypłacał PCPR, na czele którego stały. Teresie przez kilka lat nie przeszkadzało, że jest druga po Elżbiecie. Tym bardziej że niższą pensję rekompensowała sobie dietą radnej sejmiku województwa, w którym zasiadała w latach 2002 - 2006.

Prezydent woli brunetki

W końcu Teresa Koczubik postanowiła wyjść z cienia. W tym celu podjęła w Opolu studia podyplomowe z zarządzania placówkami pomocy społecznej i w 2007 roku stanęła do konkursu na stanowisko dyrektora Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Kędzierzynie-Koźlu. Jej konkurentką była wieloletnia wicedyrektor MOPS-u Barbara Sterczewska i to ona wygrała rywalizację. Zagłosowało na nią trzech członków komisji konkursowej, a na Teresę Koczubik tylko jeden.

- Ale Teresa już podczas studiów mówiła, że robi je, bo prezydent miasta obiecał jej stołek dyrektorki MOPS-u - opowiada koleżanka z roku. - Podkreślała, że liczy się jej legitymacja SLD. Nie ukrywała, że studia to tylko wymóg formalny, żeby mogła dostać wymarzone stanowisko.

Wiesław Fąfara, prezydent rządzący Kędzierzynem-Koźlem z ramienia SLD, zignorował wskazanie komisji konkursowej i wiosną 2007 na czele miejskiej pomocy społecznej postawił partyjną koleżankę.
- Koncepcja pracy i zmian w funkcjonowaniu pomocy społecznej w Kędzierzynie-Koźlu przedstawiona przez Teresę Koczubik wydała mi się ciekawa - tłumaczył swoją decyzję Wiesław Fąfara.

Tym samym duet Elżbieta Czeczot - Teresa Koczubik objął pełnię władzy nad pomocą społeczną w Kędzierzynie-Koźlu. Na powiatowym odcinku rządziła blondynka, a na miejskim brunetka. Obie miały odtąd pod kontrolą dziesiątki milionów złotych rocznie. W końcu jednak wybuchła między nimi wojna.

Strategią w koleżankę

Poszło o "Gminną strategię integracji i rozwiązywania problemów społecznych na lata 2008 - 2015". Dokument został opracowany w MOPS-ie, a jego szefowa Teresa Koczubik pochwaliła się nim swojej przyjaciółce Elżbiecie Czeczot.

- Przekazałam strategię szefowej PCPR-u do zaopiniowania i konsultacji - tłumaczy Teresa Koczubik. - Uważałam, że powinnam tak postąpić, ponieważ pani Czeczot jest miejską radną, a także specjalistką w dziedzinie pomocy społecznej.

W grudniu 2008 na wniosek dyrektorki PCPR Elżbiety Czeczot rada powiatu uchwaliła "Strategię integracji..." o niemal identycznej treści jak ta przygotowana przez MOPS. Wersja PCPR różniła się tylko tym, że w tytule strategii zamiast słowa "gminna" było "powiatowa" i kilkoma innymi drobiazgami.

- Pani Koczubik osobiście przekazała mi te dokumenty i w obecności innych pracowników PCPR-u zezwoliła na pełne wykorzystanie zawartych tam treści - tłumaczy Elżbieta Czeczot. - Wydawało mi się to normalne, ponieważ strategie powiatu i gminy powinny się uzupełniać.

I zapewne podobieństwo obu dokumentów żadnej z pań by nie przeszkadzało, gdyby nie fakt, że przygotowana w MOPS-ie strategia spotkała się z niechęcią rady miasta. Nosem na dokument kręciła prawicowa koalicja, mająca większość w radzie, której członkinią jest Elżbieta Czeczot. Przyjęcie gminnej strategii firmowanej przez Teresę Koczubik odwlekało się, podczas gdy rada powiatu niemal identyczny dokument na prośbę szefowej PCPR "klepnęła" jeszcze w 2008 roku. Na wieść o tym Koczubik przestała mówić o podobieństwie obu opracowań.

- Podobieństwo? To jest plagiat! - oburzyła się dyrektorka MOPS-u. - Jedna trzecia treści jest identyczna, pojawiają się nawet te same literówki. Reszta jest bliźniaczo podobna. Po prostu wykorzystano naszą ciężką pracę i przepisano jako swoją.

Koczubik zażądała od Czeczot przeprosin, a gdy się ich nie doczekała, jej podwładna Katarzyna Weklicz, faktyczna autorka strategii MOPS-u, skierowała do sądu sprawę o plagiat.
I zaczęła się wzajemna wojna na wyniszczenie.

Atak na rodzinę

Proces w sprawie plagiatu strategii toczył się od grudnia 2008 przez rok. Ostatecznie sąd uznał, że Elżbieta Czeczot jest winna i ma przeprosić za przywłaszczenie tekstu napisanego przez Katarzynę Weklicz.

W trakcie procesu rada miasta wciąż odwlekała uchwalenie "Gminnej strategii...". Radni mieli do niej szereg wątpliwości, a w MOPS-ie szeptali, że za tym wszystkim stoi Elżbieta Czeczot, należąca do prawicowej większości radnych, niechętnej lewicowemu prezydentowi Wiesławowi Fąfarze i jego faworytce Teresie Koczubik.

W Powiatowym Centrum Pomocy Rodzinie nie mają z kolei wątpliwości, że celem Teresy Koczubik nie było dojście sprawiedliwości w sprawie strategii, którą rada miasta ostatecznie uchwaliła latem 2009, ale zniszczenie ich szefowej Elżbiety Czeczot.

- Kto, jak nie pani Koczubik, inspirował ataki w mediach na naszą dyrektorkę i jej rodzinę?! - pyta kpiąco pracownica PCPR.

W sierpniu "Nie", tygodnik Jerzego Urbana, a w ślad za nim telewizyjny program "Interwencja" ujawnił, że w ciągu trzech lat od objęcia przez Elżbietę Czeczot stanowiska dyrektora PCPR i przewodniczącej Powiatowego Zespołu ds. Orzekania o Niepełnosprawności pięcioro jej bliskich otrzymało takie orzeczenia. A w ślad za tym renty, zasiłki, zniżki na przejazdy komunikacją publiczną itp.

- Nigdy nie orzekałam w sprawach dotyczących moich bliskich - zapewnia szefowa PCPR.

Tak było, ale jako przewodnicząca zespołu powoływała komisje, które przyznawały orzeczenia o niepełnosprawności. Otrzymało je pięcioro bliskich Elżbiety Czeczot: jej syn, mąż, brat męża, teść i obecny zięć, który w momencie otrzymywania orzeczenia o stopniu niepełnosprawności był narzeczonym córki szefowej PCPR.

- Pani Czeczot nie orzekała osobiście w tych sprawach, powoływała tylko komisje, które to robiły. Prawo nie zostało naruszone - tłumaczył w "Interwencji" Polsatu wicestarosta kędzierzyńsko-kozielski Marek Matczak.

Tajemnicą poliszynela jest, że jego szef, starosta Józef Gisman, jak pies z kotem żyje z prezydentem miasta Wiesławem Fąfarą. Być może tym należy tłumaczyć, że fakty ujawnione w trakcie wojny szefowej MOPS-u z dyrektorką PCPR-u nie pociągnęły za sobą żadnych konsekwencji.

- Koczubik zasiadała w zespole orzekającym o niepełnosprawności razem z Czeczot. Wiedziała o wszystkim i wykorzystała to przeciw Elce - mówi urzędnik starostwa. - Nie damy satysfakcji ani jej, ani Fąfarze, niszcząc szefową PCPR-u, a zarazem radną niewygodną prezydentowi miasta.

- Ale dziennikarzom informacji na ten temat na pewno nie udzieliłam ja - zarzeka się Teresa Koczubik. - Nawet byłam zdziwiona, że aż tylu krewnych pani Czeczot dostało orzeczenia o niepełnosprawności.

Odwet blondynki

Do Sądu Rejonowego w Opolu trafił niedawno akt oskarżenia przeciw Teresie Koczubik. Jego inspiratorką jest Elżbieta Czeczot, a przedmiotem sporu plagiat, którego trzy lata temu miała się dopuścić dyrektorka MOPS-u.

- Pracownica Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie, korzystająca z komputera, na którym do 2007 roku pracowała pani Koczubik, znalazła w nim jej pracę, pisaną w ramach studiów podyplomowych - opowiada Elżbieta Czeczot.

Szefowa PCPR nie potwierdza pogłoski, że do przeszukania służbowego komputera swojej byłej zastępczyni zatrudniła superspeca od informatyki. Przyznaje natomiast, że znalezisko w postaci pracy wieńczącej studia podyplomowe Teresy Koczubik pokazała dyrektorce Domu Dziecka w Kędzierzynie-Koźlu Ewie Miller.

- Okazało się, że pani Koczubik złożyła na uczelni skróconą wersję mojej pracy magisterskiej z 2004 roku - opowiada Ewa Miller, która poinformowała o tej sprawie prokuraturę. - W dobrej wierze pokazałam pani Koczubik swoją pracę, bo wiedziałam, że pisze na podobny temat. A ona przywłaszczyła sobie mój tekst.

Sprawa początkowo nie wyszła na jaw, gdyż Ewa Miller w 2004 roku kończyła studia na Uniwersytecie Opolskim, a Teresa Koczubik dwa lata później w Wyższej Szkole Zarządzania i Administracji w Opolu.
- Obie prace zbadał biegły i orzekł, że są zbieżne w ponad połowie - informuje Eugeniusz Węgrzyk, szef Prokuratury Rejonowej w Kędzierzynie-Koźlu. - Skierowaliśmy już w tej sprawie akt oskarżenia przeciw pani Koczubik. Grozi jej grzywna, ograniczenie wolności lub do trzech lat więzienia.

Grozi znacznie więcej. Jeżeli sąd potwierdzi, że Teresa Koczubik ukończyła studia podyplomowe z kierowania placówkami pomocy społecznej dzięki nie swojej pracy, straci uprawnienia do kierowania Miejskim Ośrodkiem Pomocy Społecznej.

- Bez trudu udowodnię, że jestem niewinna, a praca jest mojego autorstwa - zarzeka się szefowa MOPS-u.

- Jeśli Wiesław Fąfara przegra wybory, to niezależnie od wyroku sądu Teresa i tak będzie skończona - prorokuje jej dawna znajoma. - Plan prawicy jest taki, by wzorem Opola połączyć MOPS i PCPR w Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie, redukując administrację i koszty. Gdyby do tego doszło, cała władza trafiłaby w ręce Eli Czeczot. A miejsca dla Teresy na pewno by zabrakło.

Oficjalnie dawne współpracownice zarzekają się, że nie toczą żadnej wojny, a jedynie "wyjaśniają sprawy, które tego wymagają".

- Ja nawet zaprosiłam panią Czeczot na obchody Dnia Pracownika Pomocy Społecznej - przypomina Teresa Koczubik. - Nie przyszła, jej sprawa. Ale i tak w obecności 150 osób odczytałam podziękowania dla niej i PCPR-u za współpracę. Żadne osobiste urazy nie mają dla mnie znaczenia w pracy. Liczy się tylko dobro potrzebujących.

Co na to Elżbieta Czeczot?
- Nie toczę żadnej wojny z panią Koczubik - przekonuje. - Przecież to ona wytoczyła mi proces o plagiat, a nie ja jej. Nie inspirowałam też pani Miller, by oskarżała szefową MOPS-u o wykorzystanie jej pracy magisterskiej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska