Związkowcy: Policjantka psuje nam opinię

Archiwum
Komenda Wojewódzka Policji w Opolu.
Komenda Wojewódzka Policji w Opolu. Archiwum
Zdaniem NSZZ Policjantów w Opolu, wywiadowi, którego udzieliła Katarzyna Szawdylas, powinna przyjrzeć się prokuratura.

Choć program telewizyjny z udziałem funkcjonariuszki ukazał się we wtorek, jego echa nie milkną do dziś. NSZZ Policjantów w Opolu na ostatnim posiedzeniu zdecydował, że wywiadowi powinna się przyjrzeć prokuratura, w której i tak toczy się postępowanie sprawdzające.

Po ujawnieniu seksnagrań związkowcy zawiadomili bowiem prokuraturę, że policjantka mogła swoim zachowaniem naruszyć godność i dobry wizerunek policji.

W oświadczeniu, jakie związek zawodowy przekazał mediom, czytamy, że wywiad, którego policjantka udzieliła telewizji "skutkuje kolejnym naruszeniem godności, czci i dobrego wizerunku policji, jako organu państwowego, któremu te przymioty są niezbędne do prawidłowego realizowania swoich zadań".

Wyznanie nadkomisarz Katarzyny Szawdylas, naczelniczki jednego z wydziałów w komendzie wojewódzkiej i bohaterki seksafery w opolskiej policji, wywołało burzę. Policjantka w wywiadzie udzielonym programowi "Uwaga TVN" przekonywała, że nie miała romansu z komendantem i zapewniała, że karierę zrobiła nie przez łóżko, ale dzięki szarym komórkom.

Związkowców oburzyły słowa funkcjonariuszki, że sposób rozmowy przełożonych z podwładnymi, zaprezentowany w nagraniu, które wyciekło z gabinetu komendanta, jest w policji standardem.

- Takie stwierdzenie jest kłamliwe i niezgodne z rzeczywistością - mówi Benedykt Nowak, przewodniczący zarządu wojewódzkiego NSZZ Policjantów w Opolu. - Nieprawdą jest, że w organizacji zdominowanej przez mężczyzn stosuje się nieetyczną i "rynsztokową" retorykę, której pani naczelnik musiała się poddać - podkreśla. Jego zdaniem policjantka przyjęła taką linię obrony, by przekonać społeczeństwo, że to ona jest ofiarą.

Afera w opolskiej policji wybuchła po tym, jak do redakcji nto trafiło nagranie rozmowy przeprowadzonej w gabinecie opolskiego komendanta wojewódzkiego. W rozmowie policjantki i komendanta Leszka Marca sprawy służbowe mieszają się z intymnymi (rozmówcy ustalają m.in. częstotliwość kontaktów seksualnych oraz spierają się, czy seks uprawiać z zabezpieczeniem czy bez).

Komendant Leszek Marzec zaraz po ujawnieniu sprawy został odwołany z funkcji i przeszedł na emeryturę. Wobec naczelniczki wszczęto postępowanie dyscyplinarne. Kobieta uważa, że jest dyskryminowana, na co skarżyła się m.in. organizacjom kobiecym i Rzecznikowi Praw Obywatelskich.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska