Wszystko w rękach Putina

Krzysztof Zyzik <a href="mailto: [email protected]">[email protected]</a> 077 44 32 579
Rozmowa z Jerzym Szteligą, byłym posłem SLD: - Garbowskiemu się wydawało, że załatwił Szteligę na amen.

Jerzy Szteliga, wieloletni szef opolskiej lewicy, po dobrowolnym odejściu z SLD i przegranych wyborach do Senatu ogłosił powrót do działalności politycznej. W Opolu izolowany przez niedawnych partyjnych podwładnych, wraca do partii dzięki pomocy starosty namysłowskiego Andrzeja Spóra. Jakie są motywy decyzji dawnego opolskiego barona?

- Kilka lat temu powiedział mi pan: "byłem baronem, zostałem baranem". A dziś jak pan powie: byłem posłem, zostałem... No właśnie, kim?
- Nauczycielem akademickim i bezrobotnym politykiem. Bezrobotnym przez własną naiwność. Bo święcie wierzyłem w drużynę. Uwierzyłem w ludzi, których przez lata promowałem, a którzy potem bezwzględnie mnie wyrolowali.

- Myśli pan o szefie opolskiego SLD, pośle Garbowskim?
- On zwłaszcza powinien się wstydzić, bo to ja go politycznie stworzyłem - od zera. Wybierając się w 1999 roku na urlop, poszedłem do sklepu Adidasa kupić sobie nieprzemakalne spodnie. Pod regałem z butami stał młody chłopaczek - sprzedawca. Zagadał do mnie: "ja pana znam z telewizji, panie pośle". Od słowa do słowa, zaprosiłem go do siedziby partii na Dwernickiego i szybko uczyniłem pełnomocnikiem do tworzenia SLD.

- Czy to aby nie obrazuje sposobu, w jaki traktuje pan ludzi? By utrzeć nosa doświadczonym partyjnym kolegom, pełnomocnikiem lewicy na Opolszczyźnie czyni pan 20-letniego sprzedawcę ze sklepu sportowego.
- Otóż czyniąc to, nie miałem tak ohydnych myśli. Mieliśmy wtedy problem z młodymi ludźmi, a Tomek akurat nie wstydził się zadawać z komuszkiem Szteligą i szybko się uczył.

- Lojalność - to ważna cecha w polityce.
- Dlatego przeżyłem szok, kiedy Tomek nagle zaczął grać przeciwko mnie, kiedy zaczął pisać donosy do Dyducha i Oleksego. A potem przysłał mi faksem rezygnację z zasiadania w zarządzie mojego stowarzyszenia. Dziś wiem, że jego ubodło, że skreśliłem go w 2001 roku z listy do parlamentu. Ale bez przesady, on miał wtedy 22 lata!

- Naturszczyk okazał się bardziej cwany niż pan, stary wyjadacz.
- Znam paru takich cwanych, którzy dziś siedzą na ławie oskarżonych.

- Pan dalej nie czuje się winny tego całego zła, jakie przez wiele lat działo się w Opolu i w całym kraju? To pan mówił o sobie: jestem brytanem Millera.
- Millera pochwaliłem raz, kiedy na zarządzie partii, po jego rezygnacji z szefowania jej, powiedziałem mu: "Leszku, jesteś wielki, bo jesteś pierwszym przywódcą SLD, który odchodzi sam. Innych musieliśmy wynosić ze stołkami". Piłem do Oleksego, który w 1997 roku nie chciał zrezygnować. Podstawowym błędem Millera było pozostawienie zbyt wielkiej swobody swoim współpracownikom: Oleksemu, Dyduchowi. Wszyscy oni robili za gwiazdy medialne, zamiast pilnować swoich działek, patrzeć na ręce działaczom w terenie, którzy zaczęli wyczyniać cuda. Jeśli był w Opolu czy w Warszawie ktoś, kto reagował na patologie wewnątrz partii, to byłem ja, czym narażałem się kolegom. Czasem miękłem, jak wtedy, kiedy koledzy z Opola przyszli mnie błagać, żebym nie blokował Dolaty do rady kasy chorych. Ale to nie ja odpowiadam za upadek lewicy.

- Jak się panu podoba to, co się dziś dzieje w SLD?
- Przykro na to patrzeć. Trwają walki bratobójcze, jest kilka ośrodków konkurujących ze sobą - mamy przewodniczącego Olejniczaka, swoje ambicje ma sekretarz Napieralski, jest wreszcie szef klubu Szmajdziński i jego ludzie. Jednym słowem - bałagan. Logo SLD było kiedyś jak Coca-Cola, dziś nie znaczy nic, jesteśmy marginesem. Tymczasem przed nami wybory samorządowe, przed którymi trzeba nie tylko zrobić porządek w partii, ale i się dogadać z tymi wszystkimi rozlazłymi partyjkami lewicowymi wokół SLD.

- Nie widać frontmana?
- Nie. Dzisiejszym liderom brakuje autorytetu, charyzmy, ale także poparcia społecznego, by skleić lewicę. Tymczasem jest jeden człowiek, który ma to wszystko, czego nie mają Olejniczak czy Szmajdziński. Nazywa się Kwaśniewski. Jak żaden inny polityk lewicy, po tylu latach rządzenia ma wciąż ogromny autorytet w społeczeństwie i posłuch na arenie międzynarodowej. Jeśli ktoś w tym kraju może dziś zmontować przeciwwagę dla PiS-u i za cztery lata przejąć władzę - to jest właśnie Kwaśniewski.

- Tylko czy jemu się chce być znowu szefem partii, a po wyborach parlamentarnych premierem? Taki cel musiałby sobie postawić, wracając do polityki. On za chwilę będzie latał po świecie, brał 80 tysięcy złotych za wykład i miał święty spokój.
- Znam go już tyle lat i wiem, że jego nigdy w specjalny sposób nie kręciły pieniądze - to nie jest ten typ osobowości. Ja pamiętam czasy, kiedy w sejmowej stołówce jedliśmy dwoma widelcami z jednego talerza. To była piękna gra zespołowa. Nie wierzę, by Kwaśniewskiemu wystarczyły jakieś wykłady. On jest młody, aktywny, może jeszcze wiele w Polsce zamieszać.

- Coś mi się wydaje, że pan w powrocie Kwaśniewskiego pokłada też osobiste nadzieje.
- Mówiąc żartem, wszystko w rękach Putina. Liczę na to, że on na tyle zablokuje Kwaśniewskiego w jego aspiracjach międzynarodowych, że on do nas wróci i w dawnym, wielkim stylu pokieruje nami. Jeśli mógłbym mu się przydać na Opolszczyźnie, byłbym zaszczycony.

- Nie sądzi pan, że po tym, co się stało w Opolu pod pana rządami, powinien pan raczej zamknąć się w bibliotece i robić habilitację, zamiast wracać do pierwszego szeregu?
- Ależ ja się nie pcham do pierwszego szeregu. Wróciłem z pokorą na uczelnię. Z wielką przyjemnością rozmawiam ze studentami, którzy chcą się jeszcze czegoś nauczyć. W ich oczach widzę ten błysk, którego dawno już nie mają moi partyjni koledzy. Tak więc jestem na uczelni, ale za politycznego emeryta się nie uważam. Mam prawo jako swoisty mentor, jeszcze nie podstarzały, zapropo-nować partii, aby skorzytała z moich usług. Normalny facet pewnie dałby sobie spokój, ale ja chcę jeszcze sobie i ludziom coś udowodnić. Moja decyzja jest też formą drapieżnej reakcji na niegodziwości tych wszystkich Oleksych i innych Garbowskich, którym już się wydawało, że załatwili Szteligę na amen.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska