Gdzie drwa rąbią, tam świadkowie wiórami dostają

Mirosław Dragon
Mirosław Dragon
Drzewa, które w styczniu wycięto koło mojego domu w Komorznie, dalej tutaj leżą - mówi Adam Ulbrych.
Drzewa, które w styczniu wycięto koło mojego domu w Komorznie, dalej tutaj leżą - mówi Adam Ulbrych. Mirosław Dragon
Sprawa dzikiej wycinki wiekowych dębów pod Wołczynem zmienia się w groteskę. Obwinionemu grozi w sądzie grzywna do 5 tys. zł, a zastraszanym świadkom podpalacze puścili z dymem majątek wart ponad pół miliona złotych.

Sprawa wycinki całego prawie półhektarowego lasu w Rożnowie trafiła do Sądu Rejonowego w Kluczborku. Policja obwiniła o ten czyn właściciela pola, Stanisława J., 70-letniego schorowanego rolnika spod Kępna. Pierwsza rozprawa miała się odbyć w maju. Została przełożona na 7 lipca, ponieważ obwiniony nie stawił się, a jego prawnik przedstawił zwolnienie lekarskie.

Stawili się za to świadkowie, m.in. szefowie spółki rolnej Promex z Rożnowa. Dzień przed planowaną rozprawą ktoś podpalił im magazyn. Spłonął kombajn zbożowy o wartości 350 tys. zł i siewnik zbożowy za 170 tys. zł. Spalił się także dach hali. Straty wyniosły grubo ponad pół miliona zł. Podpalaczy nie schwytano. Po trzech dniach podpalono oborę Promeksu. Pożar szybko ugaszono. W nocy przed Bożym Ciałem (z 3 na 4 czerwca) podpalono jeszcze magazyn z nawozami.

- Na szczęście spłonęły tylko worki, gdyby ogień doszedł do saletry, byłaby wielka eksplozja jak wybuch bomby - mówi Wiesław Walczak, wiceprezes Promeksu.

Podpalaczy policja dotąd nie ustaliła. Nie złapała również sprawców, którzy podpalili dom ekologa Adama Ulbrycha, mimo że od pożaru minęło już 8 miesięcy, a policja powołała nawet specjalną grupę dochodzeniowo-śledczą, która - jak zapewniał komendant kluczborskiej policji podinsp. Wojciech Augustynek - zajmowała się tylko tą sprawą i zebrała szereg dowodów oraz śladów. Śledztwo w sprawie podpalenia domu ekologa niedawno umorzono z powodu niewykrycia sprawców.
- Umorzenie nie oznacza, że odkładamy tę sprawę na półkę - zapewnia podinsp. Wojciech Augustynek. - Ta sprawa jest dla nas priorytetowa.

Poszkodowanych jednak nie przekonują te zapewnienia. - Kiedy spotkałem ostatnio wojewodę, zapytał mnie, czy czuję się bezpieczny. Decyzja o umorzeniu śledztwa jest odpowiedzią na to pytanie - mówi Adam Ulbrych. Ekolog z Komorzna jako pierwszy alarmował policję i prokuraturę o masowych wycinkach drzew. Zapłacił za to dużą cenę. Spalono mu dom, grożono śmiercią. W obawie o swoje życie całą zimę spędził poza Komorznem, teraz mieszka w barakowozie.

Zdesperowany Adam Ulbrych w akcie protestu najpierw chciał oddać wojewodzie dowód osobisty (bo państwo polskie nie potrafi ukarać bandytów, a jemu zapewnić bezpieczeństwa), niedawno zaś oświadczył burmistrzowi Wołczyna, że nie będzie płacił podatków lokalnych (bo jego zdaniem gmina przyczyniła się do nielegalnej wycinki, ale o tym za chwilę).

W tej sprawie chodzi o miliony

Masowa wycinka drzew koło Wołczyna zaczęła się po tym, jak pola, na których rosły, kupił od Agencji Nieruchomości Rolnych Stanisław J., rolnik spod Kępna. Oficjalnie kupił on, ale jak sam powiedział dziennikarzowi Telewizji Polskiej, jest tylko słupem, nie wie nawet, gdzie te jego grunty są, a całą sprawą zajmuje się jego zięć. Zięć to Michał Albert, właściciel dużej fabryki mebli koło Kępna.

Gmina Wołczyn 11 czerwca nałożyła na Stanisława J. dwie kary administracyjne: 959 tys. zł za wycinkę bez pozwolenia 45 drzew w Komorznie i zawieszoną na trzy lata grzywnę 3,675 mln zł za podkopanie korzeni 6 dębów w Różnowie.
Michał Albert jest tymi karami mocno poirytowany.

- W Komorznie nie wycinaliśmy żadnych drzew, nie było ich już w chwili, kiedy kupiliśmy pole. W Rożnowie wycięliśmy tylko te, na które mieliśmy pozwolenie - twierdzi zięć Stanisława J. - Napisaliśmy już odwołanie, w sądzie wygramy na milion procent!

Przetarg na sprzedaż ziemi Agencja Nieruchomości Rolnych w Opolu zorganizowała w kwietniu 2013 roku, akt notarialny podpisano jednak dopiero w grudniu!
- Ale już w maju nabywca pól na nasze pytanie oświadczył, że wykonuje na nich prace porządkowe, mamy stosowną notatką służbową - podkreśla Andrzej Butra, dyrektor ANR w Opolu.

Kto jednak wyciął drzewa - nie wiadomo. Zgodnie z prawem odpowiada za nie właściciel gruntu, na którym rosną, ale Stanisław J. stał się właścicielem gruntów w Komorznie dopiero w grudniu 2013 r.

Kara nałożona przez gminę Wołczyn w Rożnowie wydaje się bardzo wysoka, ale te 3,6 mln zł to tylko warunkowa kara za podkopanie korzeni sześciu dębów. Jeśli za trzy lata drzewa będą zielone, to kara zostanie umorzona. Tymczasem obok tych sześciu stojących do dzisiaj dębów wycięto bez śladu kilkadziesiąt ogromnych drzew! Świadkowie mówią, że wycinano je przez blisko dwa miesiące, a ciężarówki załadowane ogromnymi dębowymi pniami jechały w stronę Kępna.

Świadkowie dodają, że zgłaszali tę sprawę na policji już od marca 2014 roku. Policja była na miejscu kilka razy. M.in. w maju spotkała na miejscu dwie koparki gąsienicowe. Na miejscu było widać jeszcze dwa korzenie po ściętych drzewach. Prace nadzorował mężczyzna, który na co dzień pracuje jako... zaopatrzeniowiec w fabryce mebli. Operatorzy koparek i nadzorca tłumaczyli jednak, że o żadnej nielegalnej wycince drzew nie wiedzą, a oni jedynie wyrównują teren.

Gmina Wołczyn nie potrafi nałożyć największej kary, ponieważ najpierw dała dwa razy zgodę na wycinkę w sumie 142 drzew, w tym 19 ogromnych dębów. Pozwolenie (bez żadnych opłat ani nasadzeń zastępczych) podpisał wiceburmistrz Bogusław Adaszyński, który wyjaśniał, że drzewa to samosiejki, a właściciel pola chce uporządkować grunt do uprawy (przypomnijmy, że właściciel pola ani razu nie był w Wołczynie i nawet nie widział swoich pól).

Trzy ogromne dęby wycięto na terenie należącym do spółki Promex. Jej właściciele twierdzą, że przesunięto słupki graniczne, co jest przestępstwem (toczy się w tej sprawie śledztwo). Szefowie Promeksu wzywali policję.

- Płakałem, kiedy ścinano i wywożono ogromne dęby, ale policja nie wstrzymała wycinki, tylko sporządziła notatkę służbową - mówi Wiesław Walczak.

Sprawcy ośmieszyli wszystkich

Działo się to w listopadzie 2014 roku, a jeszcze w styczniu tego roku policja i prokuratura tłumaczyły, że masowe wycinki drzew to nie przestępstwo, tylko wykroczenie administracyjne.

Twierdziły tak, mimo iż sprawcy wycinek byli nieznani, a wcześniej dochodziło do takich aktów bandytyzmu jak spalenie domu, grożenie śmiercią (policja ustaliła, że SMS-y z groźbami pisał 35-letni mieszkaniec Rożnowa, który stanie za to przed sądem) oraz dziwnych wycinek drzew na terenach należących do Adama Ulbrycha, ANR i Promeksu. Sprawcy tych wycinek (oczywiście nieustaleni, sprawę już umorzono) ścięli na pokaz kilkadziesiąt drzew i zostawili je na miejscu. Tą pokazówką ośmieszyli zasadę, że za wycinkę drzew bez pozwolenia karze się właściciela gruntu, na którym rosną. W Komorznie najpierw ścięli 20 drzew, a na drugi dzień wrócili, żeby ściąć jeszcze jedno. I dalej nikt ich nie złapał!

Cała sprawa masowej wycinki drzew w Wołczynie to zresztą festiwal nieudolności i opieszałości służb i urzędników, a także jawnej kpiny ze strony sprawców.

Najpierw gmina Wołczyn dała zgodę na wycinkę drzew, nie stawiając żadnych warunków. Od marca świadkowie zgłaszali nielegalne wycinki, ale gmina nie wszczynała postępowania administracyjnego, tłumacząc, że sprawą zajmuje się prokuratura. Kluczborska prokuratura tłumaczyła jednak, że nielegalna wycinka to nie przestępstwo, tylko wykroczenie administracyjne, i w grudniu 2014 roku umorzyła wątki, które dotyczą usuwania drzew.

Teraz gmina nie jest w stanie nałożyć kary za kilkadziesiąt dębów, bo zasypano korzenie i urzędnicy nie potrafią ustalić, które drzewa pozwolili usunąć, a których nie. Za wycinkę lasu właścicielowi grozi w sądzie do 5 tys. zł grzywny. Zastraszanym świadkom podpalacze puścili z dymem mienie o wartości ponad 500 tys. zł. Czyli sprawcy rąbali, a świadkowie mają przerąbane.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska