Wojciech Korfanty upomniał się o Śląsk dla Polski

Wikipedia
Wojciech Korfanty w 1925 roku.
Wojciech Korfanty w 1925 roku. Wikipedia
W młodości czytał "Pana Tadeusza" ze słownikiem polsko-niemieckim. Jako polityk w Reichstagu odważnie przyznawał się do polskości.

Wojciech Korfanty miał takich fascynujących sprzeczności w życiu znacznie więcej. Profesor Jan Miodek jest zdania, że Korfanty znaczy tyle, co rogaty. Trudno o nazwisko bardziej pasujące do charakteru.

Polak z przekory

Urodzony w 1873 roku w górniczej rodzinie pod Siemianowicami, należącymi do kajzerowskich Niemiec, na chrzcie dostał imię Adalbert. Na Wojciecha zdecydował się dopiero jako dorosły, w roku 1901. Matka uczyła go czytać na "Kazaniach sejmowych" ks. Piotra Skargi, ale potem wpływ niemieckiej edukacji zrobił swoje i "Pana Tadeusza" gimnazjalista Korfanty musiał czytać z polsko-niemieckim słownikiem, by zrozumieć treść. Czytał na przekór nauczycielom, którzy zakazywali wszystkiego, co polskie. Z katowickiego gimnazjum usunięto go w końcu za propagowanie literatury i historii Polski i za polityczny spisek. Musiał nie być łatwym uczniem, skoro do 7-letniej szkoły uczęszczał przez dekadę i skończył ją eksternistycznie.

Niektórzy historycy piszą o nim, że stał się Polakiem przez przekorę na skutek przymusowej germanizacji. On sam o swoim ukochanym wilczurze mawiał, że niemczyznę wyczuwa z kilkudziesięciu metrów.

Polityk chadecki związał się w 1901 roku z Romanem Dmowskim i jego Ligą Narodową. W wieku 30 lat został posłem do Reichstagu i natychmiast przystąpił do Koła Polskiego. W tym samym 1903 roku odmówiono mu w kościele Trójcy Świętej w Bytomiu udzielenia kościelnego ślubu. Wszystko dlatego, że zaatakował na łamach "Górnoślązaka" księży, którzy "z kościołów zrobili hale jarmarczne dla wrogiej nam polityki niemieckiej". Proboszcz zażądał przeprosin na łamach gazety. Korfanty odmówił. Małżeństwo z Elżbietą Sprott zawarł w kościele krakowskim.

W Reichstagu szybko zyskał sobie miano świetnego mówcy przyciągającego posłów do ław sejmowych, a publiczność na galerię.

Na dwa tygodnie przed odzyskaniem przez Polskę niepodległości Korfanty wygłosił w parlamencie przemówienie o konieczności stworzenia państwa polskiego z ziem wszystkich trzech zaborów. Z uwzględnieniem Śląska. Ale równocześnie było to przemówienie niesłychanie przyjazne wobec Niemców. "Cenimy i szanujemy naród niemiecki. Nigdy nie zapomnieliśmy, że ma on swój rzetelny wkład w rozwój świata. Przez stulecia ciemiężony demokratyczny naród polski wyciąga rękę do demokratycznego, wyzwolonego od prusactwa narodu niemieckiego i podaje mu braterską dłoń do pojednania dla wspólnego dobra" - mówił wówczas Korfanty. Przemówienie przyjęto dobrze, bo w Niemczech nastroje były wówczas mocno antypruskie.

Polski król

O prawa Ślązaków do Polski i Polaków do Śląska Korfanty upominał się zresztą i wcześniej. W styczniu 1917 roku, atakując w pruskim Landtagu antypolską politykę rządu, deklarował jasno: Narodowo jesteśmy Polakami, a nie Prusakami mówiącymi po polsku. W odpowiedzi na te słowa inny śląski poseł Alfred von Strachwitz w liście do niemieckiego resortu spraw wewnętrznych napisał, że Korfanty jest bardziej mądry i bardziej niebezpieczny od komunisty Liebknechta.

Na Śląsku szybko zyskał miano "polskiego króla". Do historii przeszedł najpierw jako twórca tzw. linii Korfantego dzielącej Górny Śląsk na część niemiecką i polską, potem jako dyktator III powstania śląskiego.

Nominację na komisarza plebiscytowego z podpisem Józefa Piłsudskiego otrzymał 20 lutego 1920 roku. Podpis pod rozkazem o wybuchu III powstania złożył w nocy z 2 na 3 maja 1921.

- Jestem krwią z krwi i kością z kości waszej - pisał w manifeście do ludu górnośląskiego, synem biednego ludu górnośląskiego, który od 20 lat cieszy się waszym zaufaniem, który przez 20 lat walczy razem z wami o prawa i wolność Górnego Śląska. (…) Staję na czele naszego ruchu, aby ten ruch szlachetny przez zbrodnicze jednostki nie został zamieniony w anarchię.

W czasie walk zbrojnych i politycznych był obiektem ostrej satyry i propagandy niemieckiej. Nie tylko negatywnym bohaterem złośliwych piosenek czy wierszyków, ale i człowiekiem oskarżanym o szpiegowanie na rzecz Rosji. Nie przeszkodziło mu to w momencie, gdy podział Śląska został dokonany i granica polsko-niemiecka ustalona, bronić prawa do Śląska zróżnicowanego językowo i kulturowo, z zagwarantowanymi prawami do funkcjonowania mniejszości niemieckiej w Polsce.

Wróg sanacji

Był pracowity jak mrówka. Jedna z jego krewnych wspominała, że drzwi jego gabinetu nie miały klamki od zewnątrz, by mu nikt nie przeszkadzał. Kto chciał się do niego dostać, musiał zgłaszać się w sekretariacie. O interesancie sekretarka powiadamiała Korfantego telefonicznie.

Na Śląsku szanowany, dla władz sanacyjnej Polski był wrogiem. Przeciwnik zamachu majowego 1926 roku na zjeździe górnośląskiej chadecji nazwał go zbrodnią. W dodatku był - od czasu powstania - ostro skonfliktowany z wojewodą śląskim Michałem Grażyńskim. W 1930 roku został aresztowany i osadzony w twierdzy w Brześciu. Był tam szykanowany i bity. Nie pozwolono mu się spotkać z przybyłą do twierdzy córką.

W listopadzie przewieziono go do więzienia na Mokotowie. W czasie pobytu tutaj stracił 25 kilogramów. Na Śląsku jednak nadal był popularny. Wybrano go do Sejmu, do Senatu i do Sejmu Śląskiego. Wypuszczony z więzienia tryumfalnie wraca do Katowic, a w połowie 1931 roku staje na czele zjednoczonej chadecji.

W kwietniu roku 1936, zagrożony ponownym aresztowaniem, wyjeżdża do Czechosłowacji. Nie przyjeżdża na ślub starszego syna Zbigniewa ani na pogrzeb młodszego 28-letniego Witolda (zmarł na białaczkę). Władze odmawiają jego prośbie o wystawienie listu żelaznego, choć czekał na ów list w granicznym Czeskim Cieszynie.

Wobec zbliżającej się wojny w kwietniu 1939 roku wrócił do Polski i natychmiast został aresztowany. 20 lipca przeniesiono go z Pawiaka na noszach do szpitala. Zmarł 17 sierpnia 1939. Jedna z nieudowodnionych hipotez mówi, że miał jakoby zostać otruty arszenikiem, którego roztworem myto ściany jego celi. Przeciwnicy tej hipotezy są zdania, że nawet niechętna Korfantemu sanacja nie odbierałaby mu życia w tak skomplikowany sposób. Jego pogrzeb - 20 sierpnia - stał się potężną manifestacją górnośląską.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska