Sąd w Opolu skazał Jarosława G. za znęcanie i wielokrotne gwałty na psie. Mężczyzna domaga się krótszej odsiadki

Mirela Mazurkiewicz
Mirela Mazurkiewicz
Prokuratura zarzuciła Jarosławowi G. z Opola, że znęcał się nad zwierzęciem ze szczególnym okrucieństwem. Sprawa nie wyszłaby na jaw, gdyby nie interwencja 22-letniej opolanki, która zauważyła mężczyznę bijącego psa, ustaliła jego tożsamość i zawiadomiła policję. Jej determinacja najprawdopodobniej uratowała kilkunastoletniego amstaffa, który od wielu miesięcy przechodził gehennę. Historia staruszka poruszyła m.in. małżeństwo z Krakowa. To u nich pies znalazł kochający dom.
Prokuratura zarzuciła Jarosławowi G. z Opola, że znęcał się nad zwierzęciem ze szczególnym okrucieństwem. Sprawa nie wyszłaby na jaw, gdyby nie interwencja 22-letniej opolanki, która zauważyła mężczyznę bijącego psa, ustaliła jego tożsamość i zawiadomiła policję. Jej determinacja najprawdopodobniej uratowała kilkunastoletniego amstaffa, który od wielu miesięcy przechodził gehennę. Historia staruszka poruszyła m.in. małżeństwo z Krakowa. To u nich pies znalazł kochający dom. Mirela Mazurkiewicz
Sąd pierwszej instancji uznał, że 36-latek z Opola ma trafić za kratki na 5,5 roku. Obrońca mężczyzny odwołał się jednak od wyroku podnosząc między innymi, że nie ma dowodów na to, iż do gwałtów dochodziło systematycznie.

Radca prawny, który jest obrońcą Jarosław G. z urzędu, zakwestionował to, że jego klient umyślnie zadawał psu cierpienie, bijąc go z całej siły pięściami po głowie, kopiąc i strasząc. Podkreślił również, że oskarżony zapewnił zwierzęciu warunki na miarę swoich możliwość (sąd uznał, że opolanin utrzymywał psa w stanie rażącego zaniedbania i niechlujstwa). Na tym jednak nie koniec. Prawnik podniósł też, że nie ma dowodów na to, iż oskarżony systematycznie obcował płciowo ze swoim psem.

Przypomnijmy. Prokuratura zarzuciła Jarosławowi G., że znęcał się nad zwierzęciem ze szczególnym okrucieństwem. Sprawa nie wyszłaby na jaw, gdyby nie interwencja 22-letniej opolanki, Romy Kowalczyk, która przed jednym z dyskontów w Opolu zauważyła mężczyznę bijącego psa, ustaliła jego tożsamość i zawiadomiła policję.

Jej determinacja najprawdopodobniej uratowała kilkunastoletniego amstaffa, który od wielu miesięcy przechodził gehennę.

Jarosław G., jak orzekł sąd, umyślnie zadawał zwierzęciu ból, m.in. powodując liczne, głębokie blizny oraz krwiaki małżowin usznych (konsekwencją obrażeń prawdopodobnie była utrata słuchu).

Sąd przyjął również, że oskarżony systematycznie gwałcił psa.

Okaleczone zwierzę z ranami odbytu zostało odebrane właścicielowi w lipcu 2020 roku. Dzień później wybawczyni amstaffa otrzymała od mężczyzny groźby na pomocą internetowego komunikatora. Wcześniej właściciel próbował ją zastraszyć bezpośrednio po tym, jak młoda kobieta stanęła w obronie psa.

W grudniu 2020 roku Sąd Rejonowy w Opolu uznał, że Jarosław G. jest winny i skazał go na 5,5 roku więzienia. Orzekł też 15-letni zakaz posiadania zwierząt i dodał, że mężczyzna przez taki sam okres nie może kontaktować się z kobietą, której groził śmiercią po tym, jak zgłosiła policji sprawę znęcania nad psem.

- Jeden z biegłych stwierdził, że zoofilia nie jest tylko nieszkodliwą perwersją, ale zadawaniem psu niewyobrażalnego cierpienia, które może zakończyć się śmiercią zwierzęcia - podkreślała w uzasadnieniu sędzia Amanda Leśniewska. - Ma pan tendencję do krzywdzenia osób słabszych, czego przejawem było znęcanie nad swoją matką. To krzywdzenie jest wpisane w pana cechy charakteru.

Obrońca Jarosława G. chce, by w drugiej instancji jego klient został uniewinniony od zarzutu gróźb karalnych. Wniósł również, by sąd odwoławczy potraktował właściciela psa łagodniej, a także pozwolił mu odbywać karę w systemie terapeutycznym.

- Wyrok Sądu Rejonowego w Opolu jest surowy, ale sprawiedliwy - ocenia mecenas Paweł Mehl, adwokat reprezentujący Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami w Opolu. Organizacja była w tej sprawie oskarżycielem posiłkowym. – Sporządzimy odpowiedź na apelację i wierzę, że to rozstrzygnięcie zostanie utrzymane w mocy. Nie może być przyzwolenia na katowanie zwierząt, dlatego wyrok z Opola powinien być drogowskazem dla innych sądów, orzekających w podobnych sprawach i ostrzeżeniem dla potencjalnych sprawców.

Sprawa trafiła do Sądu Okręgowego w Opolu. Termin rozprawy odwoławczej nie został jeszcze wyznaczony.

Historia maltretowanego amstaffa poruszyła czytelników w całej Polsce. Nowy dom stworzyło mu małżeństwo z Krakowa, które zakochało się w staruszku od pierwszego wejrzenia. Z wzajemnością.

Pies dostał na imię Rolex, bo jego nowy pan jest antykwariuszem i biegłym sądowym, specjalizującym się w wycenie drogich zegarków.

- Rolex kojarzy się z czymś drogim i taki właśnie jest dla nas ten pies - mówi Anita Orzechowska-Hołoweńko, krakowianka, u której katowany pies zyskał bezpieczny dom. - Zrobimy wszystko, żeby miał u nas szczęśliwe dożywocie.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska