Marcin Ociepa: "Opole nie jest agresorem. Niczego nie będziemy robić siłą"

Redakcja
Marcin Ociepa, przewodniczący Rady Miasta Opola.
Marcin Ociepa, przewodniczący Rady Miasta Opola. Fot. SM
Rozmowa z Marcinem Ociepą, przewodniczącym Rady Miasta Opola.

To, co się dzieje wokół planu powiększenia Opola, przypomina starcie dwóch egoizmów, większego i mniejszego.
Gdyby Opole kierowało się wyłącznie egoizmem, powinno zamknąć się na ościenne gminy i inwestować tylko we własny rozwój. My jednak inaczej rozumiemy odpowiedzialność za miasto i cały region. Jedyną dźwignią rozwoju tak małego regionu jest silna stolica. To tendencja europejska.

Przeciwnicy połączenia twierdzą jednak, że w całej operacji chodzi tylko o Elektrownię Opole...
Gdyby tak było, to zgłaszalibyśmy wyłącznie postulaty dotyczące sołectw Brzezie i Czarnowąsy. Tymczasem naszym priorytetem są miejsca pracy i mieszkania dla młodych opolan, których nie zatrzymamy w regionie tylko lokalną tradycją. Potrzebujemy terenów pod nowe inwestycje, pod budownictwo mieszkaniowe. Stawką jest przyszłość dzieci i wnuków tych, którzy dziś protestują. Kiedy tak wiele się mówi, szczególnie na Opolszczyźnie, o zjednoczonej Europie, kiedy musimy przekraczać różne granice, polityczne i mentalne, my grubą linią rozgraniczamy, gdzie się kończy miasto, a zaczyna gmina. Nie potrafimy zburzyć granic w ramach jednej wspólnoty samorządowej.

Jak chcecie przekonać przeciwników, że na tej operacji nie stracą, że wszyscy na niej zyskamy?
Wokół tego procesu narosło już wiele mitów, które musimy rozwiać. Po pierwsze zarzuty, że nie będziemy się liczyć ze zdaniem mieszkańców, nie są prawdziwe. Opole nie jest agresorem. Niczego nie będziemy robić siłą. Liczymy się ze zdaniem mieszkańców, a ostateczną decyzję podejmie Rada Ministrów. Taki jest stan prawny. Mówi się np., że życie w Opolu jest znacznie droższe niż w gminach ościennych. Z naszych bilansów wynika natomiast, że nie ma takiej reguły. Choćby ścieki w Opolu są tańsze niż w Dobrzeniu Wielkim.

Podatki też?
Mieszkańcy przyłączonych miejscowości na pewno - per saldo - nie stracą na podatkach i opłatach lokalnych. A z pewnością wzrośnie wartość ich - miejskich już - nieruchomości. Kolejny mit głosi, że będziemy zamykać świetlice środowiskowe czy remizy strażackie. Tymczasem z doświadczeń dzielnic, które dużo wcześniej zostały przyłączone do Opola, wynika co innego. W Grudzicach mamy nowoczesną remizę, niebawem będziemy modernizować szczepanowicką.

A co z poczuciem przynależności, obawami, że ukształtowane przez lata wspólnoty rozmyją się w wielkim mieście?
Szanujemy i chcemy zachować ich odrębność, samorządność. W miejsce sołectw mogą powstać rady dzielnic. Dziś każda z opolskich dzielnic dysponuje średnio funduszem rzędu 130 tys. zł rocznie. Dla przykładu Brzezie ma teraz kilkanaście tysięcy. Będziemy inwestować w te małe wspólnoty.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska