Dyrektor opolskiego NFZ: Szpitale to skarbonka bez dna

Redakcja
Kazimierz Łukawiecki, dyrektor opolskiego oddziału Narodowego Funduszu Zdrowia: - U nas kolejki do operacji planowych i tak są najkrótsze.

- Prezes NFZ Jarosław Paszkiewicz kolejny raz apeluje do dyrektorów szpitali, aby rozsądnie gospodarowali pieniędzmi z kontraktów, gdyż centrala nie ma już czym płacić za zabiegi wykonane poza limitem. Dyrektorzy grożą, że drastycznie ograniczą przyjęcia, a nawet pozamykają szpitale. Co w takim razie stanie się z pacjentami?
- Żaden dyrektor nie ma prawa zamknąć ani oddziału, ani szpitala, bo oznaczałoby to zerwanie kontraktu z NFZ, a w konsekwencji - wypisanie z rejestru placówek świadczących usługi medyczne. Taką decyzję może podjąć jedynie organ założycielski placówki. Uważam, że jest to niepotrzebne wywoływanie zagrożenia. Granie na emocjach chorych ludzi. Dyrektorzy doskonale wiedzą, jak realizować kontrakt, kogo przyjmować w pierwszej kolejności, bo jest to w nim zapisane.

- Jakiej grupie pacjentów może pan zagwarantować, że w razie zachorowania zostaną do szpitala przyjęci i otrzymają niezbędną pomoc?
- Po pierwsze, są to wszystkie wypadki, urazy, zawały serca, udary mózgu. Wiemy na przykład, że co roku jest na Opolszczyźnie ok. 2,5 tysiąca zawałów i na ich leczenie mamy odłożone pieniądze. Gdyby jednak zawałów było więcej, to też to przewidzieliśmy. Każdy chory z takim rozpoznaniem musi być przyjęty, za każdego szpitalowi zapłacimy. Wiadomo również, że nie ma limitów w przypadku porodów. Kolejną grupą pacjentów, którzy nie powinni się niczego obawiać, są chorzy na raka. Już wiem, że nie znajdziemy pieniędzy na zapłatę za wszystkie zabiegi wykonane poza limitem. Natomiast mogę zagwarantować, że te, które nam jeszcze w tym roku zostały, pójdą w pierwszej kolejności na leczenie onkologiczne. To jest nasz priorytet.

- Dlaczego szpitale wydają się zaskoczone zapaścią w kasie centrali NFZ? Nie przewidzieliście tego wcześniej?
- Nasz oddział już od początku kwietnia alarmował dyrektorów szpitali na Opolszczyźnie, ich organy założycielskie oraz konwent starostów, że pieniędzy jest mniej, bo nastał kryzys i tym samym spływa mniej ze składek na ubezpieczenie zdrowotne. Na przełomie czerwca i lipca wysłaliśmy do tych samych adresatów pisma, w których wręcz biliśmy na alarm, że dyrektorzy mają tak operować kontraktem, aby przede wszystkim starczyło im pieniędzy na zabiegi ratujące życie. Wszyscy pewnie uważali, że - jak co roku - jakoś to będzie. Tymczasem nasze obawy się potwierdziły. Centrala ma w tej chwili o ponad miliard złotych mniej ze składek i żeby ratować budżet, musiała sięgnąć do funduszu zapasowego. Ale on też się kończy.
- A co z operacjami planowymi, które są przesuwane na przyszły rok? Skoro lekarze je wyznaczyli, to widocznie były potrzebne, przecież nikt dla własnej przyjemności nie kładzie się do szpitala…
- Na całym świecie na zabiegi planowe są kolejki. Chciałbym jednak podkreślić, że w porównaniu z sytuacją w kraju, to akurat na Opolszczyźnie kolejki do operacji planowych są najkrótsze. Oczywiście lekarz powinien potraktować każdy przypadek indywidualnie, a nie rutynowo i ja wierzę, że tak właśnie jest. Wnikliwie rozpatrzyć, czy chory może jeszcze poczekać i jak długo. Przecież np. przepuklinę można operować od razu, ale są pacjenci, którzy chodzą z nią przez kilka lat i nic się nie dzieje. Oczywiście wiem, że czasem odwlekanie zabiegu spowoduje zaostrzenie choroby. Tego jednak nie przewidzimy.

- Ostatnio przy podziale dodatkowych pieniędzy zostaliśmy potraktowani po macoszemu w porównaniu do innych województw. Może w ogóle dostajemy z centrali za mało pieniędzy?
- Na ten rok otrzymaliśmy 1 mld 400 mln zł. Jest to najwyższa kwota w historii, jaką Opolskie dostało na leczenie. Przypomnę, że jeszcze kilka lat temu było to 500 mln zł. Przykładowo 10 lat temu na Opolszczyźnie było hospitalizowanych 120 tys. osób, a w tym - już 190 tys. Na szpitale przeznaczaliśmy rocznie 280 mln zł, a w tym - 660 mln. Proszę zatem powiedzieć: co się takiego stało? Przecież mieszkańców ani nie przybyło, ani nie ubyło. Nie stali się bardziej chorzy. Niestety, ile byśmy pieniędzy na lecznictwo szpitalne dali, to i tak będzie za mało.

- Co dalej?
- Dzisiaj mamy spotkanie w centrali w Warszawie, na którym dowiemy się, jak wygląda obecnie sytuacja, na co ewentualnie możemy liczyć w przyszłym roku. Jeszcze w tym tygodniu podzielę się tymi informacjami z dyrektorami szpitali.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska