O Platformie Obywatelskiej, wujach i martwych duszach [POLEMIKA]

Krzysztof Zyzik
Krzysztof Zyzik
Nie ma wojny nto - Platforma. To jeden z większych absurdów, jakie ostatnio słyszałem - pisze redaktor naczelny Krzysztof Zyzik. I nieuczciwość wobec naszej gazety. Od lat publikujemy krytyczne teksty wobec partii władzy. Każdej. Proste jak trzepak z podwórka na Drzymały.

Nie żyję na Facebooku (co zdaniem niektórych oznacza, że nie żyję w ogóle), ale z zainteresowanie notuję, że portal ów - poza kradzieżą czasu i danych osobowych - służy do wymiany poglądów. Również do pisania sprostowań i polemik prasowych. Redakcyjni fejsbukowicze podesłali mi zrzut polemiki sekretarza regionalnej PO Edwarda Gondeckiego z moim felietonem o przedwyborczym pompowaniu kół partyjnych ("Powrót babci", nto z 19 października).

Pod polemiką sekretarza rozgorzała dyskusja, która - jak to w Polsce - z czasem napęczniała, oderwała się od mojego felietonu i objęła zasięgiem wiele problemów wszechświata. Na wstąpienie do kościoła Facebooka jeszcze nie jestem gotowy, nie zrobię tego nawet dla takiej fiszy jak sekretarz Gondecki. Jednak żeby nie było, że ignoruję aktywność działacza, jego dworu i armii dyskutantów, odnoszę się do zarzutów w tym miejscu.

Protestuje Pan, panie sekretarzu, przeciwko postawionej w felietonie tezie, że w PO przed wyborami władz regionalnych panuje atmosfera zastraszania i wycinania. Twierdzi pan, iż nie ma na to dowodów poza relacją "jednej z członkiń PO". Albo sekretarz Gondecki żartuje, albo żyjemy w innych krajach. Przecież nie ma dnia, by media nie donosiły o przypadkach walk kogutów z regionalnych struktur PO. Pojedynek Tusk - Schetyna toczy się w głębokim terenie.

W Szczecinie z rywalizacji o szefostwo w partii zrezygnował znany poseł Sławomir Nitras, bo nie chciał się pojedynkować na martwe dusze, o czym publicznie mówił. Michał Krzymowski z "Newsweeka" opisał rozmiar patologii w białostockiej PO. Także przypadki zastraszania osób, które pracują na stanowiskach zależnych od lokalnej partii. Dziennikarz dotarł do babć, które nie wiedziały o tym, że ktoś je zapisał do Platformy. Te śmieszno-straszne sceny dzieją się naprawdę, o czym świetnie pan wie, panie Gondecki, bo wyścig na pompowanie kół toczy się choćby w sąsiednim Dolnośląskiem. Co ciekawe, to, czego nie chce widzieć opolski sekretarz PO, dostrzega zarząd Platformy w Warszawie, który już pracuje nad taką zmianą statutu partii, by ograniczyć występowanie w niej martwych dusz.

Zabawne, że akurat pan, panie sekretarzu, z taką gorliwością tłumaczy, że martwe dusze to w PO zjawisko wydumane przez redaktora nto. Przecież dojście do władzy pana szefa i przyjaciela w 2001 roku, szeroko relacjonowane wówczas przez media, było związane z klasycznym napompowaniem lokalnej partii. Żeby było jeszcze bardziej groteskowo, dla nto opisywał to wtedy dziennikarz, który dziś pracuje dla Platformy i który jest bardzo aktywny i gorliwy w krytykowaniu swojego dawnego pracodawcy.

25 czerwca w 2001 roku pański "autor widmo" tak relacjonował kulisy napompowania przez Leszka Korzeniowskiego partii w Praszce:

"W ostatniej chwili ekipa z Praszki złożyła pakiet 2000 podpisów (mniej więcej tyle samo, ile zdołała zebrać cała opolska Platforma) (…) Od rana pod "Okrąglak" podjeżdżały wynajęte przez jego sztab autobusy, których pasażerowie szybciutko oddawali głosy i wracali do domów, zahaczając po drodze o Real".

I jeszcze jeden cytat ze wspomnianego tekstu:
"Pełnomocnik PO Ryszard Zembaczyński cytował z estrady dowcip z kuluarów: W Praszce przychodzi kobieta do lekarza i dowiaduje się, że lekarz właśnie pojechał na prawybory do Opola. Szkoda, martwi się kobieta, bo ja przyszłam z wynikami".
Wyniki weekendowych wyborów na szefa regionalnej Platformy też są już znane, choć z zupełnie innych podwodów. Napisałem o tym w felietonie.
Kolejne zarzuty pod adresem mojego tekstu są równie celne i poważne. Napisałem w sobotę o "wujach" z PO. Pan pisze w polemice, że to fonetyczna zbitka i proponuje pan, bym pisał dosłownie, jak podobno naprawdę myślę. Czyli nie o wujach ale o ch… To jest chyba najbardziej zdumiewająca część polemiki. Znam facetów, którym wszystko się kojarzy z gołymi babami, ale żeby z byle powodu błądzić myślami na poziomie męskich slipek? Nie odpowiadam za pańskie skojarzenia, więc wyjaśniam moje: wujowie to publicystyczne określenie ustosunkowanych działaczy, rozmaitych załatwiaczy snujących się w organizacjach i wokół nich. W takim kontekście od lat pisało się np. o "wujach z PZPN". Jeśli dla pana wuj i ch… to jedno i to samo, to muszę to uszanować, ale proszę mnie nie zarażać takimi skojarzeniami.

Radzi pan w swoim tekście, by zamiast martwymi duszami w PO zająć się "śmieciowymi duszami" we własnej firmie. Nie wiem, czy pan chciał dziennikarzy nto obrazić, czy też może coś zdemaskować. Jeśli to aluzja do popularnych ostatnio w Polsce i Europie tzw. śmieciowych umów, to kulą płot. Oczywiście, dziennikarze w czasach kryzysu nie mogą nawet marzyć o tak wysokiej pensji, jaką pan bierze w Wojewódzkim Funduszu Ochrony Środowiska, ale akurat cały zespół dziennikarzy redakcji nto - 30 osób - jest zatrudniony na pełny etat, co nie jest regułą w polskich mediach. Nawet - jak ostatnio słyszymy - publicznych. Mamy też grono współpracowników, którzy świadczą usługi dla innych podmiotów, bądź są zatrudnieni na etatach w innych instytucjach. Jedni z najbardziej poczytnych autorów nto - prof. Stanisław Nicieja i nasz stały felietonista Zbigniew Górniak - mają np. etaty na Uniwersytecie Opolskim. Zbyszek ponadto pracuje dla radia. Nie wiem, czy to oni są dla pana śmieciowymi duszami, czy jeszcze kogoś innego miał pan na myśli.

Niestety, cała polemika napisana jest tak, by zaczepić, ugryźć, ale nic konkretnego nie zarzucić. Rozumiem, że dlatego nie przesłał pan do redakcji sprostowania. Wiedział pan bowiem, że polemizuje raczej z własnymi fantazjami na temat nto niż z moim tekstem. No bo jak mam rozumieć ten fragment pana listu, w którym dementuje pan, że PO jest "mafijną strukturą"? Nic takiego nie napisałem. Symbolika podwórkowa, opiewająca męską przyjaźń, klimat rodem z "Chłopców z ferajny", to raczej pańska narracja. Przypomnę tekst Tomasza Gduli "Korzeń nie do wyrwania", w którym wspominał pan, jak poseł Korzeniowski podał panu rękę i wyciągnął z bezrobocia, zatrudniając w windykacji firmy "Flora": "Wychowałem się na opolskim podwórku przy Drzymały" - opowiadał pan redaktorowi Gduli. "Tam jak ktoś komuś podał rękę, już miał w nim kumpla na całe życie. I Leszek we mnie takiego kumpla ma".

Cała pańska polityczna kariera, pozycja w partii, respekt, jaki pan w Opolu budzi nawet wśród osób formalnie sprawujących wyższe funkcje, to wszystko jest oparte na Pana przyjaźni z Pierwszym.

Na prywatnych podróżach, ekscytujących wieczorach z morzem wypitej herbaty. Trwała męska przyjaźń jest rzecz jasna godna pozazdroszczenia. Chylę czoło i zdrowo zazdroszczę. Tylko po co się potem oburzać, gdy mówi się w Opolu, również w gronie prominentnych przedstawicieli waszej partii, że Platformą w regionie trzęsie kilku kumpli.

Wracając do symboliki wyciągniętej dłoni. Właściwie nie powinniśmy sobie "panować", Edwardzie. W ubiegłym roku, po uroczystości "Opolskiego Hipokratesa" uścisnąłeś moją prawicę i zaproponowałeś przejście na "ty". I ja się tego trzymam. Nie uważam, by działanie moje i "Nowej Trybuny Opolskiej" w jakiejkolwiek materii torpedowało nasze uczciwe relacje. Chyba że traktowałeś ów gest taktycznie, jako próbę uzyskania wsparcia politycznego czy parasola ochronnego ze strony redakcji. Gdyby tak było, to faktycznie źle trafiłeś. Lepszych przyjaciół w takim rozumieniu masz w kilku innych opolskich redakcjach.

Rozważ proszę, sekretarzu Edwardzie Gondecki, czy nie popełniłeś błędu, oceniając nasz tekst o nagannych zachowaniach wicemarszałka Tomasza Kostusia jako atak na Platformę. Swoistą formę wypowiedzenia wojny twojej partii. Wiem, że takiej wersji się trzymasz i zarażasz nią osoby, na które masz wpływ. Ustawiłeś to niestety na prostej, podwórkowej konstrukcji myślowej. "Biją naszego", trzeba "bronić Tomka" i dowalać tym z Powstańców Śląskich 9. Co gorsza, aby nam dokuczyć, nie zawahałeś się, Edwardzie, użyć człowieka w życiowym dołku, którego w redakcji przez lata jego zmagania się z nałogiem chroniliśmy. Któremu wielokrotnie ratowaliśmy skórę, którego intensywnie, z różnym skutkiem, nakłanialiśmy do leczenia. I z którym w końcu musieliśmy się rozstać, co uznajemy za obopólną porażkę. Dziś pod twoimi skrzydłami ten człowiek opluwa dawnych kolegów i wieloletniego pracodawcę. Robi to pod swoim nazwiskiem i jako twój "autor widmo". Po co to robicie? Nie sądzę, by Platforma tonęła, a wy chwytacie się brzytwy. Po co tyle złej energii wokół was? Nie wiem, Edwardzie, czy cieszy cię, że twe złote myśli powielają w internecie osoby, które w ostatnich dwóch dekadach z jakichkolwiek powodów były w konflikcie z nto. Czy pasuje ci, że zasysasz złą energię ludzi, którzy z różnych względów nie lubią nto. Oni teraz lgną do ciebie jak muchy do żarówki. Nie wierzę, że z takiego poklasku czerpiesz satysfakcję i poczucie siły.

Nie chcę oceniać, czy wojowanie z niezależną gazetą jest dobre dla twojej partii - nie moja piaskownica. Na pewno nie jest to korzystne dla regionu, gdyż w trudnym gospodarczo czasie, w warunkach kryzysu demograficznego władza powinna wznosić się ponad uprzedzenia. Łączyć, a nie dzielić ludzi.

Chcę mocno podkreślić: nie ma żadnej wojny nto - Platforma. To jeden z większych absurdów, jakie ostatnio słyszałem. I wielka nieuczciwość wobec naszej gazety. Od lat publikujemy krytyczne teksty wobec partii władzy. Każdej. Teraz rządzicie wy, więc siłą rzeczy to wam patrzy się uważniej na ręce. Proste jak trzepak z podwórka na Drzymały.

Kontrola władzy - to fundamentalna rola prasy we współczesnym świecie. Prof. Robert Picard, guru zarządzania mediami i szef katedry dziennikarstwa na uniwersytecie w Oksfordzie, ujmuje to jeszcze dosadniej:

"Po co nam dziś dziennikarze? By nękać urzędników w ministerstwach i ratuszach, prezesów firm i szefów organizacji. Tego nikt inny nie robi. Funkcja kontrolna mediów jest potrzebna bardziej niż kiedykolwiek, bo funkcję informacyjną pełnią powoli inne ośrodki".
Tego się trzymamy, ale też - co jest drugim silnym wyróżnikiem nto - prowadzimy wiele ważnych akcji społecznych i chętnie wspomagamy władzę w sprawach ważnych dla regionu. I deklarujemy w tych tematach pełną współpracę z marszałkiem regionu. Każdym. Ale szczególnie chętnie z takim, który zrozumie rolę mediów w społeczeństwie demokratycznym i nie będzie rozmawiał z nimi z pozycji siły, próbując stosować metodę kija i marchewki.
Piszę to wszystko, Edwardzie, z nadzieją, że spróbujesz zrozumieć nasze stanowisko, a nie będziesz główkował, jak tu się koncertowo odgryźć. Jak zdopingować "autora widmo", by kąsał jeszcze żarliwiej. Oczywiście, możesz nas jeszcze potarmosić, próbować zaszkodzić na wiele innych sposobów. Jak ci to sprawia uciechę i masz dużo wolnego czasu - możesz się na tym polu jeszcze rozwinąć. Tylko po co? Ja dalszą dyskusję w sprawie relacji gazeta - PO uważam za jałową. Od twojej partii oczekujemy naprawdę niewiele: uczciwych, partnerskich relacji. Niech każdy robi to, co do niego należy.

Wy, opolska Platforma, ciągle macie swoje polityczne pięć minut. Wykorzystajcie je jak najlepiej dla regionu, w czym wam serdecznie kibicujemy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska