Przy władzy liczy się inaczejq

Tomasz Dragan
27 tysięcy złotych to kwota, z zapłaty której władze Namysłowa zwolniły właścicieli miejskiej restauracji "Starka". Jednym z nich jest żona członka zarządu gminy, Tadeusza Jaroszewskiego.

Jakiekolwiek pytania związane z tą sprawą skierowane do najwyżej stojących w hierarchii urzędników w Namysłowie wprawiają ich w zakłopotanie.
- Ja mogę wyjaśnić tylko procedury związane z ubieganiem się o zwolnienia z zapłacenia czynszów za wynajem lokali należących do gminy. O podanie konkretnych nazwisk - kto ile dostał lub nie dostał umorzenia czynszu - należy się zwrócić do zarządu gminy Namysłów - wyjaśnia skarbnik gminy Andrzej Mucha.
Tak naprawdę, przyznaje skarbnik, nie ma żadnej ustalonej procedury wyznaczającej kryteria zwolnień z uiszczenia czynszu za lokal komunalny.
- Przez trzy kadencje rada miejska nie podjęła takiej uchwały, która precyzyjnie regulowałaby tę procedurę - mówi Mucha. - Po prostu zarząd gminy, czyli władze Namysłowa, każdy taki przypadek rozpatrują indywidualnie. Każda z osób ubiegających się o zwolnienie z czynszów musi złożyć pisemne podanie w sekretariacie urzędu. W dokumencie powinien uzasadnić swoją prośbę oraz podać aktualną sytuację finansową. Takich podań nie ma dużo. Najczęściej jeżeli ktoś znajduje się w trudnej sytuacji finansowej, czynsz rozkładany jest po prostu na raty. Z reguły są to takie umorzenia, które dotyczą starych długów.
-Przy okazji zwolnień z czynszów nie mogę mówić o personaliach, ponieważ zabrania mi tego ustawa o ochronie danych osobowych i ustawa skarbowa - uważa burmistrz Krzysztof Kuchczyński.
Tajne dane znają wszyscy
Restauracja "Starka" to lokal w centrum miasta. Do listopada 1998 roku właścicielem był obecny członek zarządu gminy, Tadeusz Jaroszewski.
-Restaurację wynająłem w 1994 roku - mówi Jaroszewski. Kiedy zostałem radnym i członkiem zarządu, nie mogłem, zgodnie z ustawą samorządową, prowadzić prywatnego interesu. Dlatego firmą zajęła się żona. Teraz jest ona współwłaścicielem lokalu, ponieważ ma jeszcze wspólnika...
Tymczasem wszystko wskazuje na to, że to właśnie osoba Jaroszewskiego, byłego właściciela "Starki", a obecnie człowieka zasiadającego w namysłowskich władzach, wywołuje wiele kontrowersji wśród miejscowych biznesmenów zajmujących się handlem. Pogłoska o rzekomych zwolnieniach z czynszów za 2000 rok dla osób związanych z władzą wzbudza ich oburzenie.
- Słyszeliśmy, że jego knajpę utrzymujemy my wszyscy, czyli ludzie płacący podatki do miasta. Przecież jak jego cały czas zwalniają z zapłacenia czynszu, to ktoś musi wyłożyć pieniądze, chociażby na zapłacenie VAT - mówi jeden z właścicieli sklepów w Namysłowie. - Zanim się zwolni kogoś z podatku, to wcześniej wysyłany jest rachunek z doliczonym podatkiem. Czynsz można umorzyć, ale jak faktura jest wystawiona, to trzeba zapłacić od niej podatek VAT.
Sprawa czynszów stanęła na ostatniej sesji rady miejskiej. Radni Dariusz Karbowiak i Adam Świtlik otrzymali odpowiedź pisemną od burmistrza Krzysztofa Kuchczyńskiego na zgłoszone w kwietniu pytanie dotyczące właśnie zwolnień z czynszów za lokale komunalne.
- Uznaliśmy, że w imieniu naszych mieszkańców powinniśmy wyjaśnić tę sprawę - mówią zgodnie Karbowiak i Świtlik. - W Namysłowie pojawiło się wiele plotek na temat umorzeń czynszów za ubiegły 2000 rok. Trzeba powiedzieć ludziom, jaka jest prawda.
Chociaż radni wzbraniają się od udzielenia odpowiedzi, czy chodziło im o jakieś konkretne osoby zwolnione z czynszów, przyznają, iż słyszeli o umorzeniach dla "Starki". - Nie możemy tego jednak oficjalnie potwierdzić, ponieważ nie mamy na to dowodów - mówią.
Tadeusz Jaroszewski jako członek Zarządu Gminy Namysłów przyznaje, że jedną z firm zwolnionych z w ubiegłym roku z czynszu była właśnie spółka, w której jest jego żona. Nie zaprzecza, kiedy wymieniamy kwotę upustu - 28 tys. zł.
- To stara sprawa, sięgająca jeszcze czasów, kiedy jeszcze ja prowadziłem restaurację - mówi Jaroszewski. - Wówczas okazało się, że piwnice mojego lokalu, za które również płacę czynsz, zamakają wodą. Dlatego wystąpiłem do ówczesnych władz samorządowych o zmianę zasad wynajmowania tego lokalu. Niestety, mimo wielokrotnych próśb nie udało mi się tego uzyskać.
Jak wyjaśnia Jaroszewski, do kwoty czynszu za zamakające piwnice, z których według niego nie mógł korzystać, trzeba doliczyć też remonty przeprowadzone w "Starce".
- Wykonaliśmy całe nowe zaplecze kuchenne i jako najemca mogłem domagać się zaliczenia kwoty włożonej w remont na poczet czynszu. Również i tego nie chciały mi zatwierdzić ówczesne władze Namysłowa, chociaż remont lokalu zobowiązały się wcześniej przeprowadzić, co jest zapisane w protokole. Nawet wówczas, kiedy miałem 22 października 1998 roku w rękach wyrok sądu w tej sprawie, stwierdzający, że nie należą się żadne należności z mojej strony dla urzędu za piwnice.
Oczekiwana zmiana miejsc
Sytuacja Jaroszewskiego, a właściwie jego żony prowadzącej "Starkę", zmieniła się, kiedy on sam został radnym z później członkiem zarządu gminy. Nieprzychylne dla niego władze Namysłowa były w opozycji.
- Zarząd gminy nie popełnił żadnego wykroczenia - mówi Jaroszewski, odpowiadając na pytanie o podstawy zwolnienia jego żony z zapłacenia czynszu. - Po prostu zarząd wziął pod uwagę wyrok sądowy, którego nie chciały akceptować stare władze miasta. Roboty wykonane przez właścicieli "Starki" zostały ocenione przez biegłych jako jak najbardziej uzasadnione.
Zatrzymajmy się jednak przy dacie ogłoszenia wyroku, jaką przedstawia Tadeusz Jaroszewski. 22 października 1998 roku był 11. dniem po wyborach do samorządu nowej kadencji, a więc terminem, w którym ustępujące władze nie mogły się już zająć jego sprawą. On sam wiedział natomiast (wybory samorządowe odbyły się 11 października), że jest już radnym.
- To nie miało żadnego znaczenia. Był przecież wyrok sądu - tłumaczy Jaroszewski.
Członek zarządu nie potrafi nam również wyjaśnić, czy gmina zapłaciła podatek VAT od przyznanego jego żonie zwolnienia z czynszu. - Tego nie wiem - tłumaczy Jaroszewski.
Tę kwestię precyzuje nam skarbnik Andrzej Mucha. - Gmina bezwzględnie musiała zapłacić taki podatek.
Plotki się jednak mnożą
W ciągu ostatniego tygodnia w Namysłowie pojawiły się już następne pogłoski o rzekomym dalszym niepłaceniu przez "Starkę" czynszu. Wspomina się, że lokal zalega z czynszem w tym roku już na kwotę 19 tys. zł.
- To są już po prostu pomówienia - dementuje te pogłoski Jaroszewski. - Z tego co wiem, restauracja "Starka" płaci czynsz na bieżąco i zalega chyba za ostatnie dwa miesiące. Nie wiem, ile dokładnie, ale na pewno nie 19 tys. zł. Wyłączone z opłaty są piwnice ze względu na zalewanie ich przez wody gruntowe. Zawsze można sprawdzić, czy piwnice są mokre.
- To tylko gadanie - mówi jeden z namysłowskich radnych pragnący zachować anonimowość. - W 1994 roku na "Starkę" był przetarg, do którego właśnie stanął Jaroszewski. Wygrał go, bo zaproponował największy czynsz. Przecież musiał widzieć, w jakim stanie są piwnice.
- Widziałem i dlatego zaraz po rozpoczęciu działalności zacząłem się o to spierać z urzędem miejskim - mówi Jaroszewski.
Adam Maciąg jest byłym burmistrzem Namysłowa
(obecnie starostą powiatowym). Pamięta sprawę Jaroszewskiego i "Starki".
- Nie potrafię teraz przytoczyć szczegółów, ponieważ była to jedna z wielu spraw - wyjaśnia Maciąg. - Pamiętam jednak, że pan Jaroszewski najpierw wygrał przetarg na dzierżawę lokalu, a następnie przestał płacić czynsz. Pod koniec kadencji w 1998 zaległości te wynosiły grubo ponad 20 tys. zł. Przez kilka lat na wiele różnych sposobów właściciele "Starki" próbowali zmienić zasady, na jakich zawarto umowę wynajmu ich lokalu. Jednak za każdym razem zarząd nie przychylał się do ich wniosków, ponieważ nie było do tego podstaw. Uznaliśmy, że przed przetargiem każdy z chętnych oglądał lokal i znał jego stan techniczny.
Na tym jednak sprawa Jaroszewskiego się nie kończy. Po wyliczeniach, jakie zarząd gminy przedstawił radnym na ostatniej sesji, zarząd oskarżany jest o podanie niepełnych wyliczeń.
- Nic na ten temat mi nie wiadomo. Jeżeli są takie pogłoski, to muszę sprawdzić je osobiście - tłumaczy skarbnik Andrzej Mucha.
- Słyszałem takie pogłoski, ale są one oczywiście nieprawdziwe - mówi Krzysztof Kuchczyński. - Na sesji radni Karbowiak i Świtlik otrzymali wszystkie wyliczenia. To ich jednak nie satysfakcjonowało, ponieważ nie podaliśmy im wyszczególnienia na pojedyncze lokale.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska