Oddajcie nam księdza

Joanna Forysiak [email protected]
Mieszkańcy Jarnołtówka (gm. Głuchołazy) nie wierzą, że ich proboszcz molestował dzieci. Mają żal do arcybiskupa, że pospieszył się z jego odwołaniem.

Jedno pytanie

Jedno pytanie

- Jak można zweryfikować, czy młodzież skarżąca się na wykorzystywanie seksualnie woła o pomoc, czy po prostu kłamie?
Odpowiada Piotr Przybyłowski, przewodniczący Zespołu Psychologiczno-Pedagogicznego w Nysie, biegły sądowy:
- Młodsze dzieci z reguły są bardziej wiarygodne, dorosłe mogą manipulować. Dziewczyny częściej niż chłopcy. Wtedy oskarżenie może być elementem szantażu w celu uzyskania korzyści majątkowych albo jakąś formą zemsty. Biegli sądowi mogą przeprowadzić badania psychologiczne, sprawdzając na przykład tendencję do konfabulacji, umiejętność relacjonowania przeszłości. W przypadkach molestowania ważne są szczegóły: dowody, okoliczności, przeszłość skarżących się, ich skłonność do agresji pośredniej, między innymi obmawiania za plecami.
Oskarżony ksiądz jest w dość nieciekawej sytuacji. Jeśli nie ma świadków albo alibi, stoi wręcz na straconej pozycji. Sprawa jest tym bardziej przykra, że dotyczy osoby zasłużonej dla tamtejszej społeczności i może ją zdyskredytować na zawsze. Chociaż trudno powiedzieć, czy w ogóle nie mogła mieć miejsca.
Temat molestowania jest ostatnio bardzo na czasie, ujawniono kilka przypadków, być może to podsunęło młodzieży pomysł, by oskarżyć proboszcza. Dochodzenie z pewnością będzie żmudne i długotrwałe. O dyrektorze gimnazjum z Pakosławic informowaliśmy w czerwcu, do tej pory sprawa nie została zakończona. Dlatego współczuję i prokuratorowi, i księdzu, i wszystkim, których dotyka to podejrzenie.

We wsi niechętnie rozmawiają o proboszczu Zbigniewie Paszkowskim. - Po co? Tania sensacja. Nie ma dowodów, lepiej nie ruszać - mówią mieszkańcy. Są zażenowani, zbulwersowani, wstrząśnięci.
Oficjalnie ksiądz Paszkowski odszedł na urlop ze względu na zły stan zdrowia: problemy z sercem i kręgosłupem. Taką wersję potwierdza ks. Jerzy Waindzoch, nowy proboszcz parafii św. Bartłomieja w Jarnołtówku, i ks. Joachim Kobienia, sekretarz abp. Alfonsa Nossola. Ale mieszkańcy twierdzą co innego - to przez anonimy, które od pewnego czasu otrzymywał ich proboszcz. Wulgarne listy z oskarżeniami o molestowanie seksualne dzieci, próby szantażu, wyłudzenia pieniędzy.

Przecież byśmy
coś zauważyli...
- Uczynny, rodzinny, szlachetny, altruista - mówią o nim parafianie. Kapłan z powołania. Taki, co to nie tylko od ludzi nie żąda pieniędzy na utrzymanie kościoła i plebanii, ale ze swoich prywatnych dołoży, żeby jakiś remont przeprowadzić. Kurtki sobie porządnej na zimę nie kupi, ale najuboższym rodzinom da na buty dla dzieci.
- Molestowanie?! - pani Danuta nie wie sama, czy śmiać się, czy płakać. Jej dzieci chodziły na religię, przecież widziałaby, że coś jest nie w porządku. W takiej małej parafii, niecałe tysiąc osób, nic się nie ukryje.
- Dziesięć lat z nami był, nikogo nie molestował, a tu gówniarze z domu dziecka przyszli go nastraszyć, bo potrzebowali kasy. Co za poniżenie! Pomóż komuś, to ci jeszcze w łeb łopatą przyłoży.
- Nikt go na gorącym uczynku nie złapał - wtóruje jej pani Barbara. - A gadać każdy może sobie byle co, nikt się nie obroni. Jakby mnie oskarżyli, że się dziś puściłam, to też bym nie udowodniła, że nie.
Franciszek Siwiec, członek rady parafialnej, sekretarz gminy Głuchołazy: - Oddałbym głowę, chociaż mam jedną, że ksiadz Zbigniew w takie paskudztwa nigdy by nie wszedł. Jestem wnikliwym obserwatorem, na pewno bym dostrzegł, że ma jakieś inklinacje nie w tę stronę.

Ksiądz nie chciał płacić
W Jarnołtówku podejrzewają, kto może być autorem anonimów. Przez lata ks. Paszkowski organizował kolonie i ferie zimowe dla dzieci z domów dziecka z Opolszczyzny, Śląska, Ukrainy, dostał nawet za to medal "Serce Uśmiechu". Grupa z jednego z podopolskich sierocińców pod opieką ojca franciszkanina przyjeżdżała do niego kilkakrotnie. Podczas tegorocznych wakacji dwóch lub trzech pełnoletnich wychowanków zawitało do wsi prywatnie.
- Kiedy skończyły im się pieniądze, przyszli do proboszcza prosić o wsparcie - opowiada Józef Śmigla, dyrektor szkoły w Jarnołtówku, w której pracował ks. Zbigniew. - Ten gotówki im nie dał, zaproponował zapłatę za dorywczą pracę. Taką pomoc odrzucili.
Wkrótce pocztą przyszedł pierwszy list. Nadawca żądał 2 tysięcy złotych, inaczej straszył powiadomieniem prokuratury i upublicznieniem oskarżeń. Pieniądze w kopercie i reklamówce miały leżeć pod krzyżem na miejscowym cmentarzu.
- Dla mnie to czysta zemsta - kontynuuje dyrektor.
Ksiądz nie dał się zastraszyć, więcej - fragmenty szkalującego go listu przeczytał w czasie kazania podczas jednej z niedzielnych mszy świętych. Ale z parafii musiał odejść.
- Ciągle do mnie nie dociera, że już go nie ma - pan Józef ma łzy w oczach. O dekrecie arcybiskupa odwołującym go z funkcji proboszcza ks. Paszkowski poinformował parafian w niedzielę, 16 listopada. - To było tak, jakby grom w nas uderzył - opowiada Jerzy Cywka, sołtys Jarnołtówka. - Zaszokowani ludzie nie wierzyli, płakali.

Do kurii popłynęły
pisma:
od rady sołeckiej, dyrekcji szkoły, o której utrzymanie Paszkowski walczył, gdy gmina nie chciała jej prowadzić, od zarządu Stowarzyszenia Rozwoju Wsi. Dziewięcioosobowa delegacja pojechała na rozmowy z arcybiskupem. Nie dał się przekonać. W środę, 19 listopada, proboszcz opuścił Jarnołtówek.
- Odwoziłem go do hospicjum w Siołkowicach Starych, gdzie został kapelanem - wspomina pan Jan ze sklepu spożywczego. - Był załamany, płakał. Myśleliśmy, że zostanie z nami do emerytury. Zresztą sam wielokrotnie powtarzał, że chciałby być tu pochowany. Ludzie są podli, zniszczyli faceta... - zrezygnowany macha ręką. Sam Zbigniew Paszkowski odmawia komentarzy na temat tej sprawy. Zajęła się nią natomiast Prokuratura Rejonowa w Prudniku. - Wyjaśniamy, czy rzeczywiście miały miejsce czyny zarzucane proboszczowi, a przy okazji poruszymy kwestię anonimów - informuje Janusz Aniszewski, prudnicki prokurator rejonowy, który osobiście prowadzi postępowanie. - Pierwsze przesłuchania planujemy na styczeń.

Mieszkańcy mają żal do abp. Nossola,
iż tak się pospieszył z tym odwołaniem. Jakby uwierzył w winę jarnołtowskiego proboszcza. - Jako poprawny katolik nie ośmielam się podważać autorytetu biskupa, ale moim skromnym zdaniem to była zbyt pochopna decyzja - twierdzi Franciszek Siwiec.
- Dziwię się, że go nie urlopował na przykład na rok, aż do wyjaśnienia sprawy, tylko do razu wyznaczył następcę - mówi pan Jan.
- Murem za nim stanę, przed sądem będę zeznawał - przekonuje dyrektor Śmigla. - Nie można na podstawie paszkwili ukarać człowieka.
Parafianie mają nadzieję, że proboszcz Zbigniew Paszkowski jeszcze do nich wróci, że uda się jakoś przebłagać kurię, oczyścić księdza z zarzutów.
Sołtys Cywka: - Niech ci, którzy to napisali, jeśli nie kłamią, wrócą tu i pierwsi rzucą w ks. Zbigniewa kamieniem. Ja absolutnie w to nie wierzę.
Na prośbę bohaterów niektóre imiona zostały zmienione.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska