Nigdy nas nie kochali, po Brexicie mają nas dość

Tomasz Kapica
Tomasz Kapica
Mieszkający w Anglii Opolanie boją się o przyszłość. Niektórzy z nich byli już świadkami ataków na obcokrajowców. Brexit wywołał falę ksenofobii i niechęci do obcych. I nikt nie ma pomysłu na to, jak to wszystko odkręcić.

W kraju o populacji liczącej 65 milionów ludzi są obecnie dwa stanowiska na które nikt nie chce aplikować - tłumaczy Miłosz Kuchajewicz, były kędzierzynianin, który obecnie mieszka w Gloucester, gdzie jest inżynierem w jednej z dużych firm. - To selekcjoner kadry narodowej w piłce nożnej oraz premier rządu.

Ten żart śmieszy wszystkich poza samymi Anglikami. To efekt dwóch Brexitów: szybkiego odpadnięcia reprezentacji Anglii z mistrzostw Europy we Francji oraz referendum, w którym większość obywateli zadecydowała o wyjściu z Unii Europejskiej. - Niestety, ale minęła pewna epoka spokoju politycznego, zarówno dla imigrantów, jak i dla samych Brytyjczyków - uważa Miłosz Kuchajewicz. - Czekają nas niespokojne czasy. Już zdarzyły się słowne ataki na imigrantów, także tych, którzy żyją tu od pokoleń. Wielu spodziewa się, że będzie jeszcze gorzej.

Do pierwszego incydentu doszło w Cambridgeshire. Mieszkający tam Polacy dostali ulotki o takiej treści: „Wychodzimy z Unii Europejskiej. Nie będzie więcej polskiego robactwa”. Na niektórych umieszczono zdanie w dwóch wersjach językowych - po polsku i angielsku.

Tuż po tym budynek Polskiego Ośrodka Społeczno-Kulturalnego (POSK) w Londynie został oszpecony ksenofobicznym graffiti. Namalowane farbą na fasadzie budynku hasła wzywały Polaków do opuszczenia Wielkiej Brytanii.

To o tyle istotne, że położony w dzielnicy Hammersmith w zachodnim Londynie Polski Ośrodek Społeczno-Kulturalny to najważniejsze centrum kulturalne polskiej emigracji. Otwarty w 1974 roku budynek jest siedzibą większości polskich organizacji w Wielkiej Brytanii.

Policja ma pełne ręce roboty

Ambasador RP w Londynie wydał oświadczenie, w którym przyznał, że jest „głęboko zaniepokojeni ostatnimi incydentami o podłożu ksenofobicznym, wymierzonymi w Polaków oraz inne społeczności migrantów w Wielkiej Brytanii”. Ambasada RP w Londynie jest w kontakcie z odpowiednimi instytucjami brytyjskimi i lokalną policją, która prowadzi śledztwo w sprawie dwóch wspomnianych przypadków

- Wśród Anglików udało się rozhuśtać ksenofobiczne nastroje i dziś nikt nie wie, co z tym dalej zrobić. Sytuacja jest napięta, Polacy mieszkający na Wyspach boją się o przyszłość - dodaje Miłosz Kuchajewicz. - Wielu mieszkających tu Polaków ma obawy o przyszłość. Podobnie jak sami Brytyjczycy, którzy też poniosą tego konsekwencje.

Mieszkający na Wyspach Opolanie uważają, że Brytyjczycy dali się „wkręcić” w polityczną grę, której skutków nikt nie przewidział. Konsekwencją jest lęk i agresja wobec imigrantów.

Krzysztof Cioch w Anglii mieszka od trzech lat. Do tej pory chwalił sobie Wyspy, które były przyjazne dla imigrantów z Polski i wielu innych krajów. - Po wyniku ostatniego referendum sytuacja trochę się zmieniła - stwierdza pan Krzysztof. - Ludzie, którzy wcześniej nie zwracali uwagi na to, jakiej narodowości są ich sąsiedzi, teraz słuchają, kto mówi w jakim języku. Część miejscowych stała się arogancka i niemiła. Najgorzej jest z osobami w wieku 14-20 lat .

Według pana Krzysztofa, mieszkający na Wyspach Polacy coraz częściej spotykają się z niemiłymi komentarzami i uwagami typu: „Kiedy wracacie do siebie?”, „Nie chcemy was tutaj!”.

Blackpool - tu niechęć do obcokrajowców jest największa

- Strach pomyśleć, co teraz będzie działo się w szkołach, bo dzieci, których rodzice głosowali za wyjściem z UE nie przebierają w komentarzach odnośnie imigrantów - tłumaczy Krzysztof Cioch. - Jak wiemy doskonale, nastolatki potrafią być naprawdę brutalne i agresywne. Tego się boimy.

Boleśnie przekonał się o tym znajomy pana Krzysztofa, który w miniony piątek wracając z pracy został napadnięty przez pięciu młodych ludzi w wieku około 20 lat. Działo się to już w nocy. - Krzyczeli do niego „Ej, skąd jesteś?”. Nie odzywał się, a oni kontynuowali „Jak masz na imię i skąd jesteś”? - opowiada pan Krzysztof.

Kolega odpowiedział w końcu, że wraca z pracy do domu i że nie ma czasu na rozmowę. Wtedy usłyszał, jak młodzi ludzie biegną za nim. Próbował uciekać.

- W pewnym momencie dostał uderzenie w tył głowy - relacjonuje Opolanin. - Zaczęli go kopać i okładać po całym ciele, nie oszczędzając głowy i żeber. Krzyczeli „You fucking polish”, „Go back to your country”.

Na szczęście udało mu się wyrwać i uciekł w strone zakładu pracy, gdzie wpuścił go do środka ochroniarz i zadzwonił na policję. Skończyło się potłuczeniami, trzema pękniętymi żebrami, urazami karku, odbitymi nerkami. No i strachem przed powrotem do pracy. Młody mężczyzna dostał sześć tygodni chorobowego. Policjanci po przyjeździe na miejsce prowadzili swoje czynności i... przepraszali go. Wyglądali na takich, którzy czują się winni tego, co się stało.

Nie wszyscy chcą, byśmy wracali

- Muszę też pochwalić panią doktor z „Emergency”, bo jak go zawiozłem do szpitala, to miała łzy w oczach. I tak samo jak policjant zaczęła go przepraszać - opowiada pan Krzysztof. - Powiedziała mu, że ma nadzieję, że ten atak nie wpłynie na chęć powrotu do kraju. Pani doktor powiedziała też, że sama ma mnóstwo znajomych Polaków. I że jesteśmy pracowici, uczciwi i potrzebni.

Wszystko to, o czym opowiada pan Krzysztof, wydarzyło się w Blackpool. Tam za wyjściem z Unii Europejskiej głosowało aż 70 procent mieszkańców. Nad wynikiem z Blackpool, który należał do rekordowych w Anglii pod względem liczby zwolenników brexitu, pochyliły się największe angielskie gazety. Słynny liberalno-lewicowy dziennik The Guardian porozmawiał kilka dni temu z 74-letnim emerytowanym tkaczem z Blackpool Ericiem Tomlinsonem.

- Wszyscy ci imigranci przyjeżdżają z zagranicy, ale nie możemy ich powstrzymać, bo jesteśmy członkami Unii. Wpakowaliśmy się w błoto - mówił na łamach 74-letni angielski emeryt. - Nie wiem, dlaczego Edward Heath zabrał nas tam w 1970 roku. Aneurin Bevan dał nam państwo opiekuńcze, ale to było dobre do momentu, kiedy na Wyspach zdecydowanie przeważali Brytyjczycy. Dlaczego powinniśmy zachować te prawa dla cudzoziemców? O co to w ogóle chodzi? Anglia jest dla Anglików. Do diabła z cudzoziemcami!

Pan Krzysztof boi się właśnie takich sąsiadów. - Moja córka, która kończy 5 lat, od września idzie do szkoły - tłumaczy. - Na szczęście to katolicka szkoła i mocno wierzę w to, że tam będzie wszystko w porządku...

Niektórzy płaczą w radio

Pochodzący z Kędzierzyna-Koźla Michał Kobylnik mieszka obecnie w Preston. Większość dnia spędza w aucie. Słucha tam BBC2, jego zdaniem najmądrzejszej stacji radiowej w Anglii. O Brexicie mówi się tam od rana do wieczora. - Niektórzy młodzi ludzie nawet płaczą na antenie, bo starsze pokolenie, które głównie głosowało za wyjściem z Unii, pozbawiło ich czegoś, co można nazwać obywatelstwem europejskim - podkreśla Michał Kobylnik. - Anglicy mają tu przyjaciół z Europy Wschodniej, których lubią. Jednocześnie chcą się swobodnie przemieszczać po Europie. Nikt tak naprawdę w kampanii nie naświetlił skutków, jakie niesie za sobą Brexit i tak ogólnie to w większości Brytyjczycy są rozczarowani wynikiem referendum. Premier Cameron nie spodziewał się takie rozwoju sytuacji. Samo referendum miało być naciskiem na EU, żeby zmniejszyć liczbę imigrantów. Na Wyspach dominują teraz opinie, że Wielka Brytania UK nie poradzi sobie bez taniej siły roboczej, którą stanowi wielu Polaków. Generalnie wiele problemów czeka tutaj wszystkich.

Czytają bez refleksji

Miłosz Kuchajewicz podkreśla, że zwykli Brytyjczycy nie kochają zbytnio polityki, nie rozumieją jej i dotychczas nie bardzo chcieli zrozumieć. Jego zdaniem dlatego dali się „wmanewrować” w całe to referendum.

- Anglicy skupieni są na monotonii życia codziennego - opowiada. - W porze lunchu czytają Daily Mail lub Daily Mirror. Od dobrych kilku lat na czołówkach tych gazet pisze się źle o imigrantach, między innymi Polakach. Nie brakuje tam historii o tym, jak to polscy imigranci rzekomo zjedli wszystkie ryby ze stawów, zagryzając je łabędziami. Czytają to bez jakiejkolwiek refleksji. Dlatego bardzo łatwo nimi manipulować za pomocą tabloidów. Anglicy wierzą, że wszystkie plagi, jakie spadają na ich „idyllyczną” wyspę, pochodzą zza angielskiego kanału, w Europie zwanego Kanałem La Manche.

Nigel Farage, lider Partii Niepodległości Zjednoczonego Królestwa przez kilkanaście lat był na marginesie polityki Wielkiej Brytanii i traktowany trochę jako polityczny folklor, porównywalny do Janusza Korwin-Mikkego.

- Starał się rozpalić w sercach Brytyjczyków taki żar nacjonalizmu - opowiada Kuchajewicz. - Nieskutecznie nawoływał do odejścia od wspólnotowości. Mówił o powrocie do mocarstwowości królestwa, wspominał o jego historii. Prawie dwie dekady nie był traktowany jako realne zagrożenie. Do dnia, kiedy premier David Cameron zapragnął pozostać na fotelu szefa partii i postawił na referendum, które miało się nie udać. Zaryzykował przyszłość królestwa za cenę pozycji we własnej partii. Przelicytował.

Panowie przelicytowali

Dziś już wiemy, że David Cameron od października nie będzie już przewodniczył partii. Jego rywal Boris Johnson także zrezygnował jednak z ubiegania się o to stanowisko. - Boris Johnson wierzył, że Wielka Brytania zostanie w strukturach Unii, ale jemu samemu uda się ugrać 48 procent poparcia wśród zwolenników wyjścia, co da mu mocną kartę przetargową, by stanąć w szranki z „cudownym dzieckiem polityki’’, jak nazywa się Camerona - tłumaczy Kuchajewicz. - Pokona go i przejmie stery królestwa na kolejne lata. Tak się jednak nie stało...

Sami Anglicy boją się skutków gospodarczych swojej decyzji. Brytyjska gospodarka jest w bardzo dużym stopniu zbudowana na imigrantach. I tak kurczaki serwowane w wielu brytyjskich restauracjach sieci KFC przygotowane są przez fabrykę zatrudniającą 2,5 tysiąca osób, z czego aż 1,7 tysiąca to Polacy. W innej z podobnych fabryk nasi rodacy stanowią aż 95 procent załogi.

- Dalej można wymieniać Polaków pracujących na różnego rodzaju stanowiskach jak Human Resource ( kadrowa) czy księgowe - podkreśla inżynier z Kędzierzyna-Koźla. - Wiele firm szkoliło Polaków na stanowiska mechaników czy elektryków. Polacy są doceniani za swoją sumienność, staranność i punktualność.

Piotr, kolejny Opolanin pracujący w Wielkiej Brytanii tłumaczy, że niechęć do obcokrajowców widoczna była już od lat. - Żadna tamtejsza dziewczyna nie umawiała się z Polakiem i nieważne było, czy jest przystojny, czy nie - uśmiecha się Piotr. - Oni w ogóle żyją w swoim świecie i wcale nie są otwarci na inne kultury. Dla nich liczy się ich praca i możliwość wypicia iluś tam drinków wieczorem w pubie. Tak spędzają większość czasu i nie bardzo wiedzą, co się wokół nich dzieje.

Zdaniem Piotra, Brytyjczycy żyją w klasowym społeczeństwie i to widać w ich podejściu do obcych. - Jest arystokracja, klasa średnia, klasa pracująca. A my, Polacy i inni obcokrajowcy dla wielu z nich jesteśmy podklasą - uważa pan Piotr.

Według niego wielu Anglików dopiero teraz zaczyna się zastanawiać, do czego doprowadzili. W wyszukiwarkach internetowych dopiero po referendum lawino wzrosła liczba zapytań „Co będzie po Brexicie” oraz „Co to jest Unia Europejska?”...

- Obecnie ani najważniejsi politycy, wpływowe media jak BBC, ITC, ani też kasjerka z Tesco nie mają pojęcia, w jakim kierunku płynie ta szalupa - uważa Miłosz Kuchajewicz.

Żaden z Opolan, z którymi rozmawialiśmy, nie wybiera się jednak na razie z powrotem na stałe do Polski.

Głosowali świadomie?
W dzień referendum, już po zamknięciu lokali wyborczych o 250 procent wzrosła liczba zapytań w Google: „Co się stanie, jeśli opuścimy UE?”.

Kto jak głosował.
Zwolennicy Brexitu zdobyli 51,9 proc. głosów w referendum, przeciwnicy - 48,1 proc. Zwolennicy wyjścia z UE oddali 17,4 mln głosów, co w odniesieniu do frekwencji zagwarantowało im zwycięstwo w referendum. Przeciwnicy Brexitu oddali 16,1 mln głosów.

Przeciwko wyjściu głosowały Szkocja i Irlandia Północna, a także Gibraltar. Anglia i Walia chciały w większości opuszczenia UE. Większość zwolenników Brexitu stanowili ludzie starsi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska