Hajlujący nacjonaliści, mniejszość niemiecka i politycy PO w "Brunatnej Księdze"

Marek Świercz
Autorom "Brunatnej księgi” nie umknął faszystowski gest ONR-owców na Górze św. Anny.
Autorom "Brunatnej księgi” nie umknął faszystowski gest ONR-owców na Górze św. Anny.
W nowej edycji "Brunatnej księgi", dokumentującej przypadki faszyzmu, rasowej dyskryminacji i nietolerancji, Opolszczyzna występuje cztery razy.

Opinia

Opinia

Ryszard Wilczyński, wojewoda opolski:

- Groch z kapustą. Moje zdanie wyrwano z kontekstu i w efekcie ktoś może odnieść wrażenie, że był to wyraz przyzwolenia na ekscesy pod Pomnikiem Czynu Powstańczego. Tymczasem miałem na myśli jedynie to, że nie można wyławiać z tłumu kogoś tylko dlatego, że podejrzewamy go, iż zaraz może zrobić coś niezgodnego z prawem. Najpierw musi to zrobić. Nie przejmowałbym się tą "księgą". Martwiłbym się, gdyby stała za nią taka organizacja jak Amnesty International. Tak jednak nie jest.

"Brunatną księgę" publikuje Stowarzyszenie Nigdy Więcej, od lat tropiące wszelkie przejawy nietolerancji. Zasłynęło z takich kampanii jak "Muzyka przeciw rasizmowi" czy "Wykopmy rasizm ze stadionów". Ma jednak na koncie i wpadki, takie jak nagroda dla Simona Mola, rzekomego uchodźcy politycznego z Kamerunu, który zaraził wirusem HIV kilkanaście Polek.

Najnowsza edycja "Brunatnej księgi" też budzi wątpliwości, przynajmniej z opolskiej perspektywy. Stołeczni strażnicy politycznej poprawności do jednego worka wrzucili bowiem nie tylko działaczy Obozu Narodowo-Radykalnego "hajlujących" na Górze św. Anny czy chuliganów zaczepiających czarnoskórego piłkarza Odry Opole, ale też włodarzy Opola, którzy nie wpuścili do Miejskiego Ośrodka Kultury gejów ze Stowarzyszenia Lambda, a także mieszkańców Urbanowic, bo umieścili Żelazny Krzyż na pomniku ku czci bliskich poległych w II wojnie światowej.

W tym ostatnim przypadku "księga" informuje, że policja wszczęła postępowanie sprawdzające, czy nie doszło do propagowania faszyzmu. "Krótko po rozpoczęciu przez funkcjonariuszy dochodzenia hitlerowskie odznaczenie zostało usunięte" - czytamy.

- W przypadku Urbanowic przedstawiliśmy jedynie suche fakty - komentuje Marcin Kornak ze Stowarzyszenia Nigdy Więcej. - Mamy świadomość, że sprawa jest delikatna. Członkowie mniejszości niemieckiej mają prawo do upamiętnienia swoich krewnych, którzy zginęli w obu wojnach, ale powinni mieć świadomość, że używanie odznaczenia nadawanego także żołnierzom hitlerowskim jest bolesne dla Polaków. No i mieliśmy tam przecież prokuratorskie śledztwo.

Czytelnik nie dowie się jednak, że postępowanie to zostało umorzone. Policjanci z komisariatu w Koźlu poprosili o ekspertyzę pracowników Centralnego Muzeum Jeńców Wojennych w Opolu-Łambinowicach i historyków z Uniwersytetu Opolskiego. Naukowcy zgodnie uznali, że ich rolą nie jest ocenianie symboliki Żelaznego Krzyża. Także wojewoda Ryszard Wilczyński od początku nie krył, że uważa śledztwo za nieporozumienie. Policja ostatecznie uznała, że Żelazny Krzyż nie ma nic wspólnego z publicznym zachwalaniem faszyzmu.
Oberwało się też wojewodzie Wilczyńskiemu za to, że po wybryku ONR-owców na Górze św. Anny powiedział dziennikarzom: "W wolnym kraju każdy ma prawo do manifestowania swoich poglądów". Wyszedł więc na kogoś, kto nie reaguje na faszystowskie ekscesy. Tymczasem było inaczej: to na jego polecenie policja zareagowała tym razem stanowczo i zatrzymała nacjonalistów natychmiast po wzniesieniu hitlerowskiego salutu.

Kolejnym negatywnym bohaterem "Brunatnej księgi" jest wiceprezydent Opola Arkadiusz Karbiowiak, który nie zgodził się na zorganizowanie w MOK-u tzw. żywej biblioteki, w której "książkami" mieli być przedstawiciele dyskryminowanych mniejszości, w tym homoseksualiści.

Czujni działacze Nigdy Więcej nie wspomnieli jednak, że kilka tygodni wcześniej włodarze Opola nie zgodzili się na to, by w ratuszu odczyt wygłosił Sławomir Cenckiewicz, współautor książki zarzucającej Lechowi Wałęsie współpracę z bezpieką. Czyli ofiarą "nietolerancji" padli nie tylko geje, ale też prawicowy historyk. Karbowiak o sprawie dowiedział się od nas. - Co tu komentować? - stwierdził krótko. - To stowarzyszenie skupia ludzi o radykalnie lewicowych poglądach, którzy milczą o komunistycznych zbrodniach, za to szukają faszystów na prawicy, choć ich tam nie ma.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska