Opolanie wygrali po raz trzeci w sezonie. I po raz trzeci zdarzyło się, że sukces zapewniła im znacznie lepsza postawa w drugich 30 minutach. Podczas poprzednich zwycięskich spotkań z Pogonią Szczecin i Grupą Azoty Tarnów, Gwardia na półmetku odpowiednio przegrywała 15:16 i remisowała 13:13. W Kaliszu była w jeszcze gorszym położeniu, bo na przerwę schodziła przegrywając 12:16.
Pierwsza część gry zupełnie nie układała się po myśli zespołu z Opola. W początkowym kwadransie szczególnie słabo wyglądała jego gra w defensywie. Kaliszanie łatwo dochodzili do pozycji rzutowych, a poniżej swojego optymalnego poziomu znów wypadł bramkarz gwardzistów Adam Malcher. Nie obronił on wtedy ani jednej piłki i przy stanie 11:8 dla MKS-u został zmieniony przez Mateusza Zembrzyckiego.
To posunięcie okazało się kluczowe dla losów całej rywalizacji. Wejście 22-letniego golkipera z miejsca sprawiło, że gospodarzom znacznie trudniej zaczęło przychodzić zdobywanie kolejnych goli. W przerwie jednak nadal mieli oni pokaźną zaliczkę, ponieważ poczynania zawodników Gwardii w ataku również pozostawiały wiele do życzenia. Spośród jej graczy z pola, w pierwszej odsłonie na wyróżnienie zasługiwali jedynie rozgrywający Szymon Działakiewicz oraz skrzydłowy Patryk Mauer. Pierwszy z nich zdobył kilka ładnych bramek z dystansu, a drugi był niezawodny przy rzutach karnych. Tylko oni regularnie znajdowali sposób na pokonanie równie dobrze dysponowanego bramkarza MKS-u Mikołaja Krekory.
W drugiej połowie nadal wyróżniającymi się zawodnikami byli po obu stronach ci występujący między słupkami, ale z tego korespondencyjnego pojedynku zwycięsko wyszedł Zembrzycki. Był on prawdziwą ostoją swojej drużyny. Całe spotkanie zakończył ze znakomitą , 48-procentową skutecznością obron. Jego wysiłki z czasem dodały też skrzydeł pozostałym gwardzistom, dzięki czemu opolanie po przerwie stopniowo zaczęli odwracać losy meczu.
Wszystko zaczęło się w nim tak naprawdę od początku w 43. minucie, kiedy do remisu 18:18 doprowadził obrotowy Mateusz Jankowski. Później przez kilka minut trwała obustronna walka cios za cios, ale decydujące akcje lepiej rozegrali przyjezdni. Nie przeszkodził im nawet fakt, że w końcówce przez około półtorej minuty musieli grać w czwórkę na sześciu kaliszan.
W newralgicznych chwilach, sprawy w swoje ręce wzięli po stronie gwardzistów Maciej Zarzycki oraz Mauer. Trafienie tego pierwszego pozwoliło w 56. minucie gościom objąć prowadzenie 25:24, a drugi z wymienionych później przypieczętował triumf swojej ekipy dwoma ostatnimi bramkami w całym starciu.
Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?