Jesteś moim narkotykiem

Jolanta Jasińska-Mrukot
Możemy uzależnić się od drugiego człowieka.
Możemy uzależnić się od drugiego człowieka.
Uzależnić się można nie tylko od heroiny, amfetaminy, alkoholu czy hazardu. Równie mocno uzależnić nas może... drugi człowiek.

Karolina przekłada zdjęcia, aż trudno uwierzyć, że ta szczupła, a właściwie chuda dziewczyna na wybiegu wśród modelek to ona. Wtedy ze Szczecina bardzo często przyjeżdżała do Kluczborka. Wszyscy ją podziwiali, matka oprowadzała ją po znajomych, a właściwie kazała się Karolinie wozić jej sportową mazdą. Ale to przeszłość.

Karolina od paru lat nie była w Kluczborku, nie wyobraża sobie, żeby ktokolwiek mógł ją teraz zobaczyć. Kiedy podziwiali ją na okładce "Playboya", nie ważyła nawet 50 kilogramów. Teraz waży prawie 120.
- Matka specjalnie nie nalegała na jej przyjazd, bez słów wiedziałyśmy, że taki ponton nie powinien pokazywać się w naszym mieście - mówi Ewelina, starsza siostra Karoliny. - Bo u nas w domu wszystko było zawsze na pokaz: samochód, meble. No i my, córki, takie z wystawy. Kiedy Karolina jeszcze przed maturą rzuciła szkołę, to nasza matka, nauczycielka, wszem wobec rozgłaszała, że Karolina robi karierę modelki. Jakoś nigdy nie zapytała, która agencja ją zatrudnia, chociaż koleżankom opowiadała, że ta najlepsza. Prawda była taka, że Karolina z czasem częściej niż na wybiegu lądowała na bankietach, a po nich - u znanych facetów w pokojach.

Niech mnie ktoś pokocha
Karolina wierzyła, że kochają ją za to, jak wygląda.
- Pierwszy raz przytyła po urodzeniu Julki, ale wróciła do swojej wagi - opowiada Ewelina. - Ponownie marzyła o wybiegu, mówiła też, że zrobi maturę. Ale skończyło się, kiedy dowiedziała się, że Artur ją zdradza. Widziałam, jak ta dziewczyna zapada się w sobie, a jej życie zależało od Artura. Nie dlatego, że była jakaś bezradna. To wyglądało, jakby czerpała jego powietrze...

On coraz częściej ją zostawiał, a ona zajadała smutek czekoladą. W końcu odszedł, a wtedy w ciągu miesiąca przytyła dwadzieścia kilogramów.
Teraz jest Jerzy. Od Karoliny o 25 lat starszy, ma żonę i dorosłe dzieci. Karolina jest z nim, a właściwie on u niej bywa od dwóch lat.
- Do mnie dzwoni, płacze do słuchawki, że od kilku dni czeka na Jerzego, mówi, że chyba coś mu się stało, bo się nie odzywa - opowiada jej siostra.
Jak ona wygląda? Jak nie schudnie, to nawet ten stary dziad ją rzuci! No i kto ją z dzieckiem w Kluczborku będzie utrzymywał? - usłyszała Ewelina od matki, kiedy ta wróciła ze Szczecina od Karoliny. A Karolina wszystko musi mieć najlepsze, dlatego nawet samotność zajada najlepszą szwajcarską czekoladą.

- Uzależnienie od drugiego człowieka to rodzaj przywiązania jak dziecka do rodzica - definiuje doktor Stanisław Piwowarczyk, opolski psychiatra. - Kobieta, której wcześniejszy rozwój był zaburzony, przywiązuje się do partnera jak do ojca. Uniezależnić się może tylko wtedy, kiedy pójdzie własną drogą.

Nie przegrać życia
- Zaczyna się od tego, że pewne zachowania zaczynają dominować nad innymi, mają nadrzędną wartość - tłumaczy psychiatra. - Z czasem pojawia się trudność w ich kontrolowaniu i rodzaj natręctwa w ich powtarzaniu. Czymś takim jest także uzależnienie od hazardu.
Piotr wspomina, że kiedy pojechał za granicę, zdarzyła się chyba najdziwniejsza rzecz w życiu. - W drugiej połowie lat 90. pracowałem w firmie portugalsko-holendersko-polskiej, gdzie szwagier załatwił mi robotę, żebym oddał mu pieniądze, bo się budował - opowiada Piotr. - No i wykolegował mnie portugalski szef, hazardzista tak jak ja. Przepuścił w kasynie wszystkie pieniądze, które miały być na naszą wypłatę. No i kto mi w to uwierzy, kiedy ja sam w podobny sposób puściłem pieniądze na mieszkanie i kto wie, na co jeszcze…

Kiedy oddał pieniądze, nie ciągnęły się za nim żadne długi, założył firmę. Ale okazała się niewypałem. Nawet nie dlatego, że podbierał z kasy pieniądze. Nie podbierał, ale zajęty graniem i obstawianiem nie poświęcał firmie tyle czasu, ile trzeba.
Wiedział już, że coś z nim jest nie tak, postanowił skończyć z hazardem. - To miał być naprawdę ostatni raz - opowiada. Wieczorem wcisnął do kieszeni banknoty, zwinięty w rulon ostatni tysiąc. Tydzień wcześniej wziął pieniądze, które dostali od teściów na kolonie dla dzieci, był przekonany, że na zakładach wyjdzie do przodu, ale się nie poszczęściło. Musiał teraz odzyskać te pieniądze na kolonie, nie mógł tego zrobić dzieciom.
Myślał tylko, żeby dotrzeć do domku przy następnej ulicy.
Pierwsze rozdanie... Karta mu poszła... Ale drugie i kolejne już nie. I nie było już tysiąca. Szumiało mu w głowie, kiedy wracał do domu. Gdy otwierał drzwi, usłyszał wściekły głos żony: do cholery, miałeś u Bolka tyle nie siedzieć! Usłyszał jeszcze, że ktoś dzwonił. Wiedział, że ci, co dzwonili, zwykle pytali tylko o pieniądze, których nie oddał. Nie pamiętał już, ile i komu miał zwrócić. - K…, oni wszyscy mnie tymi pytaniami zabiją! - krzyknął.

Następnego dnia zadzwonił do znajomego psychologa. Ten poradził mu terapię. - Nie wiem, jak teraz, ale wtedy uzależniony od hazardu to był w Opolu rarytas - opowiada Piotr. - I tak znalazłem się w grupie: ja i kilkunastu... alkoholików! Jednak AA bardzo mi pomogło, bo mechanizm i skutki każdego uzależnienia są podobne. Każde tak samo upadla, niszczy człowieka i jego najbliższych.
Piotr już nie gra. Dla "higieny" chadza jednak regularnie do psychoterapeuty. - To takie nowe uzależnienie - śmieje się.

- Na leczenie trafiają osoby w zaawansowanych stadiach uzależnienia, bo jego początki nie niepokoją otoczenia - mówi Stanisław Piwowarczyk. - Do tego u samych uzależnionych występuje mechanizm zaprzeczania: jestem normalny, a robię to, bo sprawia mi to przyjemność.

Lepszy chory niż łajdak
W ciągu tygodnia jeden na trzydziestu pacjentów prof. Zbigniewa Lwa-Starowicza to mężczyzna uzależniony od seksu. Do seksuologa trafiają najczęściej za namową żony, bo to partnerkę niepokoi ich zachowanie. Tak jak we wszystkich uzależnieniach, tracą swoją wolność.
- Dla uzależnionego to przymus, który sprawia mu przykrość. Już nie chce się masturbować, ale to powtarza - tłumaczy profesor. Podkreśla jednak przy tym, iż bywa, że nadmierny apetyt na seks wcale nie jest uzależnieniem. - Kobieta nierzadko woli usłyszeć, że mąż jest chory, niż to, że jest łajdak i ugania się za kobietami - dodaje prof. Lew-Starowicz.

Krystyna, żona Konrada, na początku myślała, że jej mąż to gorący chłopak. Uprawiała z nim seks o każdej porze dnia, kiedy i jak chciał, ale zawsze było mu za mało.
- Zgadzałam się na wszystko, żeby mnie nie zdradzał - opowiadała później seksuologowi. - A jak szliśmy na imieniny, drżałam ze strachu, bo nie wiedziałam, co znowu wymyśli…
Zdarzało mu się na przykład pod stołem wkładać kobietom rękę w spódniczki. Ale to do niej przyklejono etykietkę "zazdrosna". Jakoś nikt nie zauważył, że to ona jest żoną.

Widziała, że odwiedza samotną sąsiadkę, ale zarzekał się, że nie ma z nią nic wspólnego. Początkowo wierzyła. Niepokój pojawił się wtedy, kiedy zaczęły znikać pieniądze z ich wspólnego rachunku, aż kiedyś zostali bez grosza. Pojechała za nim - to agencja towarzyska opróżniała im konto.
Było coraz gorzej. Konrad wieczorami oglądał pornografię w sieci, a potem zamykał się w łazience. Krystyna miała wrażenie, że w życiu przestało go już cokolwiek zajmować, oprócz tego jednego. Przyjaciółka poradziła jej, by poszukała pomocy seksuologa. Nie musiała nawet długo przekonywać do tego Konrada. Zdecydowała się jednak na znanego seksuologa w dużym mieście, bo u siebie się wstydziła.
Terapia pomaga. Konrad się uspokoił, zaczyna sobie znajdować nowe zajęcia. Ale Krystyna nadal zamiera z trwogi, kiedy przechodzą ulicą i mija ich jakaś ładna kobieta.

- Czasami sobie myślę, że lepiej, gdyby Konrad był alkoholikiem - wyznała seksuologowi. Usłyszała, że gdyby powiedziała to żonie alkoholika, ta odpowiedziałaby jej, iż ona wolałaby, by jej mąż, zamiast pić, uganiał się za babami.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska