Myśli do wymiany

Edyta Hanszke
Edyta Hanszke
Spotykają się cztery, pięć razy w roku. Dyskutują o tolerancji, prawach człowieka, globalizacji i sprawach, które ich interesują. Potem o tym piszą.

Grzegorz Pielak, pracownik Gminnego Zarządu Oświaty i Wychowania oraz koordynator projektu "Bez granic" w Strzelcach Opolskich:
- Strzeleccy uczniowie uczestniczą w "Bez granic" od 1998 roku, a projekt realizowany jest od ośmiu lat. Taki pomysł zrodził się po nawiązaniu partnerskich kontaktów naszego miasta z niemieckim Soest. Wprowadził nas do tego pełnomocnik miasta Soest do spraw międzynarodowych kontaktów młodzieży, Helmut Albers.
Żeby uczestniczyć w projekcie, uczniowie muszą dobrze posługiwać się językiem niemieckim, który jest obowiązującym w projekcie. Powinni wyróżniać się zainteresowaniami humanistycznymi i społecznymi oraz mieć dziennikarskie zacięcie. Kandydatów typuje rada pedagogiczna szkoły, razem z przedstawicielami zarządu oświaty i stowarzyszenia.
Spotkanie w Borowicach koło Karpacza było pierwszym w tym roku. Zwykle jest ich cztery do pięciu. Strzelce były także po raz pierwszy gospodarzem zjazdu młodych.

Ostatni zjazd uczestników polsko-niemieckiej gazety internetowej "Bez granic" odbył się pod koniec lutego w Borowicach koło Karpacza. Uczestniczyło w nim czterdzieści osób z Polski (m.in. z Wrocławia, Szczecina, Zielonej Góry, Krapkowic, Strzelec Opolskich) i Niemiec (z Soest, Solingen i Frankfurtu nad Menem).
Przez cztery dni rozmawiali o tożsamości i identyfikacji.
- Było trochę inaczej niż zwykle. Bo nie siedzieliśmy przy komputerach, szukając w internecie informacji na dany temat - opowiada Jacek Kusidło. Tym razem dni wypełnione były spotkaniami z zapro- szonymi gośćmi, rozrywką i pisaniem tekstów.

Po powrocie do domu Jacek napisał artykuł: "Kim jestem?". - W pierwszej kolejności jestem Ślązakiem. Potem obywatelem Polski, Europy i świata. Wkrótce może i Unii Europejskiej, jak wejdziemy - streszcza wymowę tekstu. Przesłał go mailem do Wioli z Frankfurtu.
- Jest moim autorytetem w sprawach dziennikarskich. Umiejętnie dobiera argumenty i dobrze pisze. Bardzo cenię jej uwagi do moich tekstów - mówi o koleżance gimnazjalista.
Marek Kauczor i Marcin Tylek z Krapkowic uczestniczyli w spotkaniach "Bez granic" po raz pierwszy.
- Bycie dziennikarzem nie jest proste. To był mój pierwszy w życiu artykuł. Największą trudność sprawiło mi dobranie argumentów, tak, żeby nikogo nie urazić - opowiada Marcin, uczeń gimnazjum nr 2.
Krapkowiccy uczniowie dołączyli do programu w tym roku po grudniowym spotkaniu koordynatorów, na które zaproszono naczelnika wydziału oświaty urzędu miasta. Za pobyt czterech uczniów zapłaciła gmina ze specjalnej puli.
- Wybrali nas, bo dobrze mówimy po niemiecku i mogliśmy się porozumieć z uczestnikami z Niemiec. Znam także angielski. Często z niego korzystałem, kiedy zabrakło niemieckiego słowa - przekonuje Marcin Tylek.
Gospodarze borowickiego spotkania zaprosili do rozmowy o tożsamości kilku gości. W gronie znaleźli się dwaj strzelczanie: Alfons Schnura (Ślązak) i Michał Fijałkowski (przesiedleniec ze wschodu), którzy opowiadali o swoich losach życiowych.
Redaktorzy "Bez granic" pytali go o wydarzenia i prosili o prostowanie przekłamań historycznych.
- Dobrze, że nie boją się prawdy. Spędziłem ponad dwie godziny na rozmowie z parą wrocławskich studentów prawa i historii. Pytali o wszystko, co pomijano dotychczas w podręcznikach historii - relacjonował Michał Fijałkowski.
Gimnazjaliści ze Strzelec i Krapkowic nazwali ich opowieści prawdziwą lekcją historii. Jacka Kusidłę poruszyła też opowieść jednego z uczestników warsztatów, Niemca o tureckim pochodzeniu Ibrahima Karacaera.
- Mówił jak na początku szkoły był źle traktowany z powodu swoich korzeni. Jakie ma problemy z określeniem siebie, kim jest i jak ludzie inaczej na niego patrzą - wspominał Jacek. - Dało mi to wiele do myślenia - komentował.
Oprócz rozmów i pracy redakcyjnej młodzi zwiedzali okolice Borowic i wykorzystywali ostatnie dni zimowej aury na jazdę na nartach i sankach. Bawili się też na "europejskim" balu karnawałowym.

Polska nie tylko na obrazkach
Helmut Albers, pełnomocnik miasta Soest do spraw międzynarodowych kontaktów młodzieży:
- Dla młodych Niemców uczestniczenie w projekcie to zabawa, szansa na wymianę myśli i forma zdobywania przyjaciół. Obydwie strony uczą się praktycznego wykorzystywania języka. Realizacja tego projektu to także poznawanie naszej wspólnej, polsko-niemieckiej historii. Ludzie w Niemczech mogą się dzięki temu spotkać z Polską nie tylko na obrazkach. Kiedyś z powodów historycznych granice między nami były zamknięte i wzajemne postrzeganie było inne. Teraz to bardzo szybko i zasadniczo się zmienia. Młodzi słuchają podobnej muzyki, mają podobne zainteresowania, niemalże tak samo spędzają wolny czas.

Każdy zjazd w ramach programu "Bez granic" ma temat główny. Po ubiegłorocznym spotkaniu w Solingen uczestnicy pisali artykuły o prawach człowieka, homoseksualizmie i tolerancji. W Soest rozmawiali o ksenofobii, rasizmie i przemocy w Europie. W Toruniu - o terroryzmie, w Dreźnie - o sposobach spędzania urlopów.

Po wstrząsającym zamachu terrorystycznym w USA w każdym z nas coś się poruszyło. (...) Po dniu 11 września 2001 roku, chcąc zaczerpnąć głębszych informacji o zamachu w USA, dotarliśmy do nieznanych nam wcześniej faktów. (...) Pierwszy poważny atak terrorystyczny odbył się w październiku 1983 roku. Wydarzenie to miało miejsce w koszarach marynarki USA w Bejrucie - wybuchł samochód pułapka.

To fragment jednego z tekstów Jacka Kusidły, który umieszczono na internetowej stronie www.bezgranic.de, po spotkaniu w Toruniu we wrześniu 2001 roku. Napisał go razem z Konradem Baranem, kilka dni po zawaleniu się wież World Trade Center. - Mieliśmy bardzo podobne poglądy na ten temat. Informacji o wcześniejszych atakach terrorystycznych szukaliśmy w internecie i czasopismach. Wtedy było bardzo głośno o tragedii w Nowym Jorku - relacjonuje Jacek.
Paulina Dłubakowska w tym roku przygotowuje się do matury w strzeleckim liceum ogólnokształcącym. Na zjazdy "bez granic" nie jeździ od pół roku i bardzo tego żałuje. Zajęcia w szkole i przygotowania do egzaminów wstępnych zajmują jej zbyt dużo czasu. Ostatni artykuł napisała w Soest. Poświęciła go niepełnosprawnym.

Po zwiedzeniu zakładu pracy dla ludzi niepełnosprawnych w mojej głowie zrodziło się wiele przemyśleń. Zakład został stworzony po to, by i ci ludzie (...) mogli żyć jak my wszyscy. (...) W Polsce niestety nie spotkałam się z tego typu ośrodkiem (...). Pytania, jakie nasuwają mi się w tym momencie, to: czy kiedykolwiek ludzie niepełnosprawni zostaną zauważeni...

Na początku "Bez granic" ukazywało się jak "normalne" gazety - na papierze. Ale pomysłodawcy projektu zadecydowali, że wykorzystają najnowsze osiągnięcia techniki i stworzą stronę internetową, na której będą zamieszczać artykuły.
- Przez dostęp do internetu możemy wielokrotnie wracać do tematów poruszanych na zjazdach - przekonuje Jacek. Paulina ma nadzieję, że ich pisanie może coś zmieni w zachowaniach i myśleniu wirtualnych czytelników.
Minusów na wyjazdach jest tak niewiele, że szybko się o nich zapomina. W Soest przez kilka dni brakowało ciepłej wody, bo ogrzewanie było zasilane przez baterie słoneczne, a pogoda na dworze była pochmurna. Uczestnicy dzielnie myli się pod zimnym prysznicem.
- Podoba mi się wszystko - mówi Jacek Kusidło. Wtóruje mu Ania Popluć. Paulina Dłubakowska dzięki tym spotkaniom nawiązała nowe przyjaźnie. Mimo że nie uczestniczy już w warsztatach, nadal koresponduje z niemieckimi znajomymi.

Kontakt z młodymi Niemcami zmusza do mówienia w obcym języku. - Wcześniej uczyłam się niemieckiego, ale to co innego niż używanie go w praktyce. Podczas zjazdów przełamałam barierę językową - przekonuje Anna Popluć z Szymiszowa. Anna Bryś, podobnie jak Paulina - tegoroczna maturzystka, po kilku wyjazdach podejmowała się już tłumaczenia tekstów polskich na język niemiecki.
Strzeleccy gimnazjaliści są najmłodszymi uczestnikami "Bez granic". Zdaniem Anny Trembeckiej, opiekunki tej grupy i nauczycielki niemieckiego w szymiszowskim gimnazjum, nie przeszkadza to w nawiązywaniu znajomości i w poważnych rozmowach z licealistami i studentami.
- Szybciej wkraczają w poważne tematy - przekonuje nauczycielka niemieckiego. Jej zadaniem jest opieka i tłumaczenie tekstów.
Podobne zdanie ma Jacek Kusidło.
- Starsi wymagają ode mnie tyle samo ile od siebie i to motywuje do pracy. Traktują nas jak równych sobie partnerów - opowiada chłopak. - Dlatego nie mogę się doczekać kolejnych warsztatów. W tym roku uczestnicy "Bez granic" spotkają się jeszcze w Stralsund, Szczecinie, Soest i jednym z polskich miast. Tak jak w Borowicach - będą dyskutować o ważnych sprawach i pisać potem artykuły.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska