Papież całej ludzkości

Krzysztof Ogiolda <a href="mailto: [email protected]">[email protected]</a> 077 44 32 581
Rozmowa z arcybiskupem Alfonsem Nossolem, ordynariuszem opolskim

Arcybiskup Alfons Nossol jest profesorem teologii, członkiem Papieskiej Rady ds. Popierania Jedności Chrześcijan. Należy do Papieskich Komisji Mieszanych ds. Dialogu z Kościołami prawosławnym i luterańskim. Jest członkiem Rady Stałej i Rady Naukowej Konferencji Episkopatu Polski. Od 1977 roku jest biskupem opolskim.

- Co zostało dziś w Kościele z programu, który Jan Paweł II nakreślił jesienią 1978, rozpoczynając swój pontyfikat?
- Ojciec Święty był człowiekiem nadziei i dał Kościołowi głęboką nadzieję. Początek jego pontyfikatu, program nakreślony w pierwszym przemówieniu, bazował na radosnym wezwaniu: "Nie lękajcie się". Papież odebrał lęk wielu ludziom, także ludziom Kościoła, którzy dzięki niemu poczuli, że są bezpieczniejsi. Wreszcie skoncentrował wszystko na godności człowieka, która opiera się na tym, że jesteśmy stworzeni nie z nicości, ale z miłości, na Boży obraz i Boże podobieństwo. To ten papież, jako pierwszy w historii, powiedział, że zasadniczą drogą Kościoła jest człowiek i do niego prowadzą wszystkie drogi.

- No właśnie, według Jana Pawła II nie Kościół jest drogą człowieka, ale człowiek drogą Kościoła. Co ta zmiana w praktyce oznacza?
- Zbliżenie Kościoła do ludzkości, a także do każdego pojedynczego człowieka. Kościół przestał być za pontyfikatu tego papieża wielkością abstrakcyjną, a stał się dla ludzi bardziej rzeczywisty, bliski. Ojciec św. ukonkretnił to, o czym mówili przed wiekami Ojcowie Kościoła, iż Kościół ma być naszą matką. Od matki w życiu człowieka wiele zależy. Od Kościoła w naszym życiu, także codziennym, też powinno wiele zależeć. Warto pamiętać, że to ten papież uczył nas, że dialog jest macierzystym językiem ludzkości. Uczył nas rozmawiać ze sobą i poprzez dialog z wrogów czynić przeciwników, a przeciwników przemieniać w przyjaciół. Szukał pojednania i zgody między ludźmi. Miał wizję świata zjednoczonego, nad którym jest niebo otwarte. Tam gdzie są świątynie chrześcijańskie, świątynie w ogóle, tam niebo całuje ziemię.

- Jakie znaczenie dla przesłania pontyfikatu Jana Pawła II miał jego ekumenizm?
- Papież troszczył się nie tylko o cały Kościół, ale też o całą ludzkość. On ukonkretnił prawdę o tym, że Kościół jest sakramentem, czyli widzialnym znakiem, pokoju i jedności świata. Z tym wiąże się szczególne miejsce ekumenizmu, który był od początku pontyfikatu jednym z priorytetów Ojca św. Jako pierwszy papież w dziejach poświęcił temu zagadnieniu encyklikę. Określił w niej ekumenizm jako drogę Kościoła i imperatyw chrześcijańskiego sumienia. Cywilizacja miłości, którą propagował papież, ma być przeciwwagą dla kultury śmierci, której jednym z przejawów jest tragiczny współczesny terroryzm.

- Dlaczego wielki ekumenista Jan Paweł II nie zdołał się spotkać ani porozumieć z patriarchą Moskwy?
- Zadecydował kontekst historyczny, nawet bardziej niż zagadnienia czysto religijne. Polska zawsze była postrzegana jako wyłamująca się z bloku wschodniego i ciążąca mocno ku Zachodowi. Kościół prawosławny, zwłaszcza rosyjski, też nas tak wiedział i odcinał się tym samym od zeświecczonej, zsekularyzowanej Europy. Tymczasem Jan Paweł II brał Europę taką, jaka ona jest. Stąd jego idea nowej ewangelizacji. Przypominał zresztą, że nie tylko Zachód, ale Polska też jej potrzebuje.

- Jan Paweł II nie miał za to problemów w dialogu z młodzieżą...
- To prawda. Światowe Dni Młodzieży odbywające się od 1985 roku są jego dziełem. Tradycję spotkań z młodymi przejął zresztą od niego Benedykt XVI, jadąc do Kolonii. Podobnie jak było u Jana Pawła II, także od Benedykta iskra entuzjazmu przeskoczyła na młodzież. Następca Jana Pawła II pokazał raz jeszcze, że być chrześcijaninem to być kimś, komu zależy na radości, na pięknie, na scaleniu ludzkości. To jest kontynuacja myśli Jana Pawła II, by globalizacji ekonomicznej i politycznej towarzyszyła też globalizacja miłości. Obu papieżom - jednemu w niebie, drugiemu na ziemi - zawdzięczamy wizję Kościoła młodszego i pełnego nadziei.

- Czym ks. arcybiskup tłumaczy, że schorowany, a pod koniec życia już niedołężny papież gromadził wokół siebie tłumy młodzieży?
- Swoją autentycznością i szczerością. Bo on żył i umierał na oczach całej ludzkości. Cierpiał ze światem i z poszczególnymi ludźmi, z wszystkimi, których życie usunęło na margines. Utożsamiał się z nimi i dodawał im otuchy. Nie odtrącał nikogo, łącznie z więźniami. Kiedy odwiedzał w Płocku więzienie, powiedział osadzonym wprost: Jesteście wprawdzie skazani, ale nie jesteście potępieni. Przywrócił im w ten sposób godność i dodał nadziei. Takie postawy młodzież ceni szczególnie.

- Które wydarzenie w historii pontyfikatu Jana Pawła II uważa ks. arcybiskup za szczególnie ważne?
- Wielkie znaczenie miały jego odwiedziny świątyń chrześcijańskich i miejsc modlitwy innych wyznań. Był pierwszym w historii papieżem, który odwiedził synagogę i meczet. Wciąż zwracał się do wszystkich ludzi, którzy uznają Boga za źródło życia i za Pana wszechświata. On dążył do pojednania całej ludzkości. Wierzę, że dzięki Janowi Pawłowi II globalna wojna przynajmniej w Europie jest już niemożliwa. W każdym razie papież zrobił bardzo wiele, by jej zapobiec, by tworzyć fakty, które nie pozwolą się złu rozwijać. To uczyniło go znanym całemu światu.

- Ściągnęło też na niego kulę zamachowca...
- Nawet to, że chciano się go pozbyć, mordując go, pośrednio świadczy, jak ważny był dla świata. Zamach przyczynił się zresztą do podkreślenia swoistości i jedyności tej postaci. Kiedy papież przebaczył nawet temu, kto bezpośrednio wyciągnął rękę, aby go zabić, wykonał potężny gest pokazujący, że autentycznie żyje Słowem Bożym. To była siła Jana Pawła II, że był głosicielem chrześcijaństwa dostosowanego do wymogów współczesnego świata. Nie dopasowującego się do znaków czasu, ale umiejącego je odczytać i biorąc je pod uwagę, zbawczo działać.

- Jan Paweł II był też pierwszym papieżem, który przeprosił, z okazji roku jubileuszowego, za winy Kościoła. Jakie to miało znaczenie?
- Wielu tradycyjnych teologów uważało, że powinien ewentualnie przepraszać za grzechy członków Kościoła, a nie za winy Kościoła, bo Kościół jest święty. Tymczasem on się zdobył na takie właśnie przepraszam, które było dla wszystkich przekonujące i zrozumiałe. Dzięki takim gestom papieża Kościół stał się bardziej ludzki i bardziej Boski jednocześnie. Bo papież przepraszając, raz jeszcze przypomniał, że po to Chrystus stał się człowiekiem, by nas zbawić i byśmy jako chrześcijanie czuwali, aby niebo nad naszą ziemią było zawsze otwarte.

- W swoich podróżach apostolskich papież pokonał kilka razy dystans równy odległości od ziemi od księżyca. Warto było?
- Stanowczo tak. Papież pokazał w ten sposób, że ma na uwadze cały świat. Że wprawdzie reprezentuje Kościół rzymskokatolicki, ale obejmuje swoim zainteresowaniem wszystkich wyznawców Chrystusa, a także wszystkich ludzi dobrej woli. Jego posłannictwo misyjne było oparte o miłość, dobroć, zrozumienie, solidarność, sprawiedliwość. Równocześnie podkreślał jednak, że sama sprawiedliwość nie wystarczy. Tym tropem poszedł też Benedykt XVI, przypominając w swej pierwszej encyklice, że nawet w krajach najbardziej sprawiedliwych miłosierdzie będzie zawsze potrzebne. Niektórzy byli nawet zawiedzeni prostotą tej encykliki o miłości. Jest ona jednak kontynuacja nauczania Jana Pawła II, który wiele razy przypominał, że z miłości się bierzemy, przez miłość się uczłowieczamy i zmierzamy do wiekuistej miłości - do Boga.

- Jak ks. arcybiskup tłumaczy, że Europa tak mało słuchała papieża? Nie potrafił skutecznie ewangelizować Europejczyków?
- Charakterystyczne dla Europy jest dążenie za wszelką cenę do maksymalnej nowoczesności, aktualności, często bez patrzenia perspektywicznego. To jest elementarny błąd Europy budującej się jako wspólnota ducha, że zapomniała, na czym powinna być zbudowana. A jej fundamentami były zawsze Akropol, Kapitol i Golgota. O Golgocie najchętniej by zapomniano. Tymczasem dopiero Golgota wszystko usensownia, łącznie z cierpieniem. Nadać sensu cierpieniu nie potrafili ani Grecy, ani Rzymianie. Dopiero Chrystus.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska